Mój przyjaciel wózek

 Dzień dobry w słoneczny i upalny piątek

Program "To tylko kilka dni" jest dla mnie absolutną inspiracją.

Usłyszałam w nim zdanie "Ja nie jestem na wózku mojej niepełnosprawności nie widać."

Szybko pomyślałam " No tak ja jestem na wózku, moją niepełnosprawność wiać." 

Zdałam sobie samej pytanie: Czy jest to dla mnie  jakaś tragedia, powód do wstydu?

Nie... Absolutnie nie...

Akceptuje swój stan zdrowia. Lubie siebie samą swój wózek. Jako nastolatka faktycznie nie lubiłam go, faktycznie wydawało mi się, że ludzie widzą tylko wózek.

Czas pokazał mi, że to wszystko siedzi w mojej głowie. Ja gdzieś tam w zakamarkach mózgu postrzegam siebie tylko przez wózek. Widzę tylko moją różnicę w sposobie poruszania się.

Nie pamiętam co było dla mnie tym wstrząsem. Istotnym wydarzeniem był wyjazd na "Metro."

Zrozumiałam, że to ja muszę chcieć żyć. Muszę zacząć żyć w miarę normalnie. Wózek nie ma tu nic do rzeczy. 

Pierwszą osobą, która mi to uświadomiła była Aga. Dziś już wiem, że bała się mojego stanu. Bała się tego, że nie wie jak mi pomóc- miała prawo. 

Dla mnie istotne było to, że mi nie okazała tego strachu. Gdyby się wtedy wycofała dla mnie oznaczało by to, że ludzie faktycznie się mnie boją bo mam wózek. Ona natomiast pokazała mi, że dla niej mój sposób poruszania nie jest ważny. Pierwszy raz zrozumiałam, że liczę się jako człowiek.

Drugą osobą, która pokazała mi, że licze się jako człowiek- bo jestem człowiekiem. Jest pewna młoda, zdolna fotograf. Zaproponowałam mi sesję jak gdyby nigdy nic. Podeszłam do tego z dużą dozą dystansu (odpowiednią dla siebie.)

Moje zdziwienie na widok tych fotografii było tak duże (że chyba zapamiętam je do końca życia.)

Pierwszy raz zobaczyłam siebie jako kobietę. Wózek wcale nie ujął mi kobiecości (tak myślałam do momentu tej sesji.)

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspominała o cudownych Artystach. Niby to ja powinnam być dla nich wsparciem. Czasem mam wrażenie, że świat stanął na głowie i jest odwrotnie (śmiech.)

Oni doceniają moją obecność.Mój wózek nie stanowi dla nich przeszkody. Dzięki temu, że mam wózek darzymy się podwójną dozą szacunku. Doceniamy się z podwójną siłą.

Wszystkie powyższe argumenty. Owocują tym, że zapominam o wózku. Nie traktuje go jako przeszkody, a przyjaciela, który pomaga mi normalnie żyć.

***

Dlatego też przestałam udowadniać światu, że jestem normalna. Nie walczę na siłe o akceptację całego świata. Nie zmienię podejścia ludzi do kwestii niepełnosprawności. Życie jest zbyt krótkie by tracić je na wojnę, którą i tak przegram.

Życie jest piękne dlatego ja żyje dla siebie a nie po to, żeby coś komuś udowodnić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk