"Teatr to bardzo zazdrosna sztuka... " Rozmowa z Mają Gadzińską

 Dzień dobry.

Miały być trzy post muzyczne, nastąpiła mała zmiana Mam nadzieje, że wybaczycie mi te roszady. Tyle od mnie pozwólcie, że teraz oddam głos pewnej utalentowanej kobiecie.


Dziś o sobie opowie Nam Maja Gadzińska. Aktorka "Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej" w Gdyni

Jola: Jesteś aktorką z wykształcenia, od jakiegoś czasu nurtuje mnie pytanie czy zawód aktora to bardziej praca, pasja czy powołanie? Jak jest u Ciebie?

Maja: Myślę, że wszystko na raz! :) Nie da się wykonywać tego zawodu, jeśli się go naprawdę nie kocha. Teatr to bardzo zazdrosna sztuka i jeśli ktoś robi to bez pasji, to moim zdaniem długo nie wytrzyma. Osobiście bardzo doceniam, że mogę pracować jako aktorka, a jednocześnie lubię myśleć o tym zawodzie, jak o każdej innej pracy. Każdy z nas ma przecież jakieś swoje miejsce na tym świecie, a ja jestem ogromną szczęściarą, że tym moim miejscem jest teatr.

Jola: Wyczytałam, że będąc na studiach myślałaś że nie będziesz aktorką. Czułaś, że to nie dla Ciebie. Kiedy zatem nastąpiła zmiana tego podejścia?

Maja: To był dość trudny okres w moim życiu. Czułam wtedy, że nie jestem dość dobra, dość zdolna, dość ładna… Myślałam, że nikt nigdy nie da mi szansy, żebym mogła wystąpić na scenie. Ale uwierzył we mnie Wojciech Kościelniak, który po castingu powierzył mi rolę Anioła w „Chłopach”. Myślę, że dzięki niemu i dzięki tej roli naprawdę dostałam skrzydeł. 

Jola: Co czułaś kiedy dostałaś się do zespołu Teatru Muzycznego?

Maja: Byłam przeszczęśliwa, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeszcze wiele nauki i pracy przede mną. Pierwszy sezon był dla mnie bardzo intensywny. Licząc wszystkie zastępstwa i premiery, w których brałam udział, to w pierwszym sezonie przybyło mi aż 5 nowych tytułów. To daje nowy spektakl co 2 miesiące!

Jola:. Czego nauczyły Cię lata pracy w teatrze?

Maja: Radzenia sobie w każdych okolicznościach i większej odporności na stres. Myślę, że wieloma rzeczami nie przejmuję się już tak jak kiedyś.


Jola: Co czujesz wchodząc na scenę, czy dalej masz tremę?

Maja:Uczucie przed wejściem na scenę to mieszanka stresu, podekscytowania, radości i energii. To uczucie potrafi być zarówno bardzo mobilizujące, jak i paraliżujące. Myślę, że jak każda z osób, która wychodzi na scenę chciałabym, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie.

Jola:Jak sobie radzisz z tremą?

Maja: Staram sobie wytłumaczyć, że ta „paraliżująca” trema wcale nie pomaga. Powtarzam sobie, że przecież ciężko pracowałam na to, żeby być w danym miejscu w danej chwili i skupić się na swoim zadaniu i postaci.

Jola: Muszę Cię zapytać o rolę Esmeraldy i tytuł "Notre dame de Paris." Jak wspominasz ten musical?

Maja: Z wielkim wzruszeniem. To było niezwykłe i niezapomniane doświadczenie, wręcz nie do opisania. Czas który spędziłam podczas pracy nad tym musicalem oraz ludzie których miałam szansę poznać już zawsze będą mieli szczególne miejsce w moim sercu. Mam świadomość, że takie chwile jak te spędzone przy Notre Dame de Paris zdarzają się w życiu niezwykle rzadko.

Jola: Co czułaś kiedy dowiedziałaś się, że to Ty będziesz grała Esmeraldę?

Maja: Na początku w ogóle w to nie wierzyłam. Podczas castingów realizatorzy sprawdzali nie tylko nasze umiejętności wokalne i aktorskie, ale także umiejętności realizowania zadań, natychmiastowego wczuwania się w postać, słuchania uwag… Casting trwał kilka tygodni i każdego dnia zmagań, a także podczas późniejszych prób mogliśmy odpaść z obsady, jeśli nie spełnialiśmy wymagań realizatorów, którzy przecież zrealizowali kilkadziesiąt wersji Notre Dame de Paris w różnych krajach świata. Sprostanie tym oczekiwaniom było bardzo trudne i wyczerpujące zarówno fizycznie jak i psychicznie i pewnie dlatego tak długo nie docierało do mnie, że zagram Esmeraldę. Pamiętam, że powiedziałam wtedy, że uwierzę w to dopiero wtedy, kiedy w kostiumie i z mikroportem stanę na scenie. I tak też się stało :)


Jola:Oglądając Cię w roli Esmeraldy miałam wrażenie, że ta postać została stworzona dla Ciebie. Ile Twoich cech posiadała Esmeralda?

Maja:Myślę, że wiele. Staram się aby każda postać miała coś ze mnie, bo wtedy czuję, że jest „naprawdę prawdziwa”. Bardzo zaprzyjaźniłam się z „moją” Esmeraldą, która tak samo jak ja patrzy na świat z radością i pewną dozą dziecięcej naiwności, którą wzrusza dobro i piękno, ale która też potrafi pokazać pazurki, kiedy ktoś jej zajdzie za skórę.

Jola:Czujesz się osobą spełnioną (zawodowo), czy dalej szukasz lepszej wersji samej siebie?

Maja:Myślę, że ten zawód od każdego aktora wymaga nieustannej pracy nad samym sobą. Pod wieloma względami czuję się szczęśliwa i spełniona, ale wiem, że wiele wyzwań jeszcze przede mną i czekam na nie z otwartymi ramionami i otwartą głową :)

Jola: Twoja rada dla młodej osoby, która chciałaby zostać aktorką/ wokalistką?
 
Maja: Pracuj, nigdy się nie poddawaj i kochaj teatr całym sercem!




Komentarze

  1. Profesjonalna rozmowa, ciekawa, bogata osobowość!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk