Tracąc siebie

 Cześć,
dziś mam dla Was pewne słowa.

" Trzeba siebie stracić, żeby siebie odnaleźć."

Muszę się przyznać, że ja doświadczyłam tej reguły na swoich barkach. Nie było łatwo, bo faktycznie kiedy czułam, że tracę samą siebie. Miałam wrażenie, że tracę też świat, wydawało mi się że wszystko co dobre już za mną.

Pierwszy raz był wtedy kiedy odeszła moja mama. Nawet nie zdążyłam się pozbierać, a śmierć zabrała również tatę.

Nie pamiętam co wtedy czułam. Jedyne uczucie jakie wtedy we mnie rosło, które pamiętam do dziś to żal. 

Żal i to olbrzymie poczucie straty. Straciłam nie tylko rodziców. Straciłam też tą małą beztroską Jolę. Zgubiłam się i to porządnie. Podczas pogrzebu mamy, wydawało mi się, że wszystko jest koszmarem.  Bardzo chciałam się obudzić, odzyskać mamę i beztroskie dzieciństwo. Kiedy dotarło do mnie, że to niemożliwe wpadłam w histerię.

Kiedy siebie odzyskałam i czy w ogóle?

Szczerze mówiąc sama nie wiem. Nie wiem czy kiedykolwiek rana w sercu się wygoi. Zabliźnić zabliźniła się na pewno. Została jednak duża rysa na psychice. Mała zagubiona Jola do dziś do mnie wraca. Nie ucieka od tego, zwyczajnie pozwalam sobie na słabość, płacz i żal...

Drugi raz był wtedy kiedy musiałam opuścić szkołę i internat. Palcówkę gdzie czułam się bezpiecznie, gdzie czułam się potrzebna.

Choć wydawało mi się, że nic dobrego mnie nie spotka poza tą placówką. Spotkało odkryłam swoją pasję. Odkryłam nowe miejsce gdzie czuje się bezpiecznie. Spotkałam ludzi, dzięki którym czuje się potrzebna.

Czy odzyskałam siebie?

Tak zdecydowanie tak. Dziś nie czekam na to co dobre. Ja po prostu to dobro sobie prowokuje. Wiem, że samo nic się nie stanie.

Trzecia strata miała miejsce, przez zupełny przypadek. Podczas pewnego wyjazdu, człowiek, który miał mi pomóc. Kompletnie zdeptał moje poczucie własnej wartości. Wydawało mi się, że jestem do niczego. Miałam wrażenie, że kontrole nad moim życie przejmuje choroba. Miałam wrażenie, że to ona mnie definiuje. Czułam, że nigdy nie będę w stanie tego zmienić.

Czy tym razem odzyskałam siebie?

Tak, tak, tak. Mam wrażenie, że jestem silniejsza niż kiedykolwiek byłam. Podobnie jak poprzednim razem z kolan podniosła mnie pasja. Tyle, że tym razem nie był to teatr. Tym razem jest to blog i wywiady.

Zwyczajnie znalazłam coś w czym jestem dobra. Kiedy piszę, tworzę kolejny wywiad. Wiem, że wózek nie ma kompletnego znaczenia. Ja (czasem też moja menago w zasadzie prawie zawsze) jesteśmy równorzędnymi partnerami.

Odzyskiwanie siebie nie jest łatwym procesem. Warto jednak podjąć walkę, po to by znów poczuć własną siłę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk