Po prostu "Ania."
Dziś oglądam film : ,,Ania."
Film o kobiecie, córce, siostrze, przyjaciółce, aktorce, przede wszystkim partnerce i matce.
Ja wiem, że ten film oglądało już miliony osób. Dziś jednak to ja poczułam się tą wyjątkową osobą.
Osobą, której Ania chce pokazać swoje życie. Osobą której Ania chce pokazać, że cieszyć muszą małe rzeczy, jeśli nie cieszą małe to i duże nie będą.
Osobą, którą Ania uczy siły i pokory. Pokazuje że ważny jest każdy dzień.
Osobą, której udziela się uśmiech i śmiech Ani.
Osobą, która czuję jej ból strach.
Osobę do której Ania mówi nie płacz, śmiej się razem ze mną. Ania przecież tak cudownie zarażała śmiechem.
Ja faktycznie przez cały film, uśmiechałam się do Ani. Miałam wrażenie, że znam ją od zawsze. Czułam jak z każdą kolejną minutą filmu Ania staje mi się coraz bliższa.
Faktycznie Ani wystarczyło bycie sobą, by widz ją pokochał. Ja pokochałam bezgranicznie.
Osobą, której Ania pokazała czym jest piękno.
Piękno to przecież pogodzenie się samemu ze sobą i sytuacją w jakiej jesteśmy. Dziś byłam tą osobą, której Ania przekazała swój spokój. Pokazała się taką jaką jest autentyczną, prawdziwą, szczerą, uśmiechnięta.
Dla równowagi zobaczyłam też kobietę zastraszoną nie tylko przez chorobę, ale i paparazzi. Zobaczyłam walkę o życie i szacunek.
( Nigdy nie zrozumiem tego jak można chcieć zarobić na cudzej chorobie. Odbierać człowiekowi prawo do prywatnego życia.)
Doceniam to, czuję się wyróżniona. Dziękuję Ani za to. Pierwszy raz od dawna w swojej głowie zobaczyłam swoje życie. Zrozumiałam, że warto je kochać. Nie wiem przecież kiedy nasza świeczka zgaśnie.
Dziś poczułam że Ania jest. Dlatego ja nie żegnam się z Anią. Mam nadzieję że kiedy przyjdzie moja kolej obejrzę ją w kinie już tam...
Komentarze
Prześlij komentarz