Najlepszy dzień w moim życiu- część pierwsza

 Cześć dziś na bloga wpada artystka, którą ja jeszcze poznaje. Cały czas się do niej przekonuje, coraz bardziej i sugestywniej okrywam siebie w jej piosenkach. Jest to na tyle głębokie zaglądanie w siebie, że powstanie dwa opowiadania. Inspirowane jedną piosenką, mam nadzieje że mi to wybaczycie.


Kto z nas nie marzy o najlepszym dniu w życiu?

Ja również marzyłam, marzyłam i czekałam by zdarzył się mój własny mały cud. Dziś mam 31 lat, wiem że najlepszy dzień w moim życiu zdarzył się dwa razy.

Pierwszy raz miał miejsce już kilkanaście lat temu  tak bardzo liczyłam na to, że ten dzień będzie miał nieskończony smak, a on przefrunął jak ptak i odleciał gdzieś w ukryciu. Zabierając z sobą jego, tak bardzo mi bliskiego.

Wracam do tamtych lat, tęsknie za śmiechem w tamte dni. Tam uciekał strach, moje oczy lśniły jak diamentów blask. Byłam tak blisko gwiazd. 

Przyjaciół przez miałam ze stu już nie liczę, że wrócą tu...

Nie musimy zaczynać niczego od początku. Wiem gdy spojrzę prosto w jego oczy znów zdarzy się mój mały prywatny cud.

Wiem, że mój najlepszy dzień w moi życiu, znów znajdzie mnie.

Nie będę tęsknić za uśmiechem, będę po prostu się uśmiechać. Będę lśnić jak diamentów blask. Znów będę blisko gwiazd.

Znów poczuje się jak wtedy, gdy miałam naście lat. Znów będę prosto patrzeć na świat.

Ciąg dalszy nastąpi 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk