Jak mnie denerwuje...

Dzień dobry moi drodzy.

Dalej drążę dla Was temat niepełnosprawności. Dziś powiem Wam co mnie irytuje jeśli chodzi o moje relację z osobami pomagającymi mi i ogólnie. Podobnie jak wczoraj tak i dziś zostawię odnośnik do poprzednich postów:Instrukcja obsługi JoliJak zapytać...?Kucaj śmiało

Wróćmy zatem do meritum. Jest kilka zachowań, które mnie strasznie irytuję. Wiecie, że na ogół jestem spokojna. Zazwyczaj nie pokazuje po sobie zdenerwowania. Mogę powiedzieć, że jest tak też w przypadku tych zachowań. Nie zmienia to faktu, że kiedy one zachodzą jestem poirytowana. Czasem czuje się gorsza. Skrajnie nawet poniżona.

Nie lubię kiedy osoba mi pomagająca jawnie okazuje zdenerwowanie. Tym że dana czynność zajmuję mi więcej czasu niż sprawnym. Szczyt tej sytuacji i mojego zdenerwowania. Jest wtedy kiedy ta osoba mnie pogania:
"Jola szybciej bo mi się spieszy, Jola szybciej bo nie mam czasu."
Mówiłam to już wczoraj, dziś krótko zasygnalizuje. Wybierając się gdzieś ze mną zarówno ja i Ty musimy mieć wygospodarowane więcej czasu. Pośpiech nic nie da, wręcz przeciwnie. Poganiać można konia. Nie mnie człowieka!

Nie lubię kiedy mnie się porównuje. "Jola bo ten człowiek to daje sobie z tym radę. Ty też powinnaś. Jola spójrz jak on świetnie sobie radzi, a Ty co..."
Czuje się wtedy, gorsza poniżona. Jest mi przykro tym bardzie, że tego typu zajścia. Dotyczą przeważnie mojej rodziny. Osób, które najpierw powinny docenić to, że jestem w miarę samodzielna. Nie muszą przy mnie wykonywać podstawowych czynności. Dopiero w drugiej kolejność porównywać mnie do innych. Bądź też wytykać to czego nie potrafię.
Krótka rada, najpierw doceń, a dopiero wytykaj niedociągnięcia. Jeśli w ogóle masz zamiar coś wytykać. Czasem po prostu lepiej kąśliwe uwagi zachować dla siebie.
Pamiętajmy o tym, że każda chora/ przypadek jest inny. Ja nie wykonam czynności, którą zrobi osoba "A". Osoba A nie wykona rzeczy, jaką wykonam ja.

Źle się czuję w sytuacji kiedy patrzy mi się na ręce. Nie lubię kiedy osoba, która mogłaby mi pomoc bacznie przygląda się czynność jaką wykonuje. Kuriozum sytuacja osiąga wtedy kiedy ta osoba widzi, że nie daje sobie rady. Mimo to dalej się przygląda. Czuje się wtedy niczym małpa na wybiegu w zoo oglądana przez turystów. Szczyt sytuacji jest wtedy, gdy słyszę tekst: "No Jola przecież wczoraj zrobiłaś to łatwo. Dziś się guzdrasz..."
Należy pamiętać, że tak jak w każdej chorobie. Tak i w mojej dzień do dnia nie podobny. Wczoraj ubrałam się w dziesięć minut, dziś w dwadzieścia. Kompletnie nie jest to moją winą. Nie zależy to od mnie. Nie mam na to wpływu.
Tekst taki jak powyżej nie pomaga. Sprawia, że znów czuje się gorsza, poniżona.

Nie lubię sytuacji, kiedy mam kilku pomocników. Cechą charakterystyczną w przypadku mojej choroby. Jest to, że nie mam synchronów. Mój mózg nie potrafi skoordynować działania np. lewej ręki i prawej jednocześnie.  Jest to dla mnie a wykonalne. Czuję dyskomfort również jeśli jeden pomocnik ubiera mi np. buty. Drugi w tym samym czasie próbuje założyć kurtkę. Nic z tego, lepiej i szybciej będzie, gdy najpierw zrobimy jedno, potem drugie. Nigdy naraz z prostej przyczyny zejdzie dłużej.
Mała rada dla lajka lepiej zacząć pomoc od dołu. Czyli nóg, mam je mniej sprawne więc założenie butów. Wymaga więcej wysiłku i sprytu, niż kurtki.
Więc jeśli widzicie, że mam już jednego pomocnika. Nie oferujcie swojej pomocy. Ewentualnie, możecie za asystować np. trzymać torbę, bądź złożyć wózek.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk