Akceptacja...

Witajcie kochani!

Dziś postaram się krótko, kilka dni mnie tu nie będzie na chwilę udaje się do stolicy. Spełnić kolejne moje marzenie. Cieszy mnie ten fakt, bo wiem że dzięki temu znowu naładuje się pozytywnie na jakiś czas.

Wczoraj podczas oglądania wokalnego festiwalu dla osób niepełnosprawnych. Jedna z uczestniczek powiedziała, takie zdanie.

,, Ja wiem, że społeczeństwo nigdy do końca nie będzie mnie akceptować." 

Początkowo mnie zmroziło nie wiedziałam co o tym myśleć. Później zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że ja czuje że jestem  akceptowana wypełni Jak  do tego doszłam już mówie.

Stało się to poniekąd w dwóch krokach.

Pierwszy to przed wszystkim samoakceptacja, jeśli nie osiągniemy tego stanu. Cały czas będzie nam się wydawało,  że  ludzie nie akceptują naszej inności. Ja akceptuje samą siebie, dobrze mi ze sobą. Właśnie dlatego gdy widzę, spojrzenia osób na ulicy. Myślę, krótko:
,,To oni mają problem, ze sobą anie ja..."
Oczywiście osiągniecie tego stanu rzeczy to długa praca, w której nigdy nie byłam sama i której nie wykonałabym gdyby nie..

Moi przyjaciele, znajomi, którzy cały czas są ze mną wspierają mnie we wszystkim, słuchają, spełniają moje marzenia. Wiem, że mogę i ufać. Wiem, że są teraz, byli wcześnie i mam nadzieje będą zawsze.
Dziękuje Wam za wszystko...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk