Dziś wrócę do tematu niepełnosprawności. Ostatnio trafiły do mnie następujące słowa: "Człowiek niepełnosprawny musi mierzyć się z tym, że jest zależny od innych." Jest to prawda, nie wypieram tego faktu. Ja zawsze będę potrzebowała pomocy osoby trzeciej. Niekiedy jednak fakt ten bardzo mnie denerwuje. Skąd te nerwy, chodzi o podejście naszych rodziny/ opiekunów. Czasem czuje, że fakt mojej zależności jest dość mocno nadużywany. Rodzinie się wydaje, że jeżeli potrzebuje pomocy. Mogą mi narzucić swoje zdanie, wydaje im się, że ja będę to potulnie akceptować. Mogą mi czegoś zabronić, mogą od mnie wymagać, bym liczyła się z ich zdaniem. Wydaje im się, że są na wygranej pozycji, bo przecież mogą odmówić mi pomocy. Myślą, że bez nich będę bezradna, poddam się, zmienię plany. Takowe podejście do sprawy wynika z tego, że nasza zależność w głowa opiekunów. Równa się z traktowaniem jak małe dziecko. Nie chce rozwodzić się nad tym skąd to mniemanie. Ja wiem jedno jestem dorosła, nie je