,,Czerpanie przyjemności z tworzenia rzeczywistości teatralnej daje niewyobrażalną radość. " Mówi Olga Bończyk

 Wracam z wywiadami, przyznam szczerze tym materiałem spełniłam jedno ze swoich marzeń.

Fot. Grzybowska

Dziś z przyjemnością zapraszam Was do lektury rozmowy z Panią Olgą Bończyk. Aktorką filmową, teatralną   i wokalistką.
Występującą miedzy innymi na deskach stołecznych teatrów.
Ja osobiście miałam okazję oglądać Panią Olgę w spektaklu komediowym ,,O co biega?" Teatru Capitol i spektaklu ,,Abonament na szczęście" Sceny Relax. Gorąco polecam te tytuły jak i Naszą rozmowę.

 Jest Pani muzykiem z wykształcenia, kiedy zatem pojawiło się aktorstwo?

Gdy byłam w drugiej klasie szkoły podstawowej,  wygrałam próby głosu do opery wrocławskiej która przygotowywała „Wesele Figara” W.A.Mozarta. W 3 akcie dzieci ogrodnika śpiewają piosenkę weselną. Przez kilka lat śpiewałam wieczorami w spektaklach i zakochiwałam się w świecie teatru. Zapach kulis, cisza za sceną, panowie techniczni bezszelestnie przechodzący za sceną, szelest sukni, szept aktorów, piękne głosy śpiewaków operowych, piękna muzyka wydobywająca się z orkiestronu i inspicjentka wołająca poszczególnych aktorów na scenę. Byłam zauroczona tym świtem i z przejęciem oswajałam się z myślą że moja przyszłość mogłaby wyglądać podobnie. Jako licealistka pasjami chodziłam do Teatru Polskiego, lub Współczesnego  i utwierdzałam się  w przekonaniu że ten świat jest mi bardzo bliski. Z drugiej strony wiedziałam że estrada tez mnie kusi i wabi. Los mi sprzyjał więc gdy trzeba było wybrać studia rozpoczęłam naukę na wydziale wokalno aktorskim który połączył moje pasje. Dziś korzystam z tego co podarował mi los. Realizuję się zarówno jako aktorka jak i wokalistka. Czy można byłoby sobie wysyłać lepszy scenariusz na życie?

Zostańmy przy wokalu, chciałam zapytać o płytę „Wracam.”, Skąd ten tytuł, dokąd Pani wraca?

Album „WRACAM”  jest moim powrotem i ukłonem do początków mojej wokalnej kariery. W roku 1986 , tuż po zdaniu maturze,  dostałam się do wrocławskiego zespołu gospelowego Spirituals Singers Band,  który w tamtych latach był jednym z najbardziej liczących się w Polsce  i Europie formacji jazzowych. Nasz repertuar oparty był na wielogłosowych pieśniach gospelowych a’capella rozpisanych na 6 głosów. Twórcą zespołu , szefem artystycznym  i liderem był Włodzimierz Szomański,  dzięki któremu moja edukacja wokalna w tamtych latach nabrała błyskawicznego tempa. Liczne koncerty, trasy zagraniczne i sesje płytowe stały się moją codziennością a moja miłość do jazzu oraz śpiewania wielogłosowego sprawiła,  że niemal oczywistym będzie,  iż swoje życie muzyczne zwiążę ze sceną jazzową. Los jednak miał na mnie inny plan. Moja aktorska ścieżka a wraz z nią scena estradowa pokierowały mnie do Warszawy. Jednak miłość do jazzu i swingu nigdy nie stopniała. Na co dzień  współpracuję i koncertuję  z najlepszymi polskimi muzykami jazzowymi a każdy kto choć raz był na moim koncercie wie, że moje muzykowanie zbudowane jest na jazzujących i swingujących frazach.

Przyszedł więc czas,  by wrócić do moich początków. 

„WRACAM” to chyba najambitniejszy projekt w mojej karierze. 

Płyta jest bardzo oryginalna, mianowicie nie ma w niej instrumentów. Jest tylko Pani wokal, skąd ten pomysł?
Fot. Grzybowska


Moja kariera wokalna rozpoczęła się od śpiewania wielogłosowego i teraz do tego wracam. Na płycie wprawdzie  śpiewam sama ze sobą, ale idea pozostała ta sama. Na świecie  jest kilka osób,  które podglądam i którymi się inspiruję (Jacob Collier czy Bobby Mc Ferrin) i to oni sprawiają że  wciąż rośnie we mnie  apetyt na sprawdzanie moich własnych możliwości. Z drugiej jednak strony chciałam,  aby ta płyta była przystępna nie tylko dla tych którzy są osłuchani z jazzem. Wierze,  że choć aranżacje są jazzujące to nie trzeba mieć gruntownego wykształcenia muzycznego aby móc słuchać tej płyty z przyjemnością.  

 Szczerze mówiąc, pierwszy raz słuchałam tego typu płyty. Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądał proces nagrywania wokalu. Opowie Pani coś o tym?

Praca nad tym albumem była zupełnie inna od wszystkich nagrań jakie znam. Była  przy tym niezwykle fascynująca i rozwijająca. Sama ze sobą nagrywałam głos po głosie, ścieżka po ścieżce, fraza po frazie pilnując, by wszystko ze sobą współbrzmiało, frazowało i miało właściwy feeling. To praca niezwykle żmudna, czasochłonna i pracochłonna. Zamieniłam więc swoje małe domowe biuro na studio nagraniowe i każdą wolną chwilę wykorzystywałam na nagrywanie kolejnych ścieżek, fraz i głosów. Wiele razy  chciałam porzucić ten projekt dając za wygraną bo czułam , że nie dam rady, że ten projekt mnie przerasta. Chwilę później jednak z pokorą siadałam do mikrofonu i uczyłam się kolejnych fraz by czule, z chirurgiczną wręcz precyzją nagrywać trudne dźwięki. Jacek Zamecki  - wrocławski muzyk, wokalista, aranżer i producent podjął się i przygotował dla mnie dwunastu,  6 głosowych aranżacji,  polskich znanych przebojów. Na krążku pojawiły się takie piosenki jak: „Wymyśliłam cię”, „Ktoś mnie pokochał”, „Embarras”, „Dwa serduszka cztery oczy”, „Oczarowanie”, You Must Believe in Spring”, „Mario czy ty wiesz”, „Jeszcze w zielone gramy” czy przebój LADY PANK pt. „Zawsze tam gdzie ty.” Wszystkie dziś można znaleźć już w sieci.

Jaki był klucz doboru piosenek na ten krążek?

Wybór był dość prosty. Po pierwsze: tekst musiał być bliski mnie i dawać mi przyjemność w interpretacji, podobnie jak muzyka. Po drugie: piosenki musiały mieć potencjał aranżacyjny. Musiałam czuć, że da się je „ujazzowić” i dać im piękną oprawę harmoniczną. Po trzecie: zależało mi aby pokazać,  że zarówno piosenka ludowa ( „Dwa serduszka”) , popowa („Zawsze tam gdzie ty”, „Łatwopalni”) czy składanka z bajkowych tematów („Mój bajkowy świat”) są znakomitym materiałem by zaśpiewać je w jazzowych aranżacjach. Piosenka to nic innego jak rytm,  harmonia i melodia. Od aranżacji i wykonania zależy jaki będzie  miała kształt. Wierzę,  że na mojej płycie udało mi się to udowodnić.

 Chciałam zapytać jak muzycznie wpłynęła na Panią relacja z Panem Zbigniewem Wodeckim? (Oczywiście zrozumiem, jeśli nie będzie chciała Pani odpowiedzieć na to pytanie.)

Rezygnuję z odpowiedzi:) dziękuję za wyrozumiałość:)

Pozwolę sobie przejść na deski teatru. Miałam przyjemność oglądać Panią zarówno w komedii jak w musicalu. Chciałam zapytać, która z ról jest dla Pani ciekawsza. Ta ze spektaklu „Abonament na szczęście” czy może jednak ta komediowa ze spektaklu „O co biega?”.

Obie role są zupełnie innym wyzwaniem. Czerpanie przyjemności z tworzenia rzeczywistości teatralnej daje niewyobrażalną radość. Jeśli scenariusz w pierwszym czytaniu przypadnie mi do gustu, oddaję się potem w całości kreowaniu swojej postaci. Żyję nią i plasterek po plasterku lepię konstrukcję swojej roli. Uwielbiam ten etap. Nie wyróżniam nigdy ról lepszych czy gorszych. Każda taktuję równoprawnie i każdej oddaję się sercem i dusza. 

Fot. Bartek

Oglądając spektakl „Abonament na szczęście.” Odniosłam wrażenie, że twórczość Pani Agnieszki Osieckiej jest Pani bliska. Nie mylę się prawda, na czym według Pani polega fenomen tych piosenek?

Nam kobietom blisko jest do siebie. Agnieszka Osiecka była pisarką „totalną”. Czerpała natchnienie  ze swoich życiowych doświadczeń. A miała ich wiele. Teksty przesiąknięte były jej własnymi miłosnymi uniesieniami, pogrążaniem się w rozpaczy lub  czekaniem na miłość. Kochała, porzucała, wracała do przeszłości, drwiła z niej i tęskniła za nią. Była w ciągłym konflikcie z samą sobą. To sprawiało że jej teksty są tak prawdziwe i mięsiste. A my kobiety uwielbiamy gdy ktoś  mówi do nas naszym własnym językiem. 





Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o piosenkę „Na zakręcie.” Wykonuje ją Pani absolutnie wyjątkowo. Jest w Pani interpretacji tyle prawdy. Zawsze zastanawiam się co Pani czuje wykonuj ten utwór?

Mam 56 lat i wiele w życiu przeszłam. Nie raz życie przygięło mi kark do ziemi. Wiele razy podnosiłam się z kolan. Jak widać wystarczyło mi własnych doświadczeń by te piosenkę wykonać wiarygodnie. 

Tak na koniec ja nie mam TikToka. Opowie mi Pani, kim jest Grażyna?

Grażyna powstała w pandemii. Kobieta w średnim wieku, w wałkach na głowie, bez makijażu i  w niezbyt atrakcyjnych okularach, w szlafroczku. Ogląda świat z własnej perspektywy i komentuje go w niewybredny sposób. Złośliwie, dosadnie, żartobliwie i bezkompromisowo. Jej świat to maż Stefan, syn i córka, sąsiadka Jadźka i maż sąsiadki Wiesiek. Grażyna jest najmądrzejsza i zna odpowiedź na wszystko. Poucza i dyryguje wszystkimi dookoła. My Polacy lubimy śmiać się z innych więc Grażyna jest do tego idealna ! Gdyby ktoś chciał się uśmiechnąć i złapać dystans do świata i ludzi zapraszam na mojego TikToka:)

Jeszcze raz dziękuje za rozmowę i poświęcony czas. Nie żegnam się, mówię do zobaczenia (mam nadzieje szybkiego.








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk