Mam siebie i swoje szczęście... Po mimo swojej szyby, a może z nią i dzięki niej

Witam w to sobotnie popołudnie.
Wczoraj oglądając jeden z wywiadów, których udzieliła kobieta-  wokalista będąca dla mnie wzorem. Usłyszałam pytanie, które nie pozostało bez echa.

" Czy jest recepta na szczęśliwe życie na wózku?" Szczerze wybuchłam śmiechem, bo czy może być ogółem recepta na szczęśliwe życie ( nie koniecznie na wózku/ z chorobą) ?
Otóż nie, nie ma jednej recepty na szczęśliwe życie...

W obraźcie sobie, że na świecie są sami nie mający problemów szczęśliwi ludzie. Pozwolę sobie na dosyć dużą dozę odwagi i szczerości.

Moim zdaniem, byłoby nudno nasuwa się pytanie dlaczego?
Życie owszem byłoby łatwiejsze, ale czy miałoby sens gdyby wszystko było podawane na przysłowiowej tacy?

Chyba niee...

Dlatego, że przestalibyśmy ,,gonić za szczęście"...

Ja na dzień dzisiejszy, mogę powiedzieć że "złapałam" swoje szczęście. Jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie pewne elementy składowe mojego szczęścia.

Najważniejszym jest tzw. czynnik ludzki- ni mniej ni więcej moi przyjaciele. Oni nadają barwy mojemu szczęśliwemu życiu. Człowiek bez przyjaciół byłby/ jest jak wydmuszka. Dzięki nim poznałam swoją wartość poznałam "nową lepszą siebie", co pozwoliło mi zrozumieć, że mojego ograniczenia są tylko w mojej głowie. Często jest też tak, a w zasadzie było tak, że sama je sobie stawiałam. Twierdząc, że nie mogę tego, czy tamtego bo moja ,,szyba"
TERAZ STANOWCZO MÓWIĘ TO NIEPRAWDA

Kiedy poznałam "nową lepszą siebie odkryłam "starą" pasje na nowo. Mówię oczywiście o pisaniu. Teraz nie robię tego do szuflady a dla Was to na blogu. Niektórzy z Was, dają mi sygnały że wato. Cieszy mnie to i na pędza by tworzyć "byle dalej..." ;-)
Jednak to nie koniec pasji w moim szczęśliwym życiu z "nową lepszą Jolą". Wielką pasją stał się dla mnie świat teatru, w szczególności ta musicalowa jego część. Pozwólcie, że w tym miejscu posta "ukłonie się bardzo nisko" w kierunku Gwiazdeczki,  Rybki i Pewnego J... Oni pozwolili mi poznać ten niesamowity świat od "kuchni". Sprawią, że dalsze jego poznawanie jest dla mnie mega frajdą, przygodą- nigdy mi się to nie znudzi, bo daje mi niesamowitego power-a.
Apropos pewnego J... jest on fajnym " elementem składowym, mojej pasji, jego osoba, ale przed wszystkim twórczość pozwalają mi na cudowne "oderwanie" od świata realnego. Jest to kolejny zastrzyk mega pozytywnej i ładującej mnie energii...

Dwa powyższe akapity, pozwoliły mi dojść do ważnego etapu w moim życiu.

"Poukładałam sobie w głowie"...

" Porządek w głowie" pozwolił mi pogodzić się z Bogiem i choć nie jestem szczególnie wierząca. Teraz wiem, że to właśnie Bóg "ułożył" taki anie inny "plan" na moje życie. Nie mam żalu, nie zastanawiam, się co by było gdyby... Cieszę się tym co mam.

Mam wiele...

Przed wszystkim mam siebie i swoje szczęście...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk