Moje ciało to moja historia

 Dzień dobry kochani,
nadeszła ta chwila dziś mam dla Was ostatni post przed przerwą. Żegnam się z Wami na  troszkę ponad miesiąc. 
Życzę Wam udanych wakacji i miłej lektury tego posta i wszystkich pozostałych. Pamiętacie, że możecie tu zaglądać w każdej dowolnej chwili.

Jest taka piosenka. Utwór wykonuje Ewa Farna,piosenka nosi tytuł "Ciało." Zmotywowała  mnie do tego, by opowiedzieć Wam co się na mnie "podpisało."

"Moje ciało przez lata tyle wytrzymało i nie jeden ślad mam. Wiem że jest tak jak być miało."

Tak śpiewa Ewa i wiecie co ja się z nią zgodzę. 

Moje ciało nie jest idealne, nigdy nie będzie. Nóg nieba nie mam. Ogólnie to stoję nie na stopach a na kołach (śmiech.)

Nogi zdobi osiem blizn pooperacyjnych. Stopy są płaskie, nie założę szpilek. Mogło by to grozić utratą zębów ( w najlepszym wypadku.)

Dwie blizny na nogach zdobią bliznowce. Takie nie ładne narośle na bliznach. Można  powiedzieć, że te dwie blizny. Żyją własnym życiem (wcale nie zapytały mnie o zgodę, po prostu się rozrosły. Cały czas się zastanawiam jak one to mogły zrobić)

Jedna blizna na stopię, wklęsła się do środka tuż po operacji. Wiecie co jest w tym najgorsze?

(Ona też nie zapytała czy może to zrobić. Wzięła i po prostu się zapadła...) Załamując mnie tym dogłębnie.

Kupienie butów odpowiednich dla moich stóp- wyzwanie (szczególnie sandały.) Moje stopy żyją własnym życiem. Najchętniej chodziły by bez obuwia. Dlatego bezpardonowo uciekają z butów i wiecie co?

One również nie pytają mnie o zdanie...

Skutki samowolki stóp, czasem zabawne czasem przykre i kosztowne.

Zabawne dlatego, że często jest, że najpierw idą buty, a potem stopy.

Przykre i kosztowne, dlatego że nie mogę dobrać dobrych butów. Każde buty wytrzymują tylko jeden sezon...

Rysując dalej mapę mojego nie idealnego ciała. 

Lewa noga jest znacznie krótsza, niżeli prawa. Jest to skutek skoliozy kręgosłupa. Mój biedny kręgosłup jest strasznie krzywy. Czasem boli, nawet bardzo boli. Nie mam mu tego za złe, jestem mu wdzięczna, że dalej mnie trzyma i dzielnie nosi.

Ogólnie jestem nie symetryczna to również jest skutek kręgosłupa. Mam po prostu krótszy bok.

Skutkiem złego stanu kręgosłupa jest też np. przewlekła zgaga. Palnie w przełyku jest na tyle silne, że wywołuje kosmiczne napady kaszlu. Musicie mi uwierzyć, że w erze covida, nie jest łatwo żyć z kaszlem. Kiedy taki napad zdarza się w miejscu publicznym. Nim sięgnę po gumę lub coś do ssania ludzie przyglądają mi się pytającym spojrzeniem "Czy nie ma Pani covid'a?"

Końcówka mojej mapy to moje mega dzielne ręce. Nie ma co funkcjonuje głównie "na rękach."

Wiecie co Wam powiem na temat moich rąk. One jedyne nie żyją swoim życiem. One mnie słuchają. Lubimy się, pomagają mi żyć. Jestem im kosmicznie wdzięczna. Robią każdego dnia mega dużo dobrej roboty. 

Dlatego mimo krzywych palców ( skutek chodzenia po schodach dotykania zimnej metalowej poręczy i choroby.) Jestem dumna z moich palcy, noszę pierścionki. Lewy nadgarstek nosi siedem szczególnych bransoletek.

Mam nadzieje, że niebawem rękę ozdobi też tatuaż...

Mimo tych różnych niedogodności. Cieszę się, że moje ciało jest moje. Nie musi być idealne, ważne że jest moje i że jesteśMy tu...

DZIĘKI...

Ps. Zostawię Wam jeszcze utwór "Ciało"



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk