Nie powinno się wydarzyć ( śmierdząca sprawa.)
Dużo dobrych emocji za nami. Dlatego też stwierdziłam, że mam siłę by wrócić do tematu niepełnosprawności.
Opowiem Wam dwie sytuacje skrajnie różnie. Jedna zabawna druga hmm dla mnie wcale. Delikatnie mówiąc czułam się nieswojo. Byłam wściekła, było mi przykro. Długo nie zapomnę obydwu zajść.
Potrzebowałam przebrać się przed koncertem i skorzystać z WC. Naturalnym dla mnie wyjściem w takiej sytuacji jest galeria. Tam bowiem są łazienki dostosowane też do moich potrzeba.
Dlatego tym razem wstąpiłam do galerii. Mogło by się wydawać na chwilę, mogło by się wydawać na szybkie załatwienie potrzeb.
Nic bardziej mylnego.
Toaleta dla osób niepełnosprawnych zamknięta. Nie zdziwiło mnie to, bowiem zdarza się tak że te toalety są zamknięte. Zazwyczaj klucz posiada Pani sprzątająca.
Jednak nie w tej sytuacji i nie w tej galerii. Tu klucza należało szukać u ochrony. Pomyślałam w obstawie do WC czemu nie.
Znalazła się ochrona, znalazły się kluczę. Myli się ten, kto myśli że to koniec. Mogła bym powiedzieć, że to dopiero początek. Kluczy bowiem był cały pęk. Żaden nie pasował do drzwi WC. Tak naprawdę to nie wiem czy otwieraliśmy odpowiednie drzwi. Bowiem brakowało oznakowania. Coś usiłowaliśmy otworzy, co to było. Tego nie wiedzieli nawet sami ochroniarze. Może to był ukryty skarb.
Tak tak ochroniarze, bo w między czasie z jednego Pana zrobiło trzech. Trzech rosłych facetów do jednego kibelka. Niezła jazda, taka jazda to tylko ze mną.
Czas płynął Panowie próbowali klucz za kluczem. Miałam wrażenie, że przynieśli wszystkie klucze z całej galerii. Jak się okazało tylko nie ten do wc.
Wówczas pojawił się mój wybawca. Kolejny ochroniarz, informując, że otworzył WC dla niepełnosprawnych. Mieszczące się po drugiej stronie galerii. Pomyślała lewo prawo co za różnica byle kibelek.
Jestem uratowana!!!
***
Druga sytuacja miała miejsce na koncercie. Koncert stojący ludzie pachą się jeden na drugiego. Byle więcej widzieć, tak też było tym razem. Panie które pchały się na mnie kompletnie nie zwracały na to uwagi. Ja też starałam się nie zwracać na nie uwagi. Czułam, że nie warto, bo zakończy się to nikomu nie potrzebą awanturą.
Nie myliłam się.
Grupie młodych dziewczyn, prawdopodobnie będących pod wpływem alkoholu. Uwagę zwróciła kobieta będąca na koncercie z niepełnosprawną córką.
Rozpoczęła się przepychanka słowna. Ja przejdę do jej sedna. Dla mnie osobiście najbardziej istotne kwestii tego całego zajścia. Młode kobiet przez całą wymianę zdań. Mówiły o mnie ,,ten wózek" momentalnie straciłam poczucie człowieczeństwa. Poczułam się jak przedmiot. Jestem przecież wózkiem, nie osobą na wózku, nie kobietą!!!
Rany Boskie!!!
Ludzie szanujmy się wzajemnie!!! Pamiętajmy, że słowa też bolą!!! Czasem nawet bardziej niż gesty!!!
Komentarze
Prześlij komentarz