Kiedy teatr "przychodzi "do Joli


 Dzień dobry dziś mam dla Was krótką myśl. Dotyczącą mojej duszy i tęsknoty z teatrem. Opowiem Wam co czułam kiedy teatr "przyszedł do mnie."

Czasy mamy jakie mamy, pandemia trwa. Teatry zamknięte, ja tęsknie.  Trzy tygodnie temu "latając po kanałach. Trafiłam na tvp3 i musical "Virtuoso."

Moja radość była olbrzymia, oglądając płakałam z radości. Bardzo tęskniłam za musicalem. Oglądając momentami zapominałam się, że leże  w łóżku. Moja rozbudzona miłość zabrała mnie do teatru. Zapomniałam o całym świecie, byłam w teatrze, oglądałam musical. Zapomniałam o covidzie, znowu było normalnie.

Nie miałam pojęcia, że moja dusza tak bardzo tęskni. Nie miałam pojęcia, że tak bardzo chcę do teatru.

Choć nie byłam w teatrze, nie widziałam sztuki na żywo. Jak zawsze szukałam w przedstawieniu siebie. Nie było to łatwe, czy mi się to udało ocenicie sami.

Moja dusza, dalej tęskni dalej chcę do teatru. Niezmiernie się cieszę, że teatr "przyszedł do mnie." Osładzając mi ten nie łatwy dla mnie czas kwarantanny. Przynosząc ulgę mojej artystycznej duszy, wywołując uśmiech na mej twarzy. Dając mi chwilę zapomnienia, relaksu powodu do radości łez.

Dawno nie byłam tak spokojna, dawno nie spałam tak spokojnie. Jak w te niedziele kiedy "gościem" u mnie w domu był "Virtuoso" Paderewski.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk