O tym co pewne i nieuniknione...

Witam

Jak wiecie dziś dziesiąty kwietnia. Data która nie jednokrotnie zapisała się tragicznie na historycznych kartach naszej ojczyzny.
Tak przykre rocznice sprawiają, że w mojej głowię rodzą się myśli na temat przemijania. Jak dobrze Wiecie nie lubię pisać o trudnych dla mnie rzeczach, dlatego napisanie i publikacja tego posta nie jest dla mnie łatwa. Jenak postanowiłam, ze skoro dziele się z Wami  moim pasja, ostatnio nawet nie jako poznaliście mojego idola. Tym również się z Wami podzielę
( Jednocześnie spieszę Was uspokoić, że nic się ze mną złego nie dzieje to tylko moje przemyślenia, które zrodziły się po obejrzeniu filmu Smoleńsk)

Zastanawiam się nad tym czym jest przemijanie?

 Przemijanie (śmierć) jest to coś co kiedyś czeka każdego z nas mnie również. Jak wiecie doświadczyłam jej już kilkakrotnie (tracą bliskie mi osoby)
Nie znaczy to jednak, że jestem z nią oswojona, że każda kolejna strata jak mnie spotkała była łatwiejsza do przeżycia. Nie ma czegoś takiego. Nigdy nie będzie łatwiej, doświadczenie związane ze stratą przyjaciółki polazło mi nawet, że jest trudniej dlaczego?

Dlatego, że kiedy straciłam rodziców byłam małym dzieckiem. Nie do końca rozumiałam to co się wydarzyło (tą stratę). Usiłowałam to sobie tłumaczyć w sposób typowy dla dziewięcioletni dziewczynki jaką wówczas byłam ,, Mama przecież będzie mnie obserwować z nieba nic mi się nie stanie bo mam swojego osobistego Anioła stróża"
Oczywiście wiem, że to prawda, ale tylko po części. Wtedy to koiło mój ból jednak po latach takie tłumaczenie nie działa. Dlatego, że nic nie wynagrodzi mi fizycznego braku mamy czy taty a taka właśnie strata po tych latach najbardziej boli dorosłą córkę i kobietę jaką teraz jestem.

Właśnie dlatego tak bardzo za bolało mnie odejście do domu ojca, mojej Przyjaciółki. Pierwszą rzeczą jaką sobie uświadomiłam, to to że już nigdy nie usłyszę jej głosu nie zobaczę jej uśmiechu i cudownego błysku w oczach, który miała tylko Ona.

Mogę również powiedzieć, że moim zdaniem nie prawdą jest to jakoby ,, Czas goił rany". Moim pozwolił się tylko nie znacznie zabliźnić. Moja dusza już na zawsze zostanie poraniona. Na zawsze pozostanie we mnie uczucie wielkiej pustki i nieodwracalnej straty. Upływ czasu pozwala również wrócić do normalnego życia. Nie oznacza jednak że będzie ono takie samo jak przed ową stratą

Myślę, że mam prawo, aby powiedzieć również, to że śmierć bywa niesprawiedliwa, bo czy sprawiedliwa jest śmierć młodej pełnej życia kobiety?

Moje doświadczenia, sprawiły że mnie boje się tego co nie nieuniknione. Czemu tak się dzieje, ponieważ wiem że wtedy spotkam wszystkich tych których dziś tak bardzo mi brakuje.

Na dowód tego, że nic złego się ze mną nie dzieje powiem Wam,
w uchu gra mi piosenka o  pewnej pięknej sukience i szpilkobucie ...

Pozdrawiam Wasza J.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk