"Profilerka Jastrë" książka i serial
Przeczytałam książkę, obejrzałam serial. Jedno i drugie warte, by poświęcić czas. Nie jest to czas stracony. Jest to czas owocujący w duże napięcie, ciekawe wartkie wątki. Jest to czas kryminalnych zagadek.
Nie potrafię wybrać co jest lepsze czy serial, czy książka.
Julia Wigier i komisarz Karol Nadzieja, dalej ścigają seryjnego mordercę Olgierda Wolińskiego. Tym razem zyskują nieoczekiwanego sojusznika.
Kto i jak decyduje się pomoc policji? Płacąc za to najwyższą cenę dowiecie się sami.
Czy owa pomoc, okaże się przydatna? Czy Woliński będąc każdorazowo krok przed służbami. Zostanie ujęty?
Czy koszmar kaszubskich kobiet dobiegnie końca?
Może psychopatyczny, pozbawiony uczuć morderca posunie się dalej?
Wybierając na swoje ofiary także mężczyzn?
Najważniejsze, dla mnie kluczowe pytanie, czy życie Julii Wiger jest nie zagrożone?
***
Krótko porównując serial i książkę.
Jeśli lubicie szybko i wartko płynące wątki. Nie lubicie opisów są one dla Was zbędne. Szybciej i chętniej sięgniecie po serial.
Jeśli lubicie opisy, polecam Wam książkę. Książka sama w sobie przepastna. Liczy sobie bowiem ponad sześćset stron. Mimo tego czytając kompletnie się tego nie odczuwa.
Nie wiem czy pamiętacie odnośnie poprzedniej części. Wspominałam, że czyta się już ciężko, ponieważ rozdziały są przy długie.
Odnośnie tej części nastąpiła subtelna jakże potrzebna zmiana. Sześć rozdziałów zostało podzielone na podrozdziały. Czytanie stało się przyjemniejsze.
Serialu jest mi mało. Każdorazowo kończąc odcinek mam wrażenie, że jest to nie możliwe by minęło kolejne czterdzieści kilka minut. Serialowe dialogi są wierną kopią książki, ale...
Zawsze jest jakieś ale, tak by było ciekawiej.
Jeśli sięgniecie po jedno i drugie, zachowajcie uwagę. Istnieją subtelne różnice.
Słowem jeszcze o zakończeniu. Nie potrafię powiedzieć, czy jest on dla mnie plusem czy minusem historii. Jednoznacznie sugeruje ciąg dalszy historii.


Komentarze
Prześlij komentarz