Wybór a nie zakaz

 Dzień dobry zanim właściwa treść posta. Pozwolę sobie na kilka zdań wstępu. Nim zdecydowałam się na publikacje tego tekstu. Czytały go dwie moje koleżanki. Jedna z nich powiedziała mi, że ludzi są oburzeni tym, że my kobiety niepełnosprawne wyrażamy swoje zdanie. Dzieje się tak ponieważ wkłada się nas (osoby niepełnosprawne) do jednego worka z wadami letalnymi płodu. NIE!!! NIE!!! TO NIE JEST TO SAMO!!! Zanim ktokolwiek wyda osąd na mój temat, proszę niech nauczy się różnicować typy niepełnosprawności.
Dziś w dobie internetu nie jest to trudne, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło : WADY LETALNE PŁODU a następnie MÓZGOWE PORAŻENIE DZIECIĘCE.
APELUJE I PROSZĘ jednocześnie. Nie oceniajcie mnie, spróbujcie mnie zrozumieć.  Ja wiem wiem są kobiety niepełnosprawne mające dzieci. Ja BARDZO JE PODZIWIAM. Nie piętnuje, nie oceniam a PODZIWIAM. Ja nie postrzegam macierzyństwa jako kobiecej misji, kobiecego spełnienia. Czuje się kobietą spełnioną już teraz. Mam świadomość tego, że nie sztuką jest urodzić dziecko. Sztuką jest je wychować. Ja nie jestem na to gotowa, moja fizyczność jest dla mnie blokadą.

...

Pierwszy raz od dawna, nie piszę bo chce dziś piszę bo muszę. Chce aby mój blog był miejscem ważnym społecznie.

Dlatego piszę, pisze odważnie że to co robi rząd mi samej również się nie podoba. Dotyka mnie to bardzo, jednak nie jako osobę niepełnosprawną a kobietę. Kobietą jestem przed wszystkim.

Pytam dlaczego dyskutuje się o nas bez nas? 

Dlaczego podejmuje się za nas ważne decyzję?

 Dlaczego zmusza się Nas do rodzenia chorych dzieci?

Kto dał polityką prawo do decydowania o naszym ciele, życiu?

Czemu skazuje się na cierpienie dzieci z wadami, które odbierają im szanse na życie?

Czemu skazuje się matkę na cierpienie każąc jej patrzeć na śmierć dziecka? 

Czemu skazuje się kobietę na cierpienie zmuszając ją do urodzenia martwego dziecka?

...

Ja nie jestem za aborcją, jestem za wolnym wyborem. Wolny wybór nie jest dla mnie równoznaczny z aborcją na życzenie.

Ja dziś żyję, żyje w miarę normalnie. Moja niepełnosprawność nie jest uciążliwa. Nie jest jednak tak kolorowo jak wydaje się osobą postronnym. Ja i ludzie ze mną pracujący wkładamy mnóstwo pracy w to żeby było tak jak jest. Jestem waleczna, jestem wojownikiem. Dlatego się nie poddaje, dlatego się nie załamuje. Ciesze się życiem, jednak jest coś o czym do tej pory nie mówiłam.

Jest coś czemu czuje że nie podołam, coś czego się boje. Myśl o tym napawa mnie strachem. Nie radością ( jak większość kobiet.)

Mowa oczywiście o macierzyństwie. Znam swoje ograniczenia, wiem że to one nie pozwoliły bym, czuć się matką na sto procent. Zwyczajnie bałaby się, że zrobię krzywdę dziecku. Dziecku, które dla matki jest największym skarbem, szczęściem oczkiem w głowie. Dziecku, które matka powinna chronić. Bałabym się że nie ochronie dziecka przed krzywdą psychiczną. Bałabym się, że pytania rówieśników : 

"Kuba a co stało się twojej mamie, dlaczego ona jeździ na wózku?"

Zabrały by mu szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo. Nie chce, żeby dziecko dorastało w przekonaniu, że musi pomagać mamusi. Nie chcę, żeby czuło się gorszę bo jego/ jej mama nie pójdzie z nim w góry. Nie pojedzie na niedzielną wycieczkę rowerową. Nie pobawi się z nim w berka. 

Wiem że dziecko kocha matkę bezgranicznie, mimo wszystko. Jednak dla mnie jako matki wszystkie te powyższe "nie" byłyby największą życiowo porażką.

Dlatego świadomie kilka lat temu podęłam decyzję, że nie chcę mieć dzieci.

Dziś kiedy zabiera mi się prawo do wolnego wyboru. Czuje, że to dobra decyzja.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk