Spragniona Jola.

 


Dobry wieczór,

Dziś wrócę do utworu, który już kiedyś był w tym miejscu. Wówczas był on w zupełnie innym kontekście. Słuchając go ostatnio, zobaczyłam w nim swoją sytuacje. Zobaczyłam w nim samą siebie.

Ujrzałam, że byłam spragniona mężczyzny którego kocham. Pragnęłam go i fizycznie i psychicznie. Pragnęłam go nie mal jak oddechu. Byłam znużona samotnością. Byłam znużona tym, że idę przez życie sama. Byłam zmęczona pośpiechem życia.

Chciałam być spragniona snu- wspólnego snu. Mimo pasji, mimo przyjaciół. Dalej go kochałam, kochałam na tyle mocno że dalej go szukałam, dalej go czułam. Mimo ze fizycznie nie było go przy mnie. Kochałam i byłam spragniona. Byłam spragniona i kochałam. Kochałam na tyle mocno, że...

Znów dla niego przesunęłam granice swojego bólu. Znów je zniosłam, znów dałam się skrzywdzić.

Dziś już go nie ma, znowu zaniknął. Znów zrobił to tak, abym to ja czuła się winna. Znów zostawił mnie z poczuciem tego, że mój świat oszalał.

Zostawił mnie spragnioną. Spragnioną spokojnego snu, oddechu i świata.

Dziś chciałabym się z nim spotkać tylko po to, aby mu to wszystko powiedzieć. Chciałabym patrzeć mu wtedy w oczy. Ujrzeć jego twarz, po co mi to?

Czuje, że jak będę mówić mu to w twarz. Otrzymam odpowiedź na pytanie czy krzywdził mnie nieświadomie? Czy może jednak robił to z premedytacją. Wykorzystując moje uczucia?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk