Tacy sami a tak bardzo różni

Cześć Kochani.

Dziś dalszy ciąg tematu niepełnosprawności. Chciałabym dziś wrócić do posta pt.Kucaj śmiało !!!

Zdecydowałam się wrócić do tego opowiadania. Dlatego, że zwrócono mi uwagę na pewien istotny fakt. Muszę przyznać rację, popełniłam gafę. Surowo oceniłam bohaterkę tej sceny. Zwyczajnie zapomniałam, że ona faktycznie kucanie przy wózku ma prawo odebrać inaczej. Prawo to bierze się stąd, że różni nas pewien fakty.
Pani doktor nabyła niepełnosprawność. Ona wie jak to jest chodzić tańczyć. Być piękną chodzącą kobietą. Ja nie, nie mam pojęcia jak to jest. Nie tęsknię za tym, bo zwyczajniej tego nie znam.
Dlatego inaczej, może postrzegać gest, który dla mnie jest normalny.

Oczywiście to tylko serial. Jednak ja muszę Wam powiedzieć, że rzeczywistość jest podobna. Osoby z niepełnosprawnością nabytą mają dwa obrazy świata. Ten sprzed wózka i ten na wózku.

Muszę Wam powiedzieć, że właśnie ten fakt. Sprawia, że mnie osobiście z wrodzą chorobą.Ciężko jest się porozumieć z tymi osobami. Oczywiście nie wszystkim, zdarzają się przypadki że te osoby patrzą na mnie przez pryzmat siebie.
Zapominając, że ja nie wiem jak to jest chodzić, że mimo tego iż nie wyglądam. Moja choroba dotyczy również moich rąk. Zapominają, że mam mniejsze zdolności fizyczne. Zapominają, że ja nie miałam świata przed chorobą. Nie uprawiałam czynnie sportu. Nie biegałam dla lepszej kondycji. Oni większość z tych rzeczy robili. Niejako z automatu myślą że ja też. Zdają się nie przyjmować tłumaczeń, że ja nie zrobię danej czynności. Nie pozwala mi na to moja fizyczność. Ogranicza mnie moja choroba.

Powiem Wam, że niestety doświadczyłam tego typu zachowań na sobie. Nie było to nic dobrego.

Początkowo miałam siłę i wiarę chciałam pokazać tej osobie, że dam radę. Stawiałam osobę tą za wzór. Nie trwało to jednak długo, szybko zrozumiałam, że nie dam rady, że się różnimy. Jesteśmy niby tacy sami, a tak bardzo różni.

Sprawy nie ułatwiało zachowanie tej osoby. Czułam, że mnie nie akceptuje. Czułam, że zawiodłam wymagania tej osoby. Czułam się gorsza. Doszło do tego, że zaczęłam się bać kolejnych wymagań tej osoby. Nie czułam radości przebywając w towarzystwie owej osoby. Czułam, że każdy gest ze strony tej osoby jest kurtuazyjny, wymuszony, bo tak trzeba .

Dni mijały na kurtuazyjnych i nie szczerych gestach. Ja psychicznie czułam się coraz gorzej. Wzbierał we mnie żal. Byłam zła na świat na siebie. Uważałam, że współpraca z tą osobą była największym błędem mojego życia.

Czułam się poniżona, owe poniżenie bolało bardzo. Doznałam go od osoby, która przynajmniej powinna postarać się mnie zrozumieć, zaakceptować.

Ja rozumiała, że ta osoba widzi moją niepełnosprawność, przez swój pryzmat. Natomiast ilekroć próbowałam tłumaczyć jak to na prawdę wygląda. Czułam, że walę głową w wielki mur.

Na szczęście to był tylko etap mojego życia. Minął od niego już jakiś czas. Ja po dziś dzień nie wspominam miło tego doświadczenia. Ciesząc się, że zakończyłam współprace z tą osobą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk