Zabawa w kotka i myszkę- wywiady

 Cześć, 

dziś chciałam pokazać Wam jeszcze trochę " wywiadowej kuchni." Jednak nie będzie to tekst łatwy. Każdy medal ma dwie strony ten również. Jest to praca ciekawa, dająca satysfakcję, spełnienie. Nie zawsze jednak bywa łatwo. Przyznam się Wam szczerze, że często czuje jakby było to "nieustający marsz pod górę."

Nie chodzi o pozyskiwanie kontaktów do wywiadów. Muszę przyznać, że to jest stosunkowo łatwe. Bywa nawet przyjemne, ludzie często się zgadzają. Bardzo to doceniam, tym bardziej, że ja im nie płace. Nie podpisuje z nimi umowy. Wszyscy Ci ludzie, którzy decydują się na współprace ze mną robią mi przysługę. Dlatego wielki ukłon w ich stronę!!! Dziękuje za możliwość współpracy, że wszystkimi. Każdą współpracę, cenie, każdą traktuje indywidualnie i bardzo poważnie.

Sęk w tym, że niekiedy nie czuje tej powagi i szacunku z drugiej strony. Nie nie mam na myśli osób zapracowanych. Rozumiem dużą ilość obowiązków, brak czasu nawet na odpoczynek.

Ten fakt jest dla mnie zrozumiały. Ja cierpliwie poczekam, poczekam bo wierzę w ludzi. Jeśli ktoś mi mówi "Jola ja to ogarnę, ja o tym pamiętam. Daj mi proszę trochę czasu." Rozumiem czuje się wówczas komfortowo. Czuje wzajemny szacunek, czuje że drugie stronie również zależy na danym materiale. Czuje się najnormalniej w świecie traktowana poważnie.

Mimo tego, że nie oferuje zapłaty, nie podpisuje umowy z rozmówcami. Chce być traktowana poważenie. Tak jak ja traktuje każdego swojego rozmówce. Czy ja na prawdę tak dużo wymagam?

Bardzo cenie jak mój rozmówca sam z siebie pamięta, że ma przygotować dla mnie materiał. Lubię to, bo nie lubię być upierdliwa. Choć nie powiem od kiedy jest ze mną moja nieoceniona, kreatywna menager Asia. Prawie wszystkie przypominajki " spadły" na jej barki.

Asiu, doceniam wielkie DZIĘKI!!!

Nie lubie, wręcz nienawidzę braku kontaktu. Umawiamy się na wywiad. Pytania zostają wysłane, kontakt się urywa. Pół biedy jeśli mój rozmówca widząc mnie mówi:" Jola ja pamiętam, przepraszam  brak czasu."

Apogeum wszystkiego to dla mnie brak kontaktu. Następnie kłamstwo i unikanie mnie w kontakcie bezpośrednim. Face to Face, no po co ja się pytam? Przecież to dziecinada, a nie poważna współpraca.

Łatwiej było by po prostu mi odmówić, lub zrezygnować z współpracy. Wyjść z tego wszystkiego z twarzą a nie bawić się w kotka i myszkę.

Jak już powiedziałam każdy medal ma dwa końce. Ten również, dlatego w tym miejscu polecą podziękowania. Dla tych którzy stawiają na powagę i zachowanie własnej twarzy. Dziękuje:

Próbowałam wszystkich wymienić. Jednak mniej więcej w połowie listy wymiękłam. Lista osób, które zachowały twarz jest dłuższa niż myślałam. Ja nie chce nikogo pominąć. 

Dlatego zostawię tylko DZIĘKUJE.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk