Virtuoso Paderewski zagrał w mojej duszy

 Dzień dobry,

dziś opowiem Wam co virtuoso Paderewski zgrał w mojej duszy.

Jak zwykle szukałam siebie.

Fotografia z 
Panem Januszem
Krucińskim
Odtwórcą roli
Jana Ignacego Paderewskiego

Znalazłam siebie w historii nieszczęśliwej miłość Ignacego i Heleny. Ja też nieszczęśliwie kochałam. Zastanawiałam się czemu los znowu drwi z moich uczuć. Ja kochałam, ale nie byłam kochana.  Miłość Heleny i Ignacego zakończyła się happy and'em. Moja zawsze będzie niespełniona. 

Historia Paderewskiego, przypomniała mi jak bardzo mnie to boli. Musical jednak szybko uświadomił mi, że życie jest krótkie.

Nie mogę żyć przeszłością. Nie mogę pozwolić sobie na rozdrapywanie ran. Życie jest na to za krótkie. Muszę iść dalej. Nieszczęśliwa miłość, strata rodziców to tylko element mojego życia. Nie mogę pozwolić na to, by położyło się to cieniem na mojej historii.

Bóg zabrał moich rodziców ja zostałam. Kiedy byłam młodsza wydawało mi się, że to co piękne już za mną. Było we mnie mnóstwo bólu i żalu. Dziś wiem, że zostałam nie po to by pielęgnować w sobie żal i tęsknotę. 

Rodziców  już fizycznie nie ma. Czuje jednak, że się mną opiekują, noszę ich w sercu. Ja jednak żyje. Staram się brać z życia tyle ile mi daje . Cieszyć się każdym dniem. Nigdy nie wiem, który będzie ostatni.  Nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że coś straciłam, żyjąc przeszłością rozdrapując nieszczęśliwa miłość, czy stratę rodziców. Dlatego robię wszystko by nie rozpamiętywać. Iść do przodu, spełniać marzenia. Żyć tak, by w "jesieni życia" mieć co wspominać. Być szczęśliwą, czuć, że miałam piękne życie.

Taki krótki wniosek zgrał w mojej duszy Virtuoso Paderewski.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk