Kompromis tak, poświęcenie nie

 Nim wypowiem się na temat kompromisu. Przypomnę poprzednie trzy posty.:
I. ,,Porozmawiajmy o konfliktach."
II. ,, Dywan."
III. ,,Druga szansa i kolejna owszem ale..."

***

Kompromis nie może oznaczać poświęcenia.

Poświęcenie samej siebie na rzecz kompromisu. Nie jest czymś dobrym taki kompromis nie będzie trwały.

Skąd to wiem?

Moje własne doświadczenia życiowe mi to pokazały. Mam wrażenie, że jestem ,,więźniem" relacji gdzie tylko ja idę na kompromis. Poświęcam siebie.

Czuje się nie wysłuchana, moje potrzeby, uczucia znikają. Ja biorę na siebie każdą winę w tej relacji. Ja każdorazowo staram się zmienić. Próby dialogu są marne, nigdy nie wiem kto tak naprawdę  jest winien.

Idę na kompromis wbrew sobie, chce by on w końcu zrozumiał jak mi zależy. Chce by to w końcu on wykazał się inicjatywą.

Każdorazowo nie jest to nic trwałego. Nie jest to relacja jakiej jestem pewna. Nie czuje się bezpieczna, zaakceptowana, czy też doceniona.

Wiem, że brakuje nam dialogu i kompromisu, ale nie jednostronnego. 

Brakuje nam kompromisu takiego prawdziwego. Wpracowanego wspólnie dialogiem, wysłuchaniem siebie wzajemnie. Brakuje nam miłości takiej czystej prawdziwej szczerej. Jest między nami coś czego on się boi. Czego on nie potrafi nazywać. On doskonale przed tym ucieka.

Ja nazwałam to już dawno, ja wiem że go kocham. Pewnie dlatego często idę na kompromis wbrew sobie.

Wam tego nie polecam, nie poświęcajcie siebie na rzecz kompromisu. Nic dobrego to ze sobą nie niesie. Każdorazowo niszczycie siebie, dla osoby która i tak tego nie docenia. Dla osoby, która Was  nie zauważy. Nie doceni waszych uczuć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przytulajmy i bądź my przytulani- pewna rozmowa telefoniczna.

,, Tak by cieszyło" - koncert Kamila Bednarka

Wspomnienie