,, A jak myślisz? Dlaczego się powiesiła? - Pewnie nie miała co na siebie włożyć." Rozmowa z Ratownikiem Medycznym Marcinem Borkosiem Borkowskim część 2

 

źródło Instagram rozmówcy

Skoro już mówimy o edukacji w zakresie pierwszej pomocy. Poproszę Cię o krótką instrukcję. Co powinna wiedzieć osoba chcąca udzielić pierwszej pomocy?


Powinna spojrzeć na swoją dłoń I zobaczyć tam 5 palców. Oczywiście nie każdy ma te 5 palców, bo może być to np jakiś stolarz I wtedy tego jednego palca może nie mieć. Przeważnie te 5 palców posiadamy.
Ja rozumiem, że przy udzielaniu pomocy, szczególnie dla osób które są świadkami zdarzenia I na co dzień się nie spotykają z takimi rzeczami, jest tzw. czynnik stresu. Dlatego ta dłoń jest przypominaczem. Ta zasada 5ciu palców o której ja cały czas  powtarzam, to jest kciuk, palec najważniejszy. On jest najważniejszy przy udzielaniu pierwszej pomocy. To jest bezpieczeństwo własne, poszkodowanego I miejsca zdarzenia, oraz bezpieczeństwo biologiczne. Chodzi o to, żeby nam się nie stała krzywda podczas udzielania pierwszej pomocy. Chodzi też oto, abyśmy się nie zakazili, czyli żebyśmy założyli rękawiczki. Chodzi też o bezpieczeństwo, jak już wcześniej wspomniałem, poszkodowanego I miejsca. Jeśli poszkodowany leży gdzieś na łuku trasy ekspresowej I za chwilę z zakrętu wyleci z impetem samochód I rozjedzie jego I nas jak żabę, to trzeba tą osobę przesunąć odpowiednią techniką bliżej tego pasa awaryjnego, czy barierki energochłonnej, żeby nie doszło do dodatkowej tragedii. Na przykład w tej kopalni do której ratownicy zeszli niedawno ratować górników, niestety nastąpiła wtórna eksplozja I poginęli ludzie, poparzeni I z obrażeniami. Nikt tego nie przewidział. Ale w przypadku tej sytuacji na ulicy, przewiduje się takie rzeczy I dlatego bezpieczeństwo poszkodowanego no I miejsca zdarzenia. Jeżeli widzimy że przewróciła się cysterna I wylewa się z niej benzyna, czy samochód uderzył w skrzynkę żółtą z napisem GAZ I ten gaz się rozszczelnił I wydobywa się, to możemy też krzyknąć głośno do świadków zdarzenia aby się odsunęli, bo może dojść do eksplozji. Oczywiście część ludzi będzie miała to gdzieś I przeskoczy nas jak gazela, bo będzie chciało zrobić leprze zdjęcie , no I jest szansa że zginie, bądź będzie poszkodowana, ale my na to wpływu nie mamy.
Gdy już jesteśmy bezpieczni, to wtedy przechodzimy do palca wskazującego. Palec wskazujący, to jest ocena stanu świadomości. Uzbrojeni  w rękawiczki potrząsamy delikatnie za ramiona poszkodowanego I mówimy głośno “Proszę Pana/proszę Pani, proszę otworzyć oczy”. I to jest ocena stanu świadomości. Gdy ta osoba nie otwiera oczu, to wiadomo że jest nieprzytomna. Gdy otwiera, dowiadujemy się od niej co się stało, że leży. Następnie, jeżeli jest nieprzytomna I nie odzywa się, to już na tym etapie możemy podjąć decyzję o wezwaniu pogotowia ratunkowego, bo nie zostawimy nieprzytomnej osoby na ulicy, ani nigdzie w domu. Jeżeli otworzy oczy I powie “Spałem sobie pod choinką, bo jestem zmęczony”. No to Pan idzie gdzieś dalej, bo tu ludzie dzwonią że Pan pomocy potrzebuje. Gdy ta osoba jest nieprzytomna, to trzeba przejść do palca środkowego, nie będę przytaczać jak go nazywamy, I sprawdzić jego oddychanie. Jeżeli w ciągu 10 sekund nie ma dwóch oddechów, to znaczy że trzeba uciskać mu klatkę piersiową. Klatkę piersiową uciskamy, jeżeli tych oddechów niema. Jeżeli te oddechy są, to już wiemy, że mamy do czynienia z nieprzytomnym, z oddychającym prawidłowo, pogotowie jest już wezwane I jedzie, więc przechodzę do palca serdecznego. Palec serdeczny, to jest szybkie badanie urazowe. Czyli trzeba taką osobę szybko zbadać. Takie badanie trwa minutę czasu, a dla mniej wprawnych dwie minuty. Trzeba go po prostu dotknąć wszędzie. Od czoła, ciemię, potylica, szyja, szyja z przodu, obojczyki, klatka piersiowa, jama brzuszna, miednica, jedna kończyna dolna, druga kończyna dolna, jedna kończyna górna, druga kończyna górna, plecy I pośladki. To wszystko musimy sprawdzić, dotknąć i obejrzeć, bo szukamy ran czy złamań. Szukamy patofizjologii, a więc czegoś co się popsuło w takiej osobie. Cokolwiek znajdujemy, oddelegowujemy jedną osobę, np przechodnia, każemy Pani założyć jej rękawiczki, dajemy jej do ręki nożyczki I każemy rozciąć np nogawkę, dotrzeć do krwawienia, założyć opatrunek I powiedzieć mi, co tam Pani znalazła. No I ja ściągam sobie jedną parę rękawiczek tych zakrwawionych,  bo założyłem ich ze trzy, cztery pary co najmniej I badam dalej. Wtedy mnie nie myli ta krew na rękawiczkach. A ta kobieta mówi “Borkoś, ta Pani ma otwarte złamanie lewego podudzia, założyłam opatrunek”. No i gdy już zbadamy urazowo, zostaje nam ostatni palec, ten najmniejszy I wtedy tą osobę układamy w pozycji bezpiecznej. W tych podstawowych technikach udzielania pierwszej pomocy, układanie osób urazowych na boku jest dopuszczone. Dlatego, że statystyki wykazują że takie osoby częściej topią się we własnej ślinie czy wymiotach, niż dostają wtórnego urazu kręgosłupa. Dlatego tak ważne jest, aby tą osobę w pozycji bezpiecznej ułożyć. Jeżeli już poszkodowany zostanie odpowiednio ułożony, to wtedy została nam ostatnia rzecz, czyli musimy zbadać plecy I pośladki, czy tam nie ma żadnych obrażeń, czy dziury po nożu. No i potem okrywamy taką osobę kocem termoizolacyjnym, nie ważne którym kolorem do ciała. Bo to jest mit że czy złoty czy srebrny to jest różnica, bo I ten I ten kolor ma te same właściwości, czyli spowalnia wychładzanie. Okrywamy taką osobę I co minutę oceniamy czy ma oddech czy nie I tak trwamy do przyjazdu pogotowia. 

Na Twoim kanale często powtarza się pojęcie wywiad SAMPLE. Przybliżysz proszę ten rodzaj wywiadu medycznego, moim czytelnikom?

SAMPLE to jest skrót od pewnego rodzaju czynności I pewnych słów. Zawsze się tak robi w ratownictwie, żeby je uprościć. Czy to jest właśnie w przypadku SAMPL i, to jest akurat długie, ale są inne jeszcze, które później rozkładamy na czynniki pierwsze. Ale o nich nie będę mówił, bo one dotyczą zaawansowanych zabiegów ratujących życie. Powiem o tej formie, którą zwykły Kowalski może przeprowadzić.

źródło Instagram rózmówcy

S – symptomy, czyli objawy. Pytamy się takiej osoby co się dzieje, lub świadków zdarzenia co się stało. Następnie A – alergie, uczulenia. Musimy się dowiedzieć, czy dana osoba jest na coś uczulona. M- medykamenty, czyli przyjmowane leki doraźnie I przewlekle. P – przeszłość szpitalna, chorobowa. Czyli operacje, zabiegi jakie ta osoba przeszła. L – lunch, czyli posiłek. Co jadła? Kiedy jadła? Środki psychoaktywne, czyli wóda I narkotyki. Ostatnie E – ewentualnie jakieś dodatkowe informacje, co poprzedzało zdarzenie. Na przykład: Pan Czesio wszedł na strych I wniósł tam worek ze zbożem I zszedł na dół, złapał się za serce bo go zabolało. Albo Pan Czesio siedział przed telewizorem, oglądał polityków I tak się zdenerwował ich decyzjami, że złapał się za serce. Albo Pan Czesio był na wakacjach, na mazurach. Leżał sobie na leżaczku, w cieniu. Było bardzo przyjemnie I zabolało go w klatce piersiowej. To pozwala nam ocenić, czy ten ból jest z powodu wysiłku fizycznego, silnego stresy, czyt. politycy, czy też bez wysiłkowe I bez stresowe. Po prostu pojawiło się nagle.
SAMPLE są tak dla nas ważne, jeśli chodzi o świadków zdarzenia, że osoby które są na miejscu od razu , mają jeszcze niekiedy do czynienia z przytomną osobą. Przeprowadzając SAMPLE I zapisując je, bo tych informacji jest dużo, można później ratownikom dać tą kartkę, jak już zespół dojedzie z opóźnieniem gdy ta osoba już straciła przytomność. My o tą wiedzę będziemy biedniejsi. A tak to ktoś podejdzie I powie “ Proszę Pana, bo ja już wcześniej przeprowadziłem SAMPLE, jak on był jeszcze przytomny” I daje mi kartkę. Oczywiście jest jeszcze coś takiego jak widzę numer w telefonie komórkowym, możemy wtedy zadzwonić do rodziny I zapytać się o te SAMPLE. To jest obwarowane dużą dozą stresu ze strony rodziny, bo jak zadzwonię I powiem “Dzień dobry, jestem ratownikiem medycznym, właśnie udzielam pomocy Pani mężowi, albo Pani córce I chciałbym dowiedzieć się...” To przeważnie te osoby tam już chodzą po ścianach. Trudno im jest sklecić słowo itd. To jest o tyle trudniejsze. Ale jest na to sposób. Dzwoniłem kiedyś w sprawie potrąconego dziecka. Powiedziałem do tej kobiety “Proszę Pani, zanim dam syna do telefonu, to chciałbym zadać Pani kilka pytań” Ona już była przekonana, że tam się nic złego nie dzieje, bo za chwilę będzie gadać z synem. Ja przeprowadziłem wywiad I mówię “Wie Pani co? Już musimy ruszać do szpitala na Niekłańską, Pani jak może to niech się zwalnia z pracy I przyjeżdża” no I ona mówi “Dobrze”. Tylko niech Pani kogoś weźmie I ten ktoś Panią przywiezie, żeby Pani ze stresu tam gdzieś nie padła. A syn był nie przytomny, więc ja jej nie powiedziałem tego, bo tak to ona by mi nie udzieliła żadnych informacji. A dodatkowo jeszcze mogła doznać jakiegoś szoku, który spowodowałby, że byłaby potrzebna interwencja pogotowia. Więc są na to sposoby, dzięki którym sobie radziliśmy.

źródło Instagram rozmówcy

Ratujesz ludzkie życie, czułeś się kiedyś, jak bohater?

Jeżeli ktoś patrzy z zewnątrz, to może myśleć że jestem bohaterem I tak mnie nazywają . Ja nie czuję się jak bohater, po prostu wykonuję swój zawód dobrze, bo go znam, bo się go wyuczyłem I mam duże doświadczenie. Nie ma czegoś takiego, że odczuwam że jestem bohaterem, dlatego że takich osób jak ja jest sporo. Więc w oczach społeczeństwa jesteśmy bohaterami, ale dla mnie na przykład gość który jest wirtuozem I pięknie zagra jakiś koncert, to też jest godny podziwu. A on się po prostu tego nauczył. Chyba że pojedziemy, tam gdzie są tom of the top, najlepsi. Zarówno ten wirtuoz pojedzie na koncert, np  Chopinowski I zajmie pierwsze miejsce, albo ja pojadę ze swoim zespołem, tak jak pojechałem na mistrzostwa Europy I zdobyliśmy 1 miejsce. To wtedy tak, czuliśmy się jak ludzie wyjątkowi, bo konkurencją byli dla nas wyjątkowi ludzie, ale my ich przebiliśmy tą swoją wyjątkowością I fachowością. Wtedy czuliśmy się na prawdę bardzo dobrze, ale to tylko dlatego, że wiedzieliśmy że tamci też nam deptali po piętach. Ale tak w życiu codziennym, zawodowym nie uważam że jestem bohaterem, bo jestem ratownikiem medycznym który jest ogarnięty I wie co robić. Ale wolę jak mnie nazywają bohaterem, niż złodziejem, łapiduchem itd. Wiadomo że to jest logiczne, bo mój piar jaki zrobiłem ratownictwu poprzez mój kanał, to żadne z pogotowiów ratunkowych swoimi piarowcami, nie zrobił takiego dobrego piaru ratownikom, naszej pracy, jak ja na moim kanale. Ludzie dosłownie wiersze piszą, na temat pracy Borkosia ratownika.

Mogę się tylko domyślać, że zawód ratownika medycznego wymaga olbrzymiej odporności psychicznej. Jak radzisz sobie ze stresem, jaki niesie ze sobą Twój zawód? Da się uodpornić na ludzkie nieszczęście, czy też śmierć?

Jeśli chodzi o stres, to stres jest wtedy kiedy ktoś nie ma doświadczenia I nie wie co robić. Wtedy się stresuje, bo nasze czynności są nadzorowane ściśle przez naszych przełożonych, ale też I prokuraturę. Więc jeżeli czegoś nie potrafimy, nie jesteśmy pewni, a potem będziemy musieli z a to odpowiedzieć, no to stres się pojawia. Ktoś kto bardzo dobrze zna swój fach, to tego stresu nie ma prawie wcale. Oczywiście stres jako taki pozytywny, czyli taki dopingujący, on istnieje. Bo to na tym polega, żeby nas zmobilizować. Pojawia się taki wyrzut adrenaliny, który powoduje że jesteśmy szybsi, sprawniejsi itd. Więc on istnieje. Ale nie ma tak, żebym ja akurat stresował się, wręcz przeciwnie. Działam I cieszę się, że wiem co ma robić przy poszkodowanym.
A czy są jakieś sposoby odreagowywania? No są. To są trzy takie bezpieczniki, które pracownicy ochrony zdrowia mają. Jeden bezpiecznik, to jest agresywny wobec otoczenia I członków rodziny. Drugi, to środki typu alkohol, narkotyki, a trzeci, to poczucie humoru I żartobliwe usposobienie,
Niektórzy łączą bycie niedobrym dla rodziny z piciem alkoholu. Ja wybrałem tą najlepszą formę, bo nie piję w ogóle alkoholu, ani nie atakuję rodziny. Ja mam bardzo żartobliwe usposobienie, ale jest to poczucie humoru nie zrozumiałe przez ludzi z zewnątrz. Dlatego że ono często dotyczy tragicznych sytuacji, ale obróconych przez nas w żart.

źródło Instagram rozmówcy

Pamiętam takie zdarzenie. Była tam policja, straż pożarna. Trzeba było włamać się do mieszkania. Było pogotowie. Kobieta powiesiła się w szafie na tym drążku na wieszaki. Wzięła jakiś pasek czy coś. I nie pamiętam kto to powiedział, ale z tych trzech służb które tam stały ktoś zapytał się “A jak myślisz? Dlaczego się powiesiła?”, a ktoś odpowiedział “Pewnie nie miała co na siebie włożyć”.
No I teraz biorąc pod uwagę to, to by powiedzieli że kanalie, bo to wielka tragedia. A to tylko sytuacja stresująca – kobieta wisi powieszona I trzeba dać upust negatywnym emocjom. Ktoś tam mógł pomilczeć w tym czasie, a później wrócić do domu I zrobić awanturę żonie o byle co, czy pójść z kumplami na wódę I się zresetować. Ten człowiek akurat sobie zażartował. Na tym polega właśnie, ten rezerwuar bezpieczeństwa, ale to nie znaczy że my jesteśmy bezduszni I życzymy ludziom źle. Tylko staramy się sobie radzić, bo przecież nasze ofiary, to są często malutkie dzieci. Gdzie widzimy jak rodzić drze sobie włosy z głowy I wyje jak kojot w stronę księżyca, bo mu dziecko nie żyje I nie da się już go uratować. Ten przykład niedawny nagrobka. Gdzie chyba silny wiatr zawiał I płytę nagrobkową przewróciło na niespełna dwuletnie dziecko, które szło tam z matką. Niestety mimo resuscytacji był zgon. Zespół ratownictwa który tam przyjechał widział jak matka wyje, jak oni próbują ratować. W Szwecji jak i miejsce ma zgon dziecka, to zespół zostaje wycofywany z dyżuru I na ich miejsce wchodzi drugi dyżur zastępczy. Wtedy do niech przyjeżdża psycholog I z nimi rozmawiają, a u nas po prostu trzeba dalej jechać ratować.
Do nieszczęścia czy śmierci da się przyzwyczaić. Bo nigdy nie wiemy, kiedy trafimy na ten największy próg naszej wytrzymałości. Jeżeli to są osoby obce I dorosłe to jest to inaczej. Np na podstawie Ukrainy. Jeżeli się wchodzi do miasta danego, gdzie było starcie I widzi się żołnierzy którzy poginęli wśród Ukraińców. To każdy sobie myśli, że skoro żołnierze I sami tu przyszli, to wiedzieli jakie to niesie ze sobą ryzyko, ale jeśli się widzi ludzi którzy wyszli z piwnicy żeby ugotować zupę I spadł pocisk I ich rozbebeszył , to już to zaczyna bardziej denerwować. A jeśli między tymi dorosłymi ludźmi są jeszcze małe dzieci rozczłonkowane, to już wtedy to zaczyna jeszcze bardziej denerwować. Wszystko zależy od miejsca I od sytuacji. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk