,,Kamera odwzajemnia moją miłość..." Mówi Barbara Tukendorf

Źródło: Facebook Barbara Tukendorf
 Dzień dobry,

witam się z Wami w poniedziałkowy poranek. Zapraszam na kolejną rozmowę. Tym razem bohaterką została kobieta pełna energii. Kobieta będąca w ciągłym biegu. Kobieta, którą kamera kocha, jest to miłość odwzajemniona. Sprawdźcie sami co mi o swoich pasja i sobie powiedziała  Barbara Tukendorf

Jola: Jaka jest Basia naprawdę poza kamerami, wywiadami czy Instagramem?

 

Basia: Taka jak my wszyscy. Czasem wesoła, czasem smutna, a czasem zła jak osa. Normalna. W oku kamery odgrywam jakąś rolę, a podczas spotkań z drugim człowiekiem, podczas wywiadów, rozmów w mediach czy w telewizji jestem sobą, nikogo nie udaję, nie zakłamuję rzeczywistości. 




Jola: Mówisz, że zaczęłaś żyć, mając 63 lata, skąd ta odwaga?


Basia: Bardzo nie lubię stwierdzenia „zaczęłaś żyć mając 63 lata”, bo żyłam, żyję i będę żyć. A na to, że żyję trochę inaczej, pozwolił mi zmieniający się świat. Kiedyś nie mogłam chwalić się tym jak wygląda moje życie. Nie mogłam pokazywać tego co robię. Teraz pozwalają mi na to media społecznościowe. Tak samo internet wpłynął na to, że znajduję aktywności, które mnie interesują. Dzięki technologii zdobywam kontakty, a z innymi dzielę tym jak wygląda moja codzienność i jakie mam plany.


Z wiekiem człowiek nabiera dystansu do siebie i innych. Akceptuje to jaki jest i jak wygląda świat. Moja odwaga do pracy przed kamerą była od zawsze, ale nie miałam takiej możliwości, aby móc się realizować. Tak samo od zawsze istniała we mnie odwaga, aby poznawać nowych ludzi. Jestem ciekawa drugiego człowieka. 


Moje czasy były, kiedy miałam 63 lata i moje czasy są teraz, kiedy mam skończoną siedemdziesiątkę.


Jola: Co daje Ci „zabawa w aktorstwo”?


Basia: Na pewno ogromną przyjemność spowodowaną tym, że mogę być kimś innym niż w rzeczywistości. Chociaż ostatnio częściej jestem obsadzana w roli babci. Jednak zdarzyło mi się być zakonnicą, sekretarką, woźną, robotem czy bokserką. „Zabawa w aktorstwo” daje mi taką możliwość i mogę czerpać z tego radochę.


Jola Występujesz przed kamerami, jak i na deskach teatru, co daje Ci większą frajdę?


Basia: Nie nazywam siebie aktorką, bo nie mam ukończonej szkoły aktorskiej. Jestem epizodystką. Tak samo nie nazwę siebie elektrykiem po udanym przykręceniu żarówki 😊 Ale tak jak wielu profesjonalnych aktorów mówi i ja zgodzę się z tym, że większą satysfakcję daje praca na deskach teatru, bo od razu widać reakcję widza, który jest bliski, bo na wyciągnięcie ręki. Lubię występować w kabareciku, bo natychmiast dostrzegam odbiór widzów. Jednak frajda czerpana z gry przed kamerami jak i na deskach teatru jest porównywalna. Cieszę się, że mogę to robić.


Źródło: Facebook Barbara Tukendorf
Jola: Skoro już mowa o kamerach, oglądając telewizyjne wywiady z Tobą odniosłam wrażenie, że przed kamerami czujesz się jak „ryba w wodzie.” Kamera w ogóle Cię nie peszy, pokuszę się o stwierdzenie, że nawet Cię lubi. Jak Ty to robisz, jakaś rada?

 

Basia: Po prostu jestem szczera przed kamerą, uśmiecham się, jestem sobą. Nie kreuję swojego wizerunku. Kamera odwzajemnia moją miłość, bo ja też ją kocham. Szczerość, naturalność to są te czynniki. Ludzie to czują, stąd mam pozytywny odzew i czuję sympatię względem mojej osoby. To niezwykle miłe i bardzo to doceniam.


Jola: Ja jako aktywna osoba z niepełnosprawnością, często spotykam się z zazdrością osób mi podobnych. Jak jest u Ciebie, częściej jest zazdrość czy podziw ze strony ludzi w podobnym wieku?

Basia: Myślę, że pół na pół, z lekką przewagą zazdrości. Zdarzają się kąśliwe komentarze i uszczypliwości. Nie nazwałabym tego podcinaniem skrzydeł, ale wyrywaniem piórek. Mierzę się z komentarzami typu: ,,Czy ty w ogóle bywasz w domu?”, albo ,,Może zajęłabyś się wnukami!”. Jednak nie zajmuję sobie tym głowy. Realizuję swoje pasje, które mnie napędzają, a tego typu komentarze omijam szerokim łukiem, bo nie potrzebuję takiej energii.

Jola: Walczyłaś z depresją, mówisz o tym otwarcie. Dlaczego trzeba mówić o depresji, co powiedziałabyś osobie walczącej z depresją?

Basia: Chorowałam na depresję, a teraz widać mój uśmiech, więc to daje nadzieję, że można z tej depresji wyjść. I to nie tylko temu, który choruje, ale też osobom mającym do czynienia z osobą zmagającą się z obniżonym nastrojem. Wierzę, że mówiąc o tym, że walczyłam z depresją, daję się podnieść tym, którzy się z nią zmagają. Trzeba nagłaśniać ten temat, gdzie tylko się da. Powinno powstawać wiele artykułów na temat depresji i radzenia sobie z nią. Powinny być organizowane warsztaty z osobami, które ją przeszły, bo tacy ludzie dokładnie wiedzą co czuje osoba z tym problemem.

Depresja to taka choroba, że ciężko dawać rady. Przede wszystkim należy zacząć od wizyty u specjalisty, który wesprze chorego w tej walce i zaproponuje leczenie farmakologiczne

Jola: Powiesz coś więcej o swojej liście szalonych rzeczy do zrobienia, co się na niej znajduje?

Basia: Śmieję się, że chciałabym wystąpić w ,,Tańcu z gwiazdami’’, chociaż nie wiem czy któryś z tancerzy ,,oswoiłby mnie’’, czyli prowadził tak, jak on chce, a nie ja, bo bywam przekorna.
Źródło: Facebook Barbara Tukendorf


Ciągle marzę o przebiegnięciu maratonu.

Chętnie zagrałabym rolę pijaczki, psychopatki i rolę wściekłej baby.

Jola: Czujesz się inspiracją, wzorem do naśladowania?

Basia: Na pewno inspiruję tych, którzy tak jak ja chcieliby jeszcze poszaleć, ale nikomu nie narzucam takiego stylu życia. Nie krytykuję, jeśli ktoś spędza czas przed telewizorem albo siedzi z krzyżówką przy kawie. Ja otwarcie mówię, że mnie takie życie nie interesuje. Wielu młodych ludzi pisze do mnie, że chciałoby mając moje lata, żyć tak jak ja i działać w taki sam sposób. Młodzi piszą także, że pragnęliby, aby ich mamy/babcie były tak samo aktywne, wyszły z domu i czerpały radość z życia. Czyli, aby robiły to, co ja czynię, aby cieszyć się z danych mi każdego dnia dwudziestu czterech godzin. 

Jola: Recepta na szczęśliwe życie według Basi, czy istnieje taka?

Basia: Nie ma takiej recepty, a pojęcie szczęścia jest dla każdego indywidualne. Jeden człowiek będzie szczęśliwy, kiedy upiecze ciasto, inny, kiedy zaszyje dziurę w spodniach, a trzeciemu potrzeba przebiec pewien dystans, aby poczuł się szczęśliwy. Każdy ma swoje szczęście, a recepta i wzór na szczęście nie istnieją.

Jolu, z całego serca dziękuję za rozmowę. 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Twoich czytelników.

Basiu to ja dziękuje, nie żegnam się. Mówię do zobaczenia






Komentarze

  1. Dziękuję Jolu ,że mogę gościc na Twoim blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania.joli.blog29 maja 2023 00:15

      To ja dziękuję , że chciałaś być moim gościem. Dla mnie była to niesamowita przyjemność

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk