Każdy z nas swój krzyż ma

Witam moi drodzy!
Dziś chcę Wam powiedzieć, że przez dłuższą chwilę może mnie tu nie być. Jadę do sanatorium zadbać o swoje zdrowie fizyczne.

Nie byłabym jednak sobą gdybym zostawiła Was choćby bez krótkie posta. Inspiracja pochodzi z fragmentu pewnego tekstu, który ostatnio dała mi do przeczytania mama mojej koleżanki.

Wiecie już, że jestem osobą pozytywną, wiecie również że staram się nie poddawać iść do przodu mimo wszystko.
Kiedy w niedzielę przeczytałam ów fragment uświadomiłam sobie, że na prawdę posiadam dużo szczęścia. Pewnie zastanawiacie się skąd ta refleksja a no stąd, że mogło być dużo gorzej. Moja choroba objawia się bardzo różnymi przypadkami w skrajnych jej odmianach osoby na nią chorujące mogą nie tylko jeździć na wózku, ale także nie mówić, leżeć. Będąc nietchniętymi głębokim upośledzeniem umysłowy. ( Nie mówie i nie uważam tych osób za gorszę.)
Jednak już chyba widzicie na czym polega moje ,, szczęście"

Pewnie większość z Was pomyśli sobie teraz ,, Boże co ona mówi przecież jeździ na wózku, straciła rodziców"

Spójrz Cię na to ,, moimi oczyma" tak jak widzę to ja gdy głębiej się na tym zastanowię.
Owszem jestem na wózku to jest niezaprzeczalny fakt. Jednak mówię, potrafię sygnalizować swoje potrzeby. Potrafie zadbać sama o swoje podstawowe potrzeby życiowe. Rozumie co się dzieje dookoła, jestem wypełni władz umysłowych. Czy to już nie jest powód do szczęścia i optymizmu?

Straciłam rodziców owszem tragedia dla każdego dziecka. Pocieszam się jednak faktem, że najbliższe mi osoby już nie cierpią. Ja przecież straciłam ich tylko fizycznie bo duchowo mama i tata są dalej obecni ( pewnie zastanawiacie się teraz co mam na myśli, a no to że Oni będą ze mną tak długo jak wspomnienia o nich będą żyły we mnie i moim sercu. Owszem możecie to potraktować jak banał, ale mi właśnie ten banał pomaga.)

Nie wspominam o tym dużo ale jednak jestem osobą wierzącą, może nie bardzo praktykującą, ale wierzącą. Katolicy mawiają, że każdy z nas ,, niesie swój krzyż".
Skoro Bóg dał mi właśnie takowy krzyż. Musiał wiedzieć i mocno wierzyć w to że go uniosę. Dlatego właśnie wierzę też i JA. Stąd też ,, siła", która pozwala mi się podnieść po każdym upadku.

Kocząc chcę Was poprosić, abyście się zastanowili za każdym razem za nim zaczniecie narzekać na swój ,, krzyż"- los. Pomyśleli na tym czy aby na pewno warto użalać się nad sobą. Pewnie są ludzie w o wiele  gorszej sytuacji- czy nie prawda?

Ps. Nie zapominajcie o mnie proszę. Jeśli będę miała dostęp do internetu na pewno się do Was odezwę.Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Już za Wami tęsknie. Mam cichą nadzieje że Wy też. Z Niecierpliwością czekam momentu, w którym będę mogła do Was wrócić. Kiedy złapie Was jakiś
 ,, dołek"pamiętajcie że piękno życia leży w nas samych. Każdy nawet zwykły dzień może być tym niezwykłym

Wasza J... :-*

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk