Posty

Kupiona przyjaźń

Obraz
 Dziś coś  do mnie  dotarło. Cieszę  się, że  nie muszę  płacić  za przyjaźń.  Kupować  sobie  przyjaciół, czy znajomych.  Nie muszę udawać  kogoś  kim  na co dzień  nie jestem. Mogę  być  sobą. Nie muszę się  bać,  że  jeśli czegoś  komuś  nie dam. Ktoś  mnie nie polubi, zostanę  sama.  Mnie uczono, że przyjaźń  jest czymś  naturalnym. Procesem, który  dzieję  się sam.  Nie da się  go przyspieszyć, nie da się go zbudować na siłę i za żadne  pieniądze.  Chemia między ludźmi  jest, albo jej nie ma. Wspólny  neuron, nadawanie  na wspólnych falach.  Wszystko  to, to nie jest  głupie i puste gadanie. Właśnie  te aspekty mają  miejsce  w prawdziwej  przyjaźń. Tego nie da się  kupić.  Przykro  obserwuje się świat. Patrzy  na  ludzi, którzy  myślą że są  fajni, bo mają  pieniądze.  Mogą  kupić  sobie  przyjaźń.  Może i mogą , nie wiem  ja się nie znam. Osoby  kupujące  przyjaźń.  Ewidentnie  mają  problem z nawiązywaniem  trwałych  relacji.  Dokucza im samotność, kieruje  nimi  frustracja.  G

Zaklęte Rewiry o Godności

 Ostatnio miałam  okazję,  być  w teatrze  bez wychodzenia  z domu. Leżąc  we własnym  łóżka  w pierwszym  rzędzie.  Oglądam spektakl " Zaklęte  Rewiry." Szczerze  mówiąc, myślałam że nie  zobaczę  nic więcej, poza pędem  do kariery. Młodego chłopaka Romka. Romek początkowo podejmuje  pracę na zmywaku w restauracji "Pacyfik." Szybko awansuję  trafia  za bar. Następnie  na salę  restauracji, gdzie  poznaje  tajniki  sztuki kelnerskiej.  Uczy się  pod okiem  sadystycznego i surowego opiekuna- Fornalskiego.  Młody  stażysta  jest poniżany, wykorzystywany, wyśmiewanym. Bywa nawet  bity. Nawet  nie wiem  kiedy spektakl  wciągnął mnie  bez  reszty. Zaczynam zastanawiać ile jeszcze zniesie  Romek? Gdzie  są  jego granice? Zaczynam  się  zastanawiać  czy  jakąkolwiek  kariera jest  warta  by poświęcić  się jej bez  reszty? Zapomnieć  o tym że  też  jestem człowiekiem. Zasługuje na godne traktowanie i szacunek.  Jestem dumna  z Romka kiedy  ten jako  pierwszy stażysta. Posta

Żyjemy w prawdziwym życiu, nie serialu. Część druga

 Cześć, wracając do wczorajszych rozważań.: '' Żyjemy w prawdziwym życiu, a nie serialu"   Odniosę się jeszcze  krótko zwracania się  do  aktora. Imieniem  kreowanej  w serialu  postaci.  Rozumiem,  że  mogą  to robić osoby, które znają  aktora  tylko z ekranu.  Znają  jego postać jest ona dla nich  tożsama z aktorem.  Kompletnie  nie rozumiem osób, które  doskonale wiedzą  jak dany aktor ma na imię. Mimo to zwracają się  do człowieka  imieniem serialowym.  Nie rozumiem  po, co? Dla  żartu? Ostrzegam  może  to być  żart, który odbije  się  nam  czkawką. Aktor  też  człowiek  i zwyczajnie, może  tego nie lubić. Mam prawo być  zły.  Oczywiście  przyznaję się jest to łatwiejsze. Jak zna się aktora osobiście.   Czemu? Poznając aktora  widzisz  że  jest on  kompletnie różny  od postaci  która  gra. Widzisz  te różnice  nawet  w uśmiechu.  Poznajesz  prawdziwego  człowieka.  Nie postać  ze serialu. Ciężko  potem ogląda się ów  serial.  Jest jeszcze  jedna rzecz.   Nigdy  nie zda

Żyjemy w prawdziwym życiu, nie w serialu. Część pierwsza

Obraz
 Dzień dobry, d ziś  chciałabym poruszyć  temat, który  mnie  prywatnie irytuję. Mowa o ocenianiu aktora, przez pryzmat granej  przez niego  postać. Mnie również  się  to zdarzało, ale byłam  wtedy małą  dziewczynką.  Wierzącą  w to że  serial dzieję  się  na  prawdę. Teraz bardzo mocno to rozgraniczam. Nigdy  nie zdarzyło mi  się  zawołać  do aktora. Imieniem postać  ze  szklanego ekranu. Nigdy też  nie mówiłam że  nie lubię  i nie  polubię. Tego aktora, bo na przykład do roli zakłada  soczewki. Nie postrzegałam aktora  jako psychopatycznego zabójcy. Bądź  też  śmiertelnie chorego chłopaka. Lekarza, czy policjanta. Wiem że  wszystko  to jest tylko grą,  pracą. Soczewki  są  rekwizytem mającym  na celu uwiarygodnić  postać w oczach  widzów. Mogła  bym powiedzieć, że  stwierdzenie: "nie lubię pana X, bo boję  się  jego  oczu. Nie patrz w jego oczy, są  straszne." Jest to swego  rodzaju  komplementem. Postać  faktycznie  jest  wiarygodna.  Ktoś  zapomina, że  to aktor.

To jest ten dzień- Mój dzień

Obraz
 Dobry wieczór, aby wieczór był lżejszy zostawię Wam kolejną muzyczną inspirację. Jak widać nie długą, ale konkretną. Bardzo moją, a zatem bardzo emocjonalną. Dziś są to te dobre emocje, uśmiechu moi drodzy. Ostatnio opowiadałam Wam o najpiękniejszym dniu w moim życiu. Dziś chce Wam opowiedzieć jak to jest kiedy czuje, że to jest mój dzień. Czuje to kiedy jestem w Warszawie. Tam każdy dzień jest moim dniem. Dniem w którym budzi się nadzieja. Poranna kawa automatcznie smakuje lepiej. Dzieje się tak bo jestem otoczona ludźmi. Nie czuje się samotna. Dzięki nim wiem że tyle mogę i tyle chce. Energia tego miasta sprawia, że chce się z domu wyjść. Przybywa mi wiary w samą siebie. Ubywa lat, zmartwień i trosk. Mam u swoich stóp oswoiony świat. Czasu nie liczę, bo wiem że ile by go nie było, będzie za mało. Nie ma czarnych scenariuszy i białych plam.  Wiem, że wszystko co sobie założyłam musi udać się. Dzieje się tu i teraz i niech się dzieje. Jest to mój dzień- mój czas. Czuje, że jestem na s

Najlepszy dzień w moim życiu część druga

Obraz
 Dobry wieczór, by był dobry pokaże Wam drugi "Najlepszy dzień w moim życiu." Drugi najlepszy dzień w moim życiu. Zdarzył się kilka lat temu. Sam znalazł mnie, spojrzał mi prosto w oczy. Powiedział, że  muszę zacząć wszystko od początku. Nie wracając do tamtych lat. Powiedział, że gdy mu na to pozwolę. On będzie miał nieskończony smak, nie odfrunie jak ptak. Powiedział, że jeśli się odważę, zdarzy się cud. Powiedział, że gdy uwierzę w jego moc. On będzie trzymał mnie mocno. Naprawi mnie, sprawi że będę lśniła jak diamentów blask. Nie będę znikać, uciekać przed strachem. Nie będę się bać, będę się głośno śmiać. Dziś mam 31 lat i zastanawiam się, czy ten najlepszy dzień jeszcze znajdzie mnie. Dziś już wiem, że nie chce zaczynać od początku. Dziś wiem, że największym cudem jaki się zdarzył jestem ja sama. Nie boje się, nie wychodzę gdy ludzi tłum. Nie tęsknie za uśmiechem, bo uśmiecham się każdego dnia. Trzymam się mocno, bo nigdy nie wiem co przyniesie kolejny dzień. Każdego no

Najlepszy dzień w moim życiu- część pierwsza

Obraz
 Cześć dziś na bloga wpada artystka, którą ja jeszcze poznaje. Cały czas się do niej przekonuje, coraz bardziej i sugestywniej okrywam siebie w jej piosenkach. Jest to na tyle głębokie zaglądanie w siebie, że powstanie dwa opowiadania. Inspirowane jedną piosenką, mam nadzieje że mi to wybaczycie. Kto z nas nie marzy o najlepszym dniu w życiu? Ja również marzyłam, marzyłam i czekałam by zdarzył się mój własny mały cud. Dziś mam 31 lat, wiem że najlepszy dzień w moim życiu zdarzył się dwa razy. Pierwszy raz miał miejsce już kilkanaście lat temu  tak bardzo liczyłam na to, że ten dzień będzie miał nieskończony smak, a on przefrunął jak ptak i odleciał gdzieś w ukryciu. Zabierając z sobą jego, tak bardzo mi bliskiego. Wracam do tamtych lat, tęsknie za śmiechem w tamte dni. Tam uciekał strach, moje oczy lśniły jak diamentów blask. Byłam tak blisko gwiazd.  Przyjaciół przez miałam ze stu już nie liczę, że wrócą tu... Nie musimy zaczynać niczego od początku. Wiem gdy spojrzę prosto w jego ocz