Znaleźć siebie, znaleźć pokój. Tam gdzie nie sięga mój ból
Pamiętacie post pt. ,,List od mamy"?
Dziś mamy taki nie łatwy dzień. Dlatego postanowiłam się z Wami podzielić pewnym uczucie. Najgorszym po stracie bliskich.
Najgorszy wbrew pozorom nie jest moment odejścia bliskiej osoby. Bowiem na to możemy się przygotować, jeśli nie przygotować możemy się z tym oswoić.
Najgorsze jest to co jest potem.
Potem jest uczucie pustki. Ty przeżywasz stratę. Dla Ciebie świat się zatrzymał. Stracił sens, nie wiesz co będzie dalej. Boisz się , że dalej nie dasz rady. Jedyne co czujesz to ból. Czujesz go całą sobą, boli każdy ruch, boli nawet oddech.
Tymczasem.
Świat wcale nie stanął, świat idzie dalej. Wymaga też tego od Ciebie
Ludzie dookoła, albo udają że nie widzą twojej tragedii. Unikają tematu, udają że ta śmierć po prostu się nie wydarzyła.
Drudzy natomiast próbują nieudolnie Cię pocieszać mówiąc że wszystko będzie dobrze. Czas przecież goi rany.
Ja dziś wiem że to nie prawda.
Czas może tylko zabliźniać rany. Ja dziś wiem że takie pocieszenie też są zbędne. Kiedy zdarza się śmierć, nic nie jest już takie samo.
Ja osobiście te dwadzieścia kilka lat temu. Potrzebowałam przytulenia, potrzebowałam żeby mi ktoś wytłumaczył to co się wydarzyło. Potrzebowałam nie być w tym tak bardzo osamotniona jak byłam.
Potrzebowałam by ktoś ze mną był. Nic nie mówił chwycił za rękę, podał chusteczkę. Pozwolił na płacz, zaopiekował się mną.
Czasem wydaje mi się, że znalazłam już pokój. Czuje, że jestem tam, gdzie nie sięga mój ból. Wystarczy jeden dzień, taki właśnie jak ten dzisiejszy. Jeden krok (wizyta na grobach) wszystko wraca.
Komentarze
Prześlij komentarz