Korzyści

 Cześć, 

dziś podzielę się z Wami nie łatwą dla mnie kwestią. Często słyszę pytanie czy mam jakieś korzyści ze znajomości z ludźmi znanymi?

Irytuje mnie to jak jasny gwinty, każdorazowo zastanawiam się czemu ludzie myślą tak płytko? Czemu jestem posądzana o jakąkolwiek interesowność? Czemu ludziom tak ciężko uwierzyć, że ja traktuje tych ludzi zupełnie normalnie?

Nie oczekuje i nigdy nie oczekiwałam jakichkolwiek przywilej. Ja wręcz nie lubię specjalnego traktowania. Czuje się bardzo niezręcznie kiedy ktoś patrzy na mnie przez pryzmat zawodu moich znajomych. 

Ja to ja jestem dalej tylko Jolą. Nigdy nie oczekiwałam jakiś profitów za wsparcie. Cieszę się, że mogę stać obok. Wspierać trzymać, kciuki, obserwować rozwój. Wiele bardziej niż jakiekolwiek profity materialne, cieszy mnie uśmiech, ciepłe słowo, czy gest.

Oczywiście jeśli ktoś oferuje pomoc przyjmuje ją. Zawsze jest to pomoc tylko pomoc. Nigdy też nie wychodziłam z założenia, że mi się ta pomoc należy bo się znamy.

Ja proszę o tą pomoc tylko wtedy kiedy wiem, że nie mam wyjścia. Rozumiem jeśli ktoś odmówi pomocy. Nie lubię jeśli ktoś zostaje postawiony pod ścianą. Musisz jej pomoc, bo przecież się znacie. Nie każdy człowiek ma wolną wole, nikt nic nie musi!!!

Często też słyszę, że mam łatwiej, bo mam znajomości.

Nie nigdy nie oczekiwałam, że będzie łatwiej. Czy te moje znajomości sprawią, że wyzdrowiej? 

Moje znajomości, czasem tak jak na przykład w przypadku wózka. Sprawią, że będzie mi się żyło komfortowo.

Tylko, że ta pomoc nie przyszła sama. Ja tylko i wyłącznie ja musiałam zapracować na każdą z tych więzi. 

Mój upór, optymizm, ciepło, chęć wsparcia, to że mi się chce. Sprawiły że faktycznie w kręgu teatrów do których chodzę nie jestem anonimowa. Ja jednak celowo się o to nie prosiłam. Jestem po prostu charakterystyczna. Osobiście nie spotkałam drugiej tak upartej osoby na wózku jak ja.

Dlatego ja nie kolekcjonuje sobie "gwiazd." Ja po prostu mam grono zaufanych przyjaciół. Szczerze mówiąc wole to grono niż cała ścianę zdjęć z celebrytami, którzy i tak po czasie zapomną o moim istnieniu.

Zaznaczę jeszcze tylko, że ja nie zabiegam o żadną z tych znajomości. One po prostu dzieją się same. Dzieją się i są takie jakie są, bo jestem sobą. Niczego nie udaje, nikomu się nie podlizuje.

Każdego szanuje, nie traktuje go z góry. Każda z tych osób jest dla mnie przede wszystkim człowiekiem. Równie inny, pięknym i równie ważnym.

Zawód mych przyjaciół jest dla mnie sprawą drugorzędną. Liczą się ludzie i relacje jakie się z nimi tworzy.

Nigdy nie potraktuje tych ludzi i więzi jakie mamy. Interesownie jako możliwości uzyskania profitu. 

Głupi i pusty emocjonalnie ten kto tak myśli... Szkoda mi tych właśnie ludzi... Mają ewidentnie problem z postrzeganiem świata, albo najzwyczajniej w świecie zazdroszczą. Skoro ich zdaniem znajomość z kimś bardziej bardziej znanym niż Pani Wiesia z osiedlowego sklepu. Nie ma podtekstów materialnych i że ja takich korzyści nie oczekuje, nie potrzebuje.

Znów miałam być ponad ludzką ocenę. Ponownie nie dałam rady to chyba jakaś moja słabość. Jednak póki co dobrze mi z tym i nie mam ochoty tego zmieniać.

Komentarze

  1. I o to chodzi, żeby nie zmieniać, skoro Tobie z tym dobrze 😁 kibicuje i nie zazdroszczę znajomości, ale raczej odwagi 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania.joli.blog25 listopada 2022 08:50

      Dziękuję , nie zamierzam niczego zmienić. Odwagi, ale w jakim sensie?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk