Mój Dom, Moja Rodzina, Mój świat, moje miejsce na Ziemi. Odnalazłam dzięki Wam.

Witam w pierwsze wiosenne popołudnie

Dziś chciałam Wam opowiedzieć zupełnie o czym innym. Jednak życie poddało weryfikacji moje plany. Wybaczcie mi to proszę, dziś chcę nawiązać do postu wczorajszego pt.DOM. Nawiązując do słów tam zawartych, że moim domem jest teatr a strefę komfortu stanowi muzyka pewnego Jana. Opowiem Wam coś czego chyba jeszcze nigdy tak odważnie nie mówiłam.

Chcę abyście mnie dobrze zrozumieli. Dlatego też znaczne niejako od początku. Kiedy skończyłam szkołe, wydawało mi się, że będę "siedzieć w czterech ścianach zaglądając w album zdjęć" (wspomnień). Rozpamiętując jednocześnie to co już za mną i to co na pewno nie wróci. Pozwalając tym samym aby "przeszłość odebrała jutra sens".

 Mówiąc bardziej po ludzku byłam bliska depresji, moim życiem rządził strach i przerażenie, że wszystko co dobre już za mną. Miałam wrażenie, że moje życie dobiegło końca wraz z ukończeniem szkoły. Wyjściem z placówki, którą kiedyś mogłam nazywać domem, bo czułam się tam bezpiecznie.

Właśnie wtedy w moim życiu pojawiło się światło.

Światłem tym mogę nazywać moją Rybkę i musical "Metro". Jadąc do Warszawy myślałam, że to co się dzieje będzie jedno razową przygodą. Spełnieniem jednego marzenia, po którym wszystko wróci do ustanej norm, którą, wówczas dla mnie był strach przed każdym dniem i brakiem kontaktu z ludźmi.

Wiecie dlaczego powiedziałam Wam, że teatr jest moim domem i tam czuje się bezpiecznie.

Właśnie tam wszystko się zaczęło, tam zaczęła się moja niezwykła przyjaźń z fantastyczną, pozytywną i otwartą na świat, pełną pomysłów kobietą na potrzeby bloga nazwaną Rybką. Tam własnie poznałam Jana. Jana nie aktora, Jana zwyczajnego uśmiechniętego chłopaka. Jana bez barier otartego na świat. Nie budującego muru z napisem "jestem aktorem, będę trzymał dystans."

Dzięki tej dwójce poznałam grupę ludzi,  którą dziś również nazywam DOMEM i RODZINĄ. Mowa o niezwykłych ludziach, którzy są wsparciem dla naszego Pilota  Jana, ale i również dla siebie wzajemnie.
Czuje się w tej grupie wyjątkowo dobrze, ponieważ wiem, że jestem akceptowana, szanowana. Czuję, że ta grupa ludzi to moje miejsce i mój świat. Dzięki temu, że Rybka aktywnie angażuje mnie w większość akcji grupy. Czuję, że mój świat się nie skończył. Moje życie nadal ma barwy.

Janek podczas naszego pierwszego spotkania powiedział że "połyka w całości." Zgadzam się z tym w zupełności zostałam połknięta nie tylko przez jego muzykę, ale i fantastycznych ludzi, których on łączy w całość.

Kończąc kochane Ludki dziękuję za to że jesteście i jacy jesteście. Bardzo się cieszę że mogę być Waszą częścią. Poznawanie Was to dla mnie radość, której nie da się opisać słowami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk