Tak czuję mój Azyl

 Nie było mnie tu kilka dni. Powodem mojej nieobecności była wizyta w Warszawie.

Tym razem wybrałam się do wyjątkowego miejsca. Tam dzieje się metafizyka, której nie da się trafnie i jednoznacznie opisać słowami.

 


" Azyl" trzeba po prostu poczuć. Nie jest on miejscem. Nie tworzą go ściany, moim zdaniem tworzą go ludzie.

Ludzkie emocje, miłość do teatru, musicalu muzyki. Nie są to tylko koncerty, muzyka jest wartością dodaną do  relacji między ludźmi wzajemnego szacunku, uśmiechu, pomocy, ciepła, serdeczność, radość, dobroci, śmiech, wzruszenia Chęć poznawania siebie wzajemnie. Poświęcania sobie wzajemnie czasu. Rozmowy i poznawanie teatru z troszczę innej strony.

Poznawanie teatru po przez jego serce. Czyli artystów występujących na deskach scen teatralnych.

"Azyl" dla mnie nie jest miejscem. Jest organizmem. Moim organizmem, moją duszą, sercem.

Tak to jestem ja ta prawdziwa, szczera. Czuje, że łapię oddech, czuje że odpoczywam od swojej maski. Nie muszę być twarda, nie chce być twarda. Pozwalam sobie na emocje, pozwalam sobie na być po prostu sobą. Pojawiają się łzy, oczyszczenie duszy. Czuje, że nabieram siły.

Czuje, że choroba odpuszcza na te kilka godziny. Nadmierne napięcie mięśniowe, towarzyszące mi na co dzień znika.

Rozluźniam się, nie mam pojęcia jak to się się dzieje?

Dzieje się magia- magia ludzkich relacji, magia muzyki, magia dobrej energii. Magia ludzkich serc.

Kto raz doświadczył tej magii. Będzie chciał doświadczyć jej ponownie. Pamięć o niej zostanie w duszy.

Dziękuje, że mogę doświadczyć tej magii. Kocham ją bezgranicznie, ona uzależnia. Już tęsknie.

J...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk