Szalona fanka na kółkach dotarła do Łodzi

Dzień dobry, moi kochani.

Wróciłam po moim szalonym weekendzie. Dużo ilość kilometrów za mną i moimi fantastycznymi i kochanymi dziewczynami.
Było to męczące skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie. Ten weekend był magiczny!!!!
Bardzo go potrzebowałam.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego?

Ja po prostu już tęskniłam za moją pasją. Tęskniłam za osobami, które traktuje już jak rodzinę. Wiem, że dla nich jestem ważna. Wiem, że moje marzenia są dla nich ważne. Dziele z nimi moją pasję. Dziele z nimi śmiech, łzy. Czuje się przy nich szczęśliwa. Zapominam o mojej niepełnosprawność. Wiem, że te osoby, muzyka Jana, teatr i musicale tworzą teraz "Mój dom." Jest to dom, "gdzie zawsze czeka ktoś." Jest to dom gdzie wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Jest to dom, gdzie czuje się zrozumiana, gdzie dostaje mnóstwo dobrej energii, gdzie " moja rodzina" cieszy się na mój widok.

Jeśli mowa o energii oj tej było mnóstwo na ostatnim koncercie. Kocham muzykę Jana właśnie za tą niesamowitą energię
Teraz kiedy od soboty minął już jakiś czas. Zastanawiam się na czym polega ten fenomen Janka i jego muzyki, że za każdym razem odkrywam coś innego, nowego jednak równie fajnego. Właśnie ta nie do końca "rozwiązana zagadka." Sprawia, że po każdym koncercie mam olbrzymi niedosyt. Ja po prostu chce więcej i więcej.

Wracając wspomnieniami do soboty. Gorące podziękowania śle w stronę Moni i Agi. Dzięki Wam mogłam tam być. Mogłam czuć tą energię. Mogłam tańczyć (nawet na własnych nogach. Tak, tak cudowna muzyka i cudowne dziewczyny poderwały mnie z wózka)

Chce też jak zawsze podziękować Jankowi. Nie w zasadzie te podziękowania nie będą takie jak zawsze. Szczególnie i prosto z serca chcę powiedzieć dziękuje za dwa wyjątkowe utwory.

Pierwszy Twój (tytuł nie zostanie zagadką, mam nadzieje, że Ty wiesz o czym myślę.) Dziękuje Ci za tą piosenkę, ponieważ przypomniała mi ona początek naszej znajomości. Myślałam wtedy, że to będzie, krótka mało znacząca przygoda.
Mijają niespełna trzy lata. Przygoda ta nie jest już przygodą, ale sposobem na życie. Metodą na smutki. Powodem do radość. Rany Janek to nadal trwa i z mojej strony trwać będzie dalej. Każdy kolejny koncert sprawia, że po prostu chcę Cię wspierać dalej. Wiem, że doceniasz mój trud, wysiłek. Doceniasz to, że się staram bywać na koncertach i w teatrze. Czasem sama się zastawiam, jaki cudem znowu dałam radę.
Odpowiedź jest jedna. Twoja muzyka tak głęboko zagościła w moim sercu i duszy. Ona tam już wrosła, że kilometry pokonują się same. Poza tym jak pomyślę, że zwyczajnie ucieszysz się na mój widok. Kilometry mi nie straszne.
Największą "nagrodą" jaką dostałam od Ciebie za obecność w Łodzi był  błysk w oku. Kiedy zorientowałeś się że stoję na nagach. Zobaczyłam wtedy w twoim spojrzeniu tyle czystej radości i szczęścia.
Ps. Widziałam, że ten utwór jest dla Ciebie ważny. Dla mnie też jest szczególny.

Drogą piosenką za którą dziś Dziękuje jest " Czas Katedr. " Było to dla mnie bardzo ważne wykonanie. Pozwoliło mi tak na sto procent pożegnać "Notre dam de Paris" i  Twojego poetę. Dziękuje, że mogłam to zrobić razem z Tobą i moimi przyjaciółmi. Nie będę ukrywać bardzo tego potrzebowałam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk