Muzyczny tlen - katalizator życia...

 Dzień dobry we wtorek,

Dziś podzielę się z Wami uczuciami, które mnie ostatnio dręczą. Nie jest mi łatwo, bywa ciężko. Ostatnio odczuwam dużą tęsknotę, duży brak, dużą pustkę. Nie, nie tym razem nie chodzi o moją mamę.

Tym razem chodzi covidową rzeczywistość brak koncertów (na żywo.) Obostrzenia, ciągły strach o zdrowie. Wszystko jest dla mnie bardzo trudne. Wszystko porządnie zachwiało moim światem. 

Muzyka jest dla niezbędna do życia. Kiedyś kiedy jeszcze nie wiedziałam jak fantastycznie jest słyszeć muzykę, czuć emocje artysty na żywo. Wspólnie się cieszyć, wspólnie się wzruszać. Nie tęskniłam- było mi łatwiej.

Jak jest dziś?

Dziś jest niespokojnie, smutno, niepewnie. Dziś jest tęsknota, każdego dnia coraz większa. Dziś jest psychiczny ból. Dziś coś czego niema ( fizycznie.) Przygniata mnie do ściany. Każdego dnia coraz bardziej i bardziej. Zabierając tlen.

Rośnie psychiczny ból, rośnie strach, rośnie gniew, rośnie flustracja . Czuje się małym bezsilnym człowiekiem.
Nie poddaje się jeszcze walczę, jednak nie wiem jak długo jeszcze damy radę. Jak długo moja artystyczna dusza. Da radę bez muzycznego tlenu. Katalizatora życia mego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk