Żywioły na scenie. ,,Michał Wiśniewski Akustycznie"

 Kilka dni temu spełniłam kolejne swoje marzenie. Marzenie to czekało na spełnienie kilkanaście lat.


Udało mi się dotrzeć na koncert ,,Michał Wiśniewski Akustycznie." Muszę przyznać, że bilet kupowałam kierując się sentymentem. Bowiem jestem z pokolenia, które wychowało się na piosenkach ,,Ich Troje." Kiedy zespół by na topie, obiecałam sama sobie, że kiedyś posłucham tych piosenek na żywo.

Warto było czekać te długie lata. Bawiłam się fenomenalnie, miałam wrażenie że cofnęłam się w czasie. 

Tylko tym razem nie byłam małą dziewczynką, a dorosłą kobietą. Dojrzałość pozwoliła mi odebrać te piosenki całą sobą. Docenić niby proste testy, zobaczyć ich piękno. Pozwolić im się porwać, pozwolić porwać się Michałowi i Ani (Ani Świątczak.) Bawić się tym wieczorem, poczuć emocje. Jawiły się one łzami w oczach praktycznie przez cały koncert. Emocje były tak wymieszane, że sama nie wie czy łzy to wzruszenie, czy śmiech.

Wiem że na scenie ,,Centrum Tradycji Hutnictwa." Wdziałam dwa fantastyczne żywioły. Żywioły które fenomenalnie się uzupełniały. Rozumiały się bez słów, żywioły te bez cienia wątpliwości łączy muzyka.

Nie pierwszy już raz przekonałam się, że muzyka bardzo trafnie łączy ludzi.

Ogień to bez zwątpienia był Michał. Momentami widziałam, że scena jest dla niego za mała. Jego charyzma po prostu się na niej nie mieściła. Muzyka go niosła, urosły mu niewidzialne skrzydła. Michał fruwał po scenie i sali.

Jego magnetyzm przyciąga, nawet nie wiem kiedy zaczęłam podrygiwać na wózku. Śpiewałam prawie każdą piosenkę. Czułam, że to mój wieczór.

Woda to Ania, ona dawała cudowny spokój, jednocześnie nie próbując okiełznać Michała. Ona dawała spokój i równowagę mi odbiorcy. Otulając mnie kolejnymi śpiewanymi dźwiękami.

Anie jest dla mnie stu procentowym obrazem kobiecości. Jest w niej subtelność i delikatność. Doskonale mieszająca się z drapieżnością i pewnością siebie.

Cieszę się, że mogłam to wszystko poczuć. Jestem z siebie dumna, spełniłam kolejne marzenie. Fenomenalnie było posłuchać tej właśnie muzyki. Dużym zaskoczeniem, był dla mnie fakt, że muzyka ,,Ich Troje" siedzi we mnie tak głęboko.

Moje serce bije na czerwono, na pewno to powtórzę. Jeden raz to za mało...


Zostawiam Wam link: ,,MEET & GREENT"


Komentarze

  1. Mam nadzieję że się podobało? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobne wspomnienia jak Ty Jolu z koncertu. Więcej słuchałem Ich Troje 20 lat temu, na koncert poszedłem z sentymentu. Teraz bardziej zwracam uwagę na słowa, a może to nie z powodu wieku, a potrzeby drugiej połówki. Z chęcią poszedłbym na inny akustyczny występ Michała, a ma z tego co zauważyłem 5 wersji. Dominik (nie pytaj dlaczego mam podpis Tomek, nie idzie tego zmienić)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co jakiś czas lubię sobie wrócić do ich piosenek. Mam też swoje ulubione. Lubię ostatnią płytę Projekt X dlatego jak zobaczyłam wydarzenie wiedziałam że muszę na nie dotrzeć. Byłam też ciekawa samego Michała, ale o tym więcej w następnym poście w piątek.

      Usuń
  3. Z tym, że scena była mała, może jest akurat plusem. Przy większej scenie raczej nie byłoby tego klimatu akustycznej wersji koncertu. Michał był po prostu bliżej nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie chodzi ci tu o moją metaforę jakoby charyzma Michała nie mieściła się na scenie. To tylko metafora. Michała ciężko opisać bez metafor

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przytulajmy i bądź my przytulani- pewna rozmowa telefoniczna.

,, Tak by cieszyło" - koncert Kamila Bednarka

Wspomnienie