,,Les Misérables." Nędznicy -historia w której zobaczyłam siebie
Beata dziękuje za piękne zdjęcie |
Wspomnienia z ubiegłej soboty zostaną ze mną na długo. Wówczas miałam okazję zobaczyć kolejny musicalowy klasyk. Kolejny raz na deskach teatralnych spotkałam się z twórczością Wiktora Hugo.
Nie żałuje, nie zawiodłam się tytuł ,,Les Misérables." Piękni w czystej postaci, Musical przez duże M.
Ja momentami miałam wrażenie, że oglądam swoje życie. Ja co prawda nie walczyłam o własną ojczyznę. Jednak odnoszę wrażenie, że moje życie to ,,rewolucja." Ja dałam radę, wygrałam walkę o samą siebie.
Tego sobotniego wieczoru poczułam to wyjątkowo mocno. Wręcz zostałam tym ,,uderzona." Pomyślałam kurczę ja naprawdę z czystym sumieniem. Mogę być z siebie dumna, mam naprawdę fajne życie.
Zjawisko jakie widziałam na scenie, oczyściło moją duszę. Przyniosło poczucie ulgi zasłużonej ulgi.
Jednak po kolei.
Kiedy widziałam umierającą Fantine. Miałam tylko nadzieje, że moja mama tak nie cierpiała. Dla mnie było to nie łatwe, jednak mam nadzieje że umarła w spokoju.
Byłam wówczas tak mała jak Cosette. Dlatego tak bardzo pokochałam tą małą dziewczynkę. Przytulałam ją do serca, zupełnie tak jakbym przytulała samą siebie.
Mojej mamy nie ma dziś ze mną. Powierzyła mnie w piecze mojej siostry. Jestem jej za to wdzięczna. Wiem, że jej miłość jest od śmierci potężniejsza. Ja zawsze będę przez nią kochana, będę jej małą córeczką. Jest to dla mnie najważniejsza prawda. Prawda dyktowane sercem dorosłej córki.
Mała Cosette rosła, podobnie jak urosłam ja. Podobnie jak u niej tak i u mnie pojawiła się miłość. Ta pierwsza prawdziwa, najważniejsza, najsilniejsza najpiękniejsza. Niestety miłość ta miała jedną wadę. Ja kochałam, on natomiast wolał, woli świat bez mnie. On znajdzie swoje szczęście. Jednak ominie ono mnie.
Dlatego tak doskonale rozumiałam, rozumiem Éponine. Tak bardzo bolała mnie jej niespełniona miłość.
Ja też jego tego dla mnie najważniejszego widuje tylko w snach. Dla mnie te sny są niczym nagroda i trucizna w jednym.
Bardzo ich chce jednocześnie przeklinam je wszystkie. Wszystkie są tak piękne jednocześnie trują mnie, zabijając moje serce.
Ratuje mnie przed obłędem i przed tym nieszczęśliwym uczuciem właśnie teatr. Teatr też pozwolił mi przejść metamorfozę podobną do metamorfozy Jaen Valjaen. On uciekał przed tym, że był złodziejem, kradł chleb by przeżyć. Uciekał przed ścigającym go Javert. Javert stróż prawa był symbolem moich lęków. Uciekałam do czasu, aż zrozumiałam że ucieczka to nie wyjście.
Teraz kiedy mój lęk zdaje się być blisko. Staram się siebie przekonywać, że przecież mam fajne życie. Utwierdza mnie w tym właśnie teatr. Każdy kolejny wyjazd, czy wyjście dodaje mi siły, wiary w siebie.
Wiem, że mam przy sobie dobrych ludzi. Dzięki tym ludziom bledną wszystkie moje troski. Czuje się potrzebna, czuje że mam siłę. Wiem, że mam ich wsparcie.
Kiedy będzie trzeba stanę ponownie na barykadzie życia. Będę walczyć ze swoimi lękami.
***
Nie byłabym sobą, gdyby nie pozwoliła sobie na małą prywatę. Wiecie już, że niektóre spektakle oglądam z większą uwagą i miłością. Widzę na scenie swoich przyjaciół.
Kuba mam nadzieje, że nie obrazisz się za to że tak właśnie Ciebie nazwałam. Zasługujesz na to mino, jesteś dobrym człowiekiem. Kompletnym artystą scena jest twoim miejscem.
Dziękuje, że to właśnie Ty Twój Jaen poprowadził mnie przez tą historię. Historię nie łatwą, ale jakże piękną. Przyznasz mi rację prawda?
Dzięki Tobie było mi dużo łatwiej. Jak zawsze czułam Twoje emocje całą sobą.
Jestem dumna jak zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz