FAN

 Dzień Dobry.

Domyślacie się już że wróciłam. Byłam chwilę w moim ukochanym mieście- Warszawie. Jak stolica to i spotkania z "idolami." Celowo użyłam tego słowo. Ja go bardzo nie lubię, powiem więcej ja nie mam idoli. Powiecie jak to przecież znasz tylu aktorów? 
Ja nie czuje się czyjmś fanem. Dlaczego nie czuje się fanem, dlaczego tego słowa również nie lubię? Odpowiedź w poście, miłej lektury.

Jak pewnie pamiętacie było już opowiadanie o Idolu (https://opowiadaniajoli.blogspot.com/2020/11/idol.html) Dla tych którzy nie pamiętają lub nie czytali odnośnik w nawiasie. Odwróćmy dziś kartę i spójrzmy na słowo FAN.

Jak podaje definicja Wikipedii:

"Fan – osoba podziwiająca człowieka, grupę ludzi, dzieło sztuki bądź ideę. Jest to skrót od słowa fanatyk, jednak jest mniej pejoratywny, a nawet ma pozytywny wydźwięk. Fani określonego zjawiska często organizują się, tworząc tzw. fankluby lub organizują imprezy z tym związane."

Pewnie wielu z Was umieszcza mnie personalnie w tej definicji. Ja nie do końca ją czuje ja wolę być sobie z boku po prostu Jolą tudzież Jolcią.

Owszem wspieram artystów, jednak jest to wsparcie. Nie jest to ślepy fanatyzm. Nie ograniczam się do jednego wokalisty. 

Owszem przyznaje czasem lubię komuś zrobić przyjemność dając czekoladki, czy jakiś dobry upominek. Robię to jednak dlatego, że małymi gestami lubie ważnym dla mnie osobą sprawiać przyjemność.

Owszem przyznaje jeżdżę do teatrów. Robię to przed wszystkim dla siebie, dla wyrwania się z domu, oderwania od rutyny. 

Owszem czasami robię to z grupą wspierającą Janka. Nie patrzę jednak na tych ludzi jako na FANÓW. Dla mnie to są normalni ludzie. Tacy jak ja szukający w teatrze oderwania, zapomnienia o problemach.

Dla mnie Janek, Jurek czy wielu innych aktorów to przed wszystkim jest normalni ludzie. Tacy sami jak ja. Dlatego tak po ludzku ich lubie. Nie buduje im  piedestałów. Nie podziwiam, a lubię, najzwyczajniej w świecie lubie, szanuje.

Nie lubię jak stawia się mnie w pozycji fana. Ja mam pasję i zdrowy dystans. Cieszę się jeśli uda mi się być w teatrze, czy na koncercie. Najzwyczajniej w świecie tak ładuje akumulatory. Nie stawiam jednak teatru na pierwszym miejscu.

Staram się nie narzucać Jankowi, czy Jerzemu. Lubie spotkania z nimi doceniam każde z nich. Rozumiem jednak kiedy nie udaje nam się spotkać. Rozumiem, że są ludźmi mają swoje obowiązki zawodowe, czy też prywatne.

Nie wymagam od nich, żeby byli do mojej dyspozycji kiedy sobie tego zażyczę.

Rozumiem wszystko, rozumiem bo jestem zwyczajną Jolą tudzież Jolcią. Rozumiem, bo szanuje ludzi po ludzku. Każdego człowiek, nie ma dla mnie kompletnie znaczenia to czy jest aktorem, czy mechanikiem samochodowym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk