Bajka...

Witam w sobotę, pogoda za oknem niezbyt przyjazna.

Ja po chwili zadumy, wspomnień moich bliskich. Zainspirowana jednym z tzw. insta-story mojego ulubionego artysty. Postanowiłam stworzyć coś na wesoło, na kształt bajki. Posłuchajcie proszę.

Wyobraziłam sobie, że rybka pływająca w akwarium mojego siostrzeńca ma moc spełniania życzeń. Niewiele myśląc poprosiłam ją o spełnienie trzech moich życzeń.


Były one następujące.
W pierwszej kolejności, poprosiłam rybkę, o to abym znów mogła się zobaczyć z mamą. 

Tak też się stało minęła chwila, ja siedziałam w swojej kuchni. Naprzeciw mojej osoby siedziała moja mama. Nie myśląc dużo, uśmiechnęłam się do niej proponując kawę i ciasto. Mama odwzajemniając mój uśmiech przystała na propozycje. Spędziłyśmy przy kawie kilka godzin. Były to dla mnie bardzo fajne godziny. Mogłam jej osobiście opowiedzieć o wszystkich moich pasjach, spełnionych marzeniach. Opowiedziałam jej również o blogu i o moich przyjaciołach . Mama pijąc kawę cierpliwie słuchała uśmiechając się. Raz po raz dotykając czule mojej dłoni lub policzka. Kiedy skończyłam opowiadać. Powiedziałam mamie, że do pełni szczęścia brak mi tylko drugiej połówki. Mama znów pogłaskała mnie po policzku i czule powiedziała:
"Wszystko się ułoży córeczko, spotkasz mężczyznę który Cię pokocha." Chwile później wstałyśmy obie od stołu. Mama mocno mnie przytuliła i pocałowała na pożegnanie i wyszła.

Kolejne życzenie dotyczyło, koncertu mojego ulubionego artysty. Powiedziałam rybce jak bardzo marze o tym aby posłuchać tego Pana na żywo.

Tym razem również tak się stało. Znalazłam się w sali pełnej ludzi. Ja siedziałam w pierwszym rzędzie, przy pianinie siedział J... i grał, grał, grał. Grał i śpiewał pięknie z emocjami typowymi dla niego, które pozwoliły mi zapomnieć, że owa sala jest pełna ludzi. Byłam tylko ja pianino i J... Świat na chwile stanął to było cudowne.

Ostatnie już życzenie dotyczyło podróży w czasie. Chciałam na chwile teleportować się do swojej przyszłość.

Ponownie moje życzenie zostało spełnione. Prawie natychmiast znalazłam się w pięknie urządzonym salonie nieznanego mi domu. Kalendarz stojący na blacie kuchennym wskazywał  datę 03.listopada 2040 r. Pozwoliło to mi ustalić że przeniosłam się w czasie dokładnie dwadzieścia dwa lata. Spojrzałam w lusterku które znajdowało się na drzwiach olbrzymiej szafy. Nie opodal kominka. Ujrzałam siebie jako dojrzałą kobietę. Moją twarz subtelnie zdobiły zmarszczki. Moje włosy lekko przyprószyła siwizna. Jednak podobałam się sobie taka. Szybko obliczyłam, że muszę mieć coś koło pięćdziesięciu lat. Moje myśli przerwał krzyk: " Mamo, Mamo bo Hana mi dokucza" .  Pomyślałam tylko że udało się mam rodzinę, mam dzieci. Spojrzałam na kominek, na którym stała nie dawno robiona fotografia a na niej ja mężczyzna (ładny brunet o niebieskich oczach również z lekką siwizną) i dwójka dzieci dziewczynka nastolatka ( na oko 15-16 lat) szatynka o długich włosach i piwnych oczach. Chłopiec (12-13 lat) podobny do ojca. Ponownie moje myśli przerwały krzyki dobiegające z góry. Tuż po nich odezwał się donośny męski głos mówiąc do dzieci. "Dajcie mamie odpocząć dopiero wróciła z pracy. "Pomyślałam praca ciekawe co robię. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w regale z książkami stał tomik opowiadań mojego autorstwa. Chwyciłam książkę z póki, przeglądając jej strony zorientowałam się że to opowiadania z bloga. Pomyślałam " czyli zostały wydane super !" Moje myśli przerwał mężczyzna z fotografii, który właśnie wszedł do pokoju z lampką wina. Podając mi kieliszek pocałował mnie, pytając następnie" jak w wydawnictwie?"  Odpowiedziałam, "dobrze a jak dzieci?". Mąż czule na mnie patrząc powiedział " dzieci jak dzieci Hana nie dawno wróciła ze szkoły. Próbuje odrabiać lekcję natomiast Kuba usilnie jej przeszkadza, mówiąc potem że to ona mu dokucza" 
Przytulając się ponownie do męża pomyślałam, że "taką przyszłość chciałabym mieć". Dokładnie w tym momencie ponownie znalazłam się w moim starym pokoju. Znów był rok 2018. Ja jednak uśmiechałam się sama do siebie. Wiedząc już że i na mnie czeka szczęście.
Koniec.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk