Sympatia do artysty a odbiór spektaklu.

 Cześć,
lubię z Wami rozmawiać, często owe rozmowy przynoszą bardzo produktywne wnioski. Tak było też ostatnio.

Pod wpływem takiej właśnie wymiany zdań. Zaczęłam się zastanawiać jak to jest czy sympatia do aktora wpływa na odbiór spektaklu.

Nie będzie pewnie zaskoczeniem jak powiem, że tak. 

Działa to dwojako,
kiedy wiem, że idę na spektakl z moją ulubioną obsadą z jednej strony jestem spokojna. Znam możliwości ludzi, którzy występują na scenie. Wiem, że to co zobaczę będzie perfekcyjne. Wiem, że sztuka skradnie moje serce.
Mimo to poziom emocji jest gigantyczny. Dlaczego? 
Wychodzi tu fakt więzi  emocjonalnych jakie tworze sobie z artystami. Fakt, że traktuje ich jak przyjaciół nie ułatwia.
Tak przyznaje się, że bywam nie obiektywna. Dlatego też wszystkim w otoczeniu mówię, by nie pytali mnie : "Jola jak było, podobało Ci się?" 
Wiem, że gdy odpowiem na gorąco, odpowie moja sympatia do odtwórcy danej roli/ wykonawcy danej piosenki.?

Napisałam, że działa to dwojako też dlatego. Właśnie przez sympatię do danego aktora. Nie jestem zwolennikiem zmian na roli, bądź też roszad personalnych w obsadach. W miejscu tym wychodzi już całkowite przywiązanie emocjonalne.
Ja po prostu wymagam od zmiennika danej osoby, by był równie dobry jak mój przyjaciel. Przyjaciela będę broni jak "lwica młodego. Potrafię być niesprawiedliwa nad wyraz krytyczna w stosunku do "świeżaka" na roli.
Tak wiem, że jest to krzywdzące. Dlatego też nie będę tego tłumaczyć. Tak po prostu mam, na dzień dzisiejszy. Nie potrafię tego zmienić.
Dlatego, czasem dla zdrowia swojego i otoczenia. Nie wypowiadam się głośno. Chyba, że zostanę zapytana o zdanie. Odpowiadam delikatnie i dyplomatycznie. ( Dyplomacja to chyba moje drugie imię😉. Nigdy nie narzucam swojego zdania. Zdaje sobie sprawę, że teatr i ogólnie szeroko pojęta scena. Jest żywym tworem, każdy ma prawo do swojego odbioru. Swoich emocji, swojego ulubieńca, mi nic do tego.😀)

Sytuacja ulega zmianie jeśli ktoś prywatnie krytykuje bliską mi osobę. Patrząc na nią przez pryzmat roli nie znając jej prywatnie. Nie próbując jej poznać, polubić. Wówczas gryzę i lepiej zastanowić się co chce się powiedzieć. Niżeli prywatnie kogoś krytykować znając go tylko z roli. Powiedziano mi, że powinnam być ponad to. Ja jednak nie potrafię. Może nie chce...

Sympatia utrudnia też czynność banalnie prostą. Jaką dla przysłowiowego Kowalskiego jest wyjście do teatru.
Ja nie mogę sobie pozwolić na spontaniczne wyjście do teatru. Ja idę pod konkretną obsadę dla przyjaciela.
Kiedyś kierowniczka obsługi widowni jednego z warszawskich teatrów zapytała mnie: "Dlaczego nie kupuje Pani miejsce ze zniżką dla Pani przeznaczonego?" Ja na to, że: "To miejsce trzeba kupować z półrocznym wprzędzeniem. Da mi Pani gwarancję ze za pół roku spektakl zagra interesująca mnie obsada? "

No także tego, koniec tematu sympatii. Jak widzicie łatwo nie jest😉

Ps. Zdecydowanie łatwiej ogląda się przedstawienie z obcą obsadą. Zdarza mi się to, aczkolwiek bardzo bardzo rzadko.😂

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk