Posty

Rywalizacja o znajomych

 Cześć, dziś post który "przyszedł" do mnie sam, miało go nie być. Obserwując moje otoczenie chciałam poruszyć temat rywalizacji. Szczególnie rewaluacje o znajomych, przyjaciół, czyjąś atencje. Osobiście uważam ten typ rywalizacji za kompletnie zbędny. Mogący wyrządzić więcej złego niż dobrego. Osoba wpadająca w sidła takiej rywalizacji, nie myśli racjonalnie. Czasem na siłę pragnie się stać taka jak osoba, którą traktuje jak rywala. Pokazać drugiej stronie, że też potrafi być tak dobra jak ta druga strona. Jeśli nawet nie lepsza, pokazać że ona również godna jest uwagi osoby o którą podjęła rywalizacje. Zadaje ciosy na oślep, ciosy często chybione. Krzywdząc przy tym otoczenie. Powoduje nią zazdrość o relacje drugiej strony z stroną o którą rywalizuje. Czemu uważam, że ten typ rywalizacji jest nie potrzeby i bezsensowny?  Dlatego, że każdy z nas jest inny. Każdy powinien pracować na relacje sam. Każdy na pewno zasługuje na relacje, a to, że w jednym przypadku jest ona inna o

Korzyści

 Cześć,  dziś podzielę się z Wami nie łatwą dla mnie kwestią. Często słyszę pytanie czy mam jakieś korzyści ze znajomości z ludźmi znanymi? Irytuje mnie to jak jasny gwinty, każdorazowo zastanawiam się czemu ludzie myślą tak płytko? Czemu jestem posądzana o jakąkolwiek interesowność? Czemu ludziom tak ciężko uwierzyć, że ja traktuje tych ludzi zupełnie normalnie? Nie oczekuje i nigdy nie oczekiwałam jakichkolwiek przywilej. Ja wręcz nie lubię specjalnego traktowania. Czuje się bardzo niezręcznie kiedy ktoś patrzy na mnie przez pryzmat zawodu moich znajomych.  Ja to ja jestem dalej tylko Jolą. Nigdy nie oczekiwałam jakiś profitów za wsparcie. Cieszę się, że mogę stać obok. Wspierać trzymać, kciuki, obserwować rozwój. Wiele bardziej niż jakiekolwiek profity materialne, cieszy mnie uśmiech, ciepłe słowo, czy gest. Oczywiście jeśli ktoś oferuje pomoc przyjmuje ją. Zawsze jest to pomoc tylko pomoc. Nigdy też nie wychodziłam z założenia, że mi się ta pomoc należy bo się znamy. Ja proszę o tą

Wasze myśli

 Dzień dobry, pozwólcie, że wrócę do post pt. " Apel o tolerancję " Chciałabym Wam pokazać komentarz jaki tam się pojawił.: "Jolu, Ci dla których niepełnosprawność fizyczna jest tożsama z intelektualną mają sami problem ze sprawnością umysłu... To nie jest obraza dla nich z mojej strony. Raczej politowanie. Jest mi ich szkoda. Natomiast ludzie zajmują się innymi żeby nie myśleć o własnych przywarach.. łatwiej komuś wytykać w końcu. Ale to też oznaka pewnych braków. 😉😉" Surowy wniosek jednak trudno odmówić mu trafności. Ja również uważam, że ci którzy pytają mnie o normę intelektualną jest biednym niedouczonym człowiekiem. Również nie jest to obraza z mojej stron. Jest to jak najbardziej żal, żal mi tego człowieka, żal mi samej siebie, że po raz kolejny zostaje skrzywdzona takim pytaniem. Tak inaczej jak krzywdą nazwać tego nie mogę. Tego typu pytania, porównania bolą niekiedy bardziej niż cios fizyczny. Dociera do mnie wówczas, że po raz kolejny zostałam oceniona

Sympatia do artysty a odbiór spektaklu.

 Cześć, lubię z Wami rozmawiać, często owe rozmowy przynoszą bardzo produktywne wnioski. Tak było też ostatnio. Pod wpływem takiej właśnie wymiany zdań. Zaczęłam się zastanawiać jak to jest czy sympatia do aktora wpływa na odbiór spektaklu. Nie będzie pewnie zaskoczeniem jak powiem, że tak.  Działa to dwojako, kiedy wiem, że idę na spektakl z moją ulubioną obsadą z jednej strony jestem spokojna. Znam możliwości ludzi, którzy występują na scenie. Wiem, że to co zobaczę będzie perfekcyjne. Wiem, że sztuka skradnie moje serce. Mimo to poziom emocji jest gigantyczny. Dlaczego?  Wychodzi tu fakt więzi  emocjonalnych jakie tworze sobie z artystami. Fakt, że traktuje ich jak przyjaciół nie ułatwia. Tak przyznaje się, że bywam nie obiektywna. Dlatego też wszystkim w otoczeniu mówię, by nie pytali mnie : "Jola jak było, podobało Ci się?"  Wiem, że gdy odpowiem na gorąco, odpowie moja sympatia do odtwórcy danej roli/ wykonawcy danej piosenki.? Napisałam, że działa to dwojako też dlateg

Sekret dobrego spektaklu

 Dziś podzielę się z wami wnioskiem wynikającym z pewnej rozmowy: " Kluczem do dobrego spektaklu jest chyba to, by aktor uwierzył w to co ma zagrać." Jak wytrwały widz teatralny, zaświadczam Wam o prawdzie tego zdania. Mając tak wprawne oko jak moje po prostu widzi się kiedy aktor wierzy w swoją postać. Kiedy wierzy w fabułę, nie gra a po prostu jest jej częścią. Doświadczyłam tego kilkukrotnie, mam swoje ulubione spektakle. Wracam na nie z wielką przyjemnością. Wracam właśnie dla tej wiary aktorów. Wiary, która i mi pozwala zapomnieć o tym, że jestem w teatrze. Spektakle te są po prostu autentyczne prawdziwe. Postacie są pełnowymiarowe, nie są postaciami spektaklu na te kilkadziesiąt minut są ludźmi. Ludźmi z krwi i kości, których my historię poznajemy. Zapytacie jak to jest, że dany spektakl mi się nie nudzi? Dlaczego decyduje się obejrzeć go po raz wtóry? Dlaczego staje się mu lojalna? Dlaczego mam swoje ulubione obsady, ulubionych odtwórców danych ról? Dlaczego nie potraf

Bezpowrotnie

Obraz
 Artystą, który ostatnio rozbudził moje emocje. Swoim najnowszym singlem "Bezpowrotnie" Jest Marek Kaliszuk. Kiedy odsłuchałam ten utwór po raz pierwszy. Pomyślałam wpada w ucho. Nie chce się "odczepić" od człowieka. Będzie hit, jednak wielkie ukłony w stronę Marka, bo zachował to za co ja go najbardziej cenie. Utwór jest całą historią jest o czymś. Daje słuchaczowi do myślenia. Jest to piosenka o tym jak wiele tracimy bezpowrotnie. Pędząc za sukcesem, za pieniędzmi. Zapominamy, że to co raz stracimy już nie wróci. Zapominam o świecie samym sobie. Nie dostrzegamy tego co ważne. Żyjemy "płytko" za płytko by odkryć piękno życia. Czy ja tak żyje? Chce wierzyć w to, że nie.  Chce wierzyć w to,  że moja choroba- fotel. Niejako wymusza na mnie wolniejsze tempo. Jedno wiem na pewno wtedy kiedy mogę ja dociskam to tempo. Mam wrażenie, że jeżeli go nie docisnę. Nie pożyje pełnią życia, coś ucieknie bezpowrotnie. Moje ręce nie zdążą czegoś chwycić. Nie dostrzegę cze

Artysta powinien wywoływać emocje. Artysta musi być emocją

 " Artysta musi wywoływać emocję. Artysta musi być emocją." Zgadzam się z powyższym zdaniem. Artysta, który nie wywołuje emocji powinien zastanowić się nad tym czy wybrał dobry dla siebie zawód.  Nie wiem jak wy, ale ja chodzę do teatru właśnie po te emocje. Emocje bohatera, pozwalają zapomnieć o troskach. Sprawiają, że żyjemy tym co na scenie. Kochamy, bądź nienawidzimy danego bohatera. Śmiejemy się bądź płaczemy. Emocji szukam również w kinie. Lubię ja znajdywać, szczerze powiem, że wolę emocje związane z teatrem. Lubię ten kontakt między nami widzami a artystami. Uwielbiam zapomnieć o tym, że jestem w teatrze. Przyznam szczerze, że w kinie rzadko kiedy mi się to udaje. Emocji szukam również w muzyce. Ja mam to szczęście otaczać się prawdziwymi artystami. Ich muzyka pozwala mi odkrywać ich emocje. Szukać własnych, szukać samej siebie w ich utworach. Interpretować ich muzykę po swojemu. Dopisywać swoją własną historię do tego co akurat leci w moich słuchawkach. Jest to możli