Chwilę słabości

 Dzień dobry kochani
było miło to teraz wejdźmy na wyższy poziom trudności tematu. Pokaże Wam moje chwilę słabości.

Tak tak też miewam takiej. Pierwszą taką świadomą chwilą słabości. Był moment po operacji stóp.

Wbijanie welfronu , robi się to jeszcze na bloku operacyjnym. Działa jeszcze narkoza, wówczas to nic strasznego. Tak też było i u mnie. Niestety mam słabe żyły, po kilku dniach podawania środków dożylnie. Żyła mi pękła, pielęgniarki podjęły decyzję o wymianie welfronu.

Zaczęło się" grzebanie" wielką igłą w żyłach- na żywca. 

Pierwsza próba bolała, niestety zakończyła się klęską. Myślałam sobie nic ból to ból wytrzymam.

Druga próba znów nic- łzy ciekną mi z oczu. Dalej jestem twarda, nie płaczę po mimo łez na policzku, które pojawiły się mimowolnie.

Trzecia próba i fiasko, nie wytrzymuje krzyczę z bólu. Moją rękę zdobi kolejny purpurowy gigantyczny siniak.

Czwarta próba- zaczynam krzyczeć nim pielęgniarka mnie ruszy. Boje się bólu coraz bardziej. Nie wytrzymam, nie dam rady. Nie jestem twarda. Mam dość ja mam dość, pielęgniarka nie dalej próbuje się wkuć. Twierdząc, że przecież muszą mi podawać dożylnie leki przeciwbólowe.

Tym czasem trwa próba piąta ja z tego bólu. Nawet nie wiem kiedy się zaczęła. Wrzeszczę jak zarzynane prosię. Modle się, żeby już się wbili. Nienawidzę ich siebie jestem zła na cały świat. Nienawidzę swojej choroby, mam dość, chcę do mamy.

Moje krzyki ku mojemu zadowoleniu słyszy lekarz dyżurny. Wprost pyta pielęgniarek " bijecie ją czy jak?"

Pielęgniarki na to, że nie próbują się tylko wbić, bo żyła mi pękła. Lekarz mówi, że nie ma to sensu. Każę mnie nie męczyć i przerzucić mnie na tabletki.

***

Druga chwila słabości miała miejsce też po operacji. Kiedy to trzeba było rozciąć gips i sprawdzić czy dobrze się goje.

Myślałam, że wszystko będzie okej. Okazało ze gips zalany był krwią. Bardzo się wystraszyłam,nikt nie wytłumaczył mi dlaczego tak się dzieje. Zostawiono mnie w niewiedzy do momentu telefonu siostry. Ona delikatnie wytłumaczyła mi że to normalne

***

Dlaczego opisałam te sytuacje jako chwilę słabości? Dlatego, że dla mnie chwila słabości jest wtedy kiedy tracę kontrolę nad sytuacją. Dzieje się sytuacja, ale dzieje się poza mną. Nie mam na nią wpływu. Jestem bezsilna, słaba, krucha.

Dopóki mam kontrolę nad sytuacją. Nawet jeśli coś mi nie wychodzi próbuje raz, drugi, trzeci. Szukam rozwiązania, wszystkie takie sytuację traktuje jak przeszkody, które da się pokonać- nie słabości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk