IDOL

 Dobry wieczór dziś na wyraźne życzenie czytelników. Post nieco lżejszej tematyki, miłej lektury. Dziś poznacie moje zdanie na temat pewnego słowa

IDOL”


Ja osobiście nie lubię tego słowa. Nie lubię jak słowem tym określa się artystów, których wspieram. Słowo to zwyczajnie do nich nie pasuje, przynajmniej mi.

Jak podaje definicja słownika PWN IDOL to:

1. «osoba będąca obiektem czyjegoś szczególnego podziwu, graniczącego z kultem»

2. «wyobrażenie bóstwa będące przedmiotem kultu»

Zdecydowanie NIE PASUJE DO CHŁOPAKÓW. Ja ich lubię, szanuje ich za pracę jaką wykonują. Jednak mam świadomość tego, że są normalnymi ludźmi. Nie wynoszę ich na piedestał podziwu. Nie traktuje jak bóstwa. Nie są oni dla mnie „ przedmiotem” kultu.

Owszem wszelkie ich działania artystyczne są mi bliskie. Kocham teatr, kocham muzykę. Dlatego też jeżdżę na koncerty, czy sztuki. Owszem wybieram sztuki w których grają. Robie to dla tego, że szanuje ich pracę i ich samych. Nie dlatego, że w jakiś nadmierny sposób ich podziwiam.

Dla mnie osobiści IDOL to człowiek niedościgniony. Człowiek z którym nie tworzy się relacji. Człowiek, który się wywyższa. Uważa za kogoś lepszego. Kogoś kogo trzeba hołubić i podziwiać.

Chłopaki tacy nie są. Oni potrafią docenić nasze wsparcie. Cieszą się naszą obecnością w teatrze, czy na koncercie. Tworzą ciepłą, miłą atmosferę, nie zamykają się na ludzi.

Dla mnie osobiście chłopaki są siłą napędowa, wsparciem. Nigdy nie traktowałam ich jak IDOLI. Dla mnie są oni ludźmi utalentowanymi, pracowitymi. Wykonującymi zawody mniej oczywiste niż hydraulik, czy listonosz.

Nigdy nie znałam człowieka, którego mogłabym nazwać IDOLEM (takim z definicji.) Znam natomiast ARTYSTÓW.

Tyle w temacie, dziękuje za uwagę.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk