Dziewczyna która pasją zaraża świat- Rozmowa z Agnieszką Bulską


 Dzień dobry,
na weekend daje Wam wytchnienie od moich myśli. Zostawiam Wam rozmowę z osobą, która kocha teatr tak samo jak ja. Nie ukrywam, że jest mi bardzo bliska. Ona właśnie pokazała mi moją pasję.

Jest mi niezmiernie miło, że chciała odpowiedzieć na kilka moich pytań. Zatem dziś opowie Wam o sobie Agnieszka Bulska- dziewczyna która pasją zaraża świat.

Jola :Skąd wzięła się Twoja pasja do teatru, jakie były jej początki?

Aga: Moja pasja do teatru ma swój początek od Teatru Studio Buffo, a dokładniej od poznania Artura Chamskiego.Usłyszałam podczas któregoś z wywiadów z nim, że gra w słynnym musicalu "Metro".Pomyślałam, że muszę pójść na to "Metro" i zobaczyć zarówno Artura jak i cały musical.Pierwszy raz przekroczyłam próg teatru w 2009 roku. Od tamtej pory czuję się tam jak w domu :)

Jola:Chodzisz głównie do teatrów muzycznych, dlaczego akurat ta gałąź teatru, co Cię do niej przekonało?

Aga:Teatr muzyczny jak sama nazwa wskazuje zawiera muzykę, śpiew, taniec w sztukach.Osobiście łatwiej mi zrozumieć daną historię, którą oglądam, gdy poza dialogami zawarte są w niej utwory.Muzyka pozwala mi łatwiej wejść w klimat danej sztuki, dlatego też wybrałam ten rodzaj teatrów.

Jola: Jaką rolę w Twoim życiu odgrywa teatr i musical?

Aga:Pozwala mi uciec od życia codziennego, czasem pomaga zrozumieć pewne etapy, które w życiu trzeba przejść i zaakceptować różne wydarzenia. Mogę się poczuć chwilami jakbym była bohaterką swojej własnej sztuki - życia codziennego,mogę przemyśleć różne kroki oraz zamiary, które stoją przede mną.

Jola:Uwielbiasz musical "Metro", przybliż moim czytelnikom fenomen tego tytułu, jak to wygląda od strony widza?

Aga:Tak, to prawda. Ten musical, był pierwszym , który dane mi było zobaczyć z własnego wyboru. Pierwszy raz jak go widziałam bardzo mnie uderzyły wewnętrznie dwa utwory : "A ja nie" oraz "Szyba". Podczas oglądania go widziałam niesamowitą pasję oraz talent osób, które występowały na scenie. Lasery oraz muzyka i tańce dają doskonałe uzupełnienie do całej fabuły, która dzieje się na scenie. Co jest też bardzo cenne w tym musicalu to opowieść o marzeniach, pragnieniach oraz miłości. A przecież te czynniki są dla każdego ważne przez całe życie. Pozwala zobaczyć świat oczami osób, które niezależnie od czasów w jakich żyją to zawsze pragną tego samego, czyli akceptacji, zrozumienia, szansy oraz przede wszystkim miłości. Myślę, że te wszystkie czynniki składają się na tą "nieśmiertelność" Metra. Jeśli ktoś jeszcze nie miał  okazji zobaczyć to polecam serdecznie.

Foto: Domi Jaworka

Jola:Skoro już o "Metrze" mowa, wymień proszę ulubiony utwór, ulubioną Ankę i ulubionego Jana, dlaczego akurat taki wybór?

Aga: Moim ulubionym utworem jest "Szyba" , ponieważ jest najbardziej życiowym utworem i refleksyjnym. Każdy ma w życiu jakąś "taflę szkła" , którą chce rozbić, ale okazuje się, że nie jest to takie proste. Coraz mniej osób interesuje się drugim człowiekiem, którego spotyka na ulicy, w pracy lub podróży. Ta piosenka daje mi do myślenia, dokąd zmierza świat i czy dzisiaj wokół nas są ludzie, którzy wyciągną do nas dłoń w potrzebie.

Ulubioną Anką jest dla mnie Natalia Kujawa, której już niestety aktualnie nie ma w teatrze. Jej Anka zawsze docierała do mnie aż do szpiku kości. Jej głos,charyzma oraz wrażliwość i osobowość po prostu uwielbiam :)

Ulubionym Janem jest Jerzy Grzechnik, gdyż ma w sobie "to coś" co sprawia, że wierzę, że on po prostu jest Janem, a nie gra. Jego potężny głos połączony z wrażliwością na muzykę i sztukę to niesamowita mieszanka emocjonalna :)

Jola:Twoim zdaniem lepiej pójść do teatru czy do kina, co powiedziałabyś osobie, która ma taki dylemat, w jaki sposób przekonałabyś ją do wyboru teatru?

Aga:Moim zdaniem lepiej do teatru, bo w kinie to widzimy wszystko na ekranie. Tam nic nas nie zaskoczy. Natomiast teatr to miejsce dla żywej sztuki. W tym miejscu może wydarzyć się wszystko,a co jest bezcenne - reakcja widowni. W kinie zaśmieje się może pół widowni na danej scenie, a w teatrze o wiele więcej.Teatr jest miejscem, gdzie "czuje się" dane widowisko wieloma zmysłami. Kino jest dla mnie "suche". Obejrzałam, zjadłam popcorn, wypiłam napój i wychodzę ;) trochę jak w domu. Kino można mieć w domu. Teatru nie.Myślę, że te cechy, które wymieniłam skłonią widza do wybrania teatru , a nie kina. No i jeszcze jedna rewelacyjna sprawa związana z teatrem - po danej sztuce można zwykle spróbować poczekać na artystę i osobiście powiedzieć swoje odczucia, pogratulować, czy też zapytać o coś. Kino tego nam nie daje.

Jola:Czy prawdziwe jest stwierdzenie, że nie ma dwóch takich samych przedstawień. Widziałaś "Metro" kilka razy, faktycznie za każdym razem inaczej je odbierałaś?

Fot: Domi Jaworska

Aga:Tak, prawdziwe. Widziałam "Metro" wiele razy i kiedyś największe wrażenie zrobiła na mnie scena z grupowym śpiewaniem kolędy. Innym razem zafascynowały mnie tancerki podczas utworu "Kopciuszek". Pamiętam również taki spektakl, gdy powaliło mnie wykonanie "A ja nie" i zobaczenie życia z perspektywy Jana -głównego bohatera. Właśnie teatr jest miejscem, gdzie dzieją się różne rzeczy podczas trwania danego widowiska. I za to go uwielbiam, zarówno teatr jak i "Metro".

Jola:Wiem, ze udzielasz się dużo w świecie artystycznym, powiedz proszę jak zaczęła się Twoja"przygoda" z tym światem?

Aga:Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że poza musicalami to część koncertowa sprawiła, że zaczęłam wspierać tą gałąź społeczną. Ten zawód  jest ciężki nie tylko ze względu na specyfikę, jaką jest śpiew czy taniec lub gra, ale przede wszystkim odbiór drugiej osoby.Zobaczyłam ile artystom daje sama obecność widza, jego uśmiech czy łza w oku. Tak się to zaczęło. Koncerty, rozmowy po koncertach, to dało mi poczucie swego rodzaju spełnienia. Najbardziej bliska memu sercu jest akcja prowadzona przez Artystki teatru Studio Buffo "Moja Krew Twoja Krew". Od początku działam jako wolontariusz i cieszy mnie ogromnie ta współpraca. Oddaj kawałek siebie komuś kto potrzebuje pomocy :) nie ma nic piękniejszego i ważniejszego niż życie i zdrowie każdego człowieka. Polecam przybyć na kolejną edycję, która mam nadzieje, że w tym roku się odbędzie, oddać krew i posłuchać pięknej muzyki :)

Jola:Dlaczego warto wspierać artystów?

Aga: Bo to według mnie bardzo ciężki zawód zarówno fizycznie jak i psychicznie. Ktoś ma fana/fankę czasem na miesiąc, czasem na rok. Wydaje mi się, że mało jest osób, które jak kogoś polubią i docenią to zostają na długie lata przy danym artyście/artystce. Mam to szczęście, że znam dosyć dobrze kilkoro artystów (nie będę tu wymieniać nazwisk), którzy pięknie odwzajemniają wsparcie, dobre słowo, poprzez stworzenie piosenki lub powiedzenie miłego słowa.

A na koniec dodam cytat:

"Jakże ubogi byłby świat bez sztuki, źródła wzruszeń.
to najpiękniejszy życia kwiat, sztuka kształtuje nam duszę"

I dobrze,że mamy artystów, którzy pielęgnują nasz dorobek kulturalny. Nie pozwólmy, żeby kultura i sztuka znikły.

Jola Co powiedziałabyś człowiekowi, który traktuje aktorów, wokalistów "z góry"?

Aga :Powiedziałabym, w ten sposób, że to jest zawód jak wiele innych na świecie. Nie róbmy z nich jakiś dziwnych osób, bo to, że ich ogląda kilkaset osób na widowni nie oznacza, że są "nadludźmi". Taka jest specyfika ich pracy, oni również mają swoje życie, problemy, mogą się źle czuć itp.Na pewno nie powinno się nikogo oceniać przez pryzmat tego w kogo się wciela na scenie.To jest tylko rola, a za rolą stoi człowiek, który daje danej roli kawałek siebie, aby widz mógł dobrze odebrać daną postać. "Artyści to zwykli ludzie, tyle, że znani" - taki cytat słyszę często w jednym radiu, które często słucham. Niech to będzie drogowskazem dla czytelników. Podchodźmy do każdego, jak do człowieka, a wszystkim będzie się lepiej żyło na świecie.

Jola:Tak na, koniec, puść proszę "wodze" fantazji. Jeśli miałabyś stworzyć musical Twoich marzeń, o czym by on był? Kogo byś w nim obsadziła, na deskach jakiego teatru byś go wystawiła?

Fot: Domi Jaworska

Aga:W sumie to stworzyłabym musical z filmu "Titanic". Uwielbiam wodę, statki, łódki. A z takiego kinowego klasyka to byłby cudny musical. Wystawiłabym go w teatrze muzycznym w Gdyni.  

W rolach głównych obsadziłabym:

Jack - Jan Traczyk

Rose - Maja Gadzińska

Caledon "Cal" - Jerzy Grzechnik

Ruth  - Mariola Napieralska

Koledzy Jack'a - Marcin Tyma, Marcin Franc

W pozostałych rolach byłaby mieszanka musicalowa. Może byłby to hit na miarę "Mamma Mia"? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk