Stara dziennikarska reguła.

 Dzień dobry, jako że ostatnio był wywiad. Teraz zapoznam Was z pewną stratą regułą dotyczącą właśnie sztuki wywiadu.
Nie jestem profesjonalnym dziennikarzem. Wychodzę jednak z założenia, że najlepsze doświadczenie zdobywa się w praktyce. Praktykę mam już dość okazałą, dlatego spróbuje wypowiedzieć się na temat owej dewizy. Zdradzając jednocześnie trochę kulisów wywiadu. Wiem, że podobają Wam się te kulisy, dlatego miłej lektury. 

Stara dziennikarska reguła, przedstawia się następująco.:

"Zadawać pytania na które zna się odpowiedź."

Powiem od razu, że nie mam bladego pojęcia na ile ta dewiza jest prawdą. Ile działaniem zamierzonym dziennikarza, który ją wypowiedział.
Ja zastanawiałam się nad nią dość długo, oto co wyszło z owych rozmyśleń.

Dla mnie ta reguła sprawdza się tylko w połowie.
Już tłumaczę dlaczego, faktycznie przygotowując pytania. Szukam informacji na temat rozmówcy. Słucham, bądź czytam wywiady jakich udzielił wcześniej. Jest mi wówczas łatwiej cokolwiek przygotować. Właśnie tu sprawdza się ta reguła. Dobrze jest wiedzieć cokolwiek na temat rozmówcy. Nie wyobrażam sobie robić wywiadu. nie znając kompletnie drugiej strony. (Mówię tu o znajomości pracy zawodowej rozmówcy. Moje znajomości prywatne z rozmówcami, schodzą na drugi plan. Jest to nasza sfera prywatna, którą staram się rozgraniczyć.)
Jednak staram się bardzo nie inspirować materiałem, który już był.

Wywiad jest też rodzajem żywej sztuki. Nigdy nie możemy być pewni tego jak odpowie druga strona. Nie należy być też pewnym jak druga strona zareaguje na pytania.

Dwukrotnie zdarzyło mi się zmieniać cały zestaw pytań. 

Pierwszego razu nie zapomnę nigdy. Pewien K... powiedział mi wprost, że nie będzie opowiadał o całym wachlarzu swojej pracy. Materiał ma być ukierunkowany. Ustaliśmy, że materiał będzie dotyczył płyty. Przypadek K... był tym, gdzie powyższa reguła. Nie miała żadnej racji bytu- powód banalnie prosty. Płyta miała się dopiero ukazać, co za tym idzie. Nie miałam prawa znać odpowiedzi na żadne z pytań jakie przygotowałam. Było to wyzwanie, gdybym powiedziała, że nie byłam zła skłamałabym. Dziś wiem, że K... chciał poruszyć moje kreatywne myślenie. Jestem mu za to wdzięczna, owocuje to do tej pory.

Drugi raz poniekąd przewidziałam- dlaczego? Szczerze nie byłam pewna pytań w momencie wysłania ich do Ratownika Medycznego. Pierwsza ich wersja zdecydowanie za bardzo odbiegała od tematyki ratownictwa medycznego. 
Pytania te czekają, aż znajdę psychologa co najmniej psychologa.

Tak jak napisałam nie powinno nam się wydawać, że znamy odpowiedź na jakiekolwiek zadane pytanie. Czy mi się wydawało?
Tak, 
miało to miejsce podczas ostatniej współpracy z D... ( Pozwólcie, że przytoczę Wam to pytanie.  Cytując też odpowiedź D... Dla pełnego obrazu sytuacji.:)

"Która z postaci jest ci bliższa? Michał z „Klanu”, czy najlepszy barman w mieście z „Rapsodii z Demonem”?
Na to pytanie niespecjalnie wiem co napisać..."

Mądrej Joli oczywiście wydawało, ba mądra Jola była pewna, że rozmówca wybierze Barmana z Rapsodii. Czemu? Pewnie zadziałało potroszę myślenie życzeniowe. Bardzo chciałam by D... tak odpowiedział. Potroszę pewnie wynikało to z mojej sympatii do tego tytułu. Czy rozczarowała mnie taka odpowiedź rozmówcy? Absolutnie nieee. Muszę pamiętać o tym, że moje prywatne sympatię nie mają tu nic do rzeczy. Bohater wywiadu gra "pierwsze skrzypce."

Początkowo napisałam, że nie wyobrażam sobie nic nie wiedzieć o moim rozmówcy.
Skłamałam- wybaczcie skleroza.
Był rozmówca, o którego pracy wiedziałam niewiele. Widziałam tylko tyle, że piszę komedię. Wówczas nie przeczytałam żadnej z jego książek. Pierwszy wywiad wyszedł tak jakbym przeczytała jego dwie autorskie komedię. Jak ja to zrobiłam?
Szczerze mówiąc, do dziś nie mam bladego pojęcia. M...na szczęście wybaczył mi tą odwróconą kolejność. Druga współpraca, szła zgodnie z kolejnością. Tworzyłam pytania czytając książkę.

Analizując te przykłady skłaniam się ku temu, że reguła ta to improwizacja dziennikarska. Stworzona na potrzeby danej chwili.  Dowodzi to tylko temu, że dziennikarz profesjonalny czy nie. Powinien umieć dobrze improwizować. Mnie też się to zdarza, może kiedyś Wam o tym opowiem.
Nie mniej jednak, kończąc tą długą analizę. Tekst wyszedł fajny, celowo nie podałam imion. Chcąc zachować tajemnice...





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk