No to se pogadałyśmy, mała zamiana ról- wywiad pewnej Agi z pewną Jolą...

 


Dzień dobry, na weekend zostawiam Wam wywiad. Mając nadzieje, że rozmowa będzie się Wam podobać. Podejrzewam, że będzie dla Was zaskoczeniem. Mam nadzieje, że miłym? Chciałabym, by ten wywiad pozwolił Wam trochę inaczej spojrzeć na moją osobę.
Ja bawiłam się świetnie, był to fajny eksperyment. Cieszę się, że podjęłam się realizacji tego pomysłu. Dziękuje też Agnieszce, za udział, bez niej nie było by to możliwe. Wielkie Dzięki Aga, że podjęłaś wyzwanie jakie Ci rzuciłam. Gratulacje moja droga.
Wam życzę dobrego weekendu. Miłej lektury, czekam na Wasze reakcje.

    Aga:Wiele osób z Twoich znajomych kojarzy, że prowadzisz bloga. Powiedz proszę jak rozpoczęła się Twoja przygoda z tego typu wirtualną przygodą?

    Jola:Tak faktycznie biegiem lata, coraz więcej moich znajomych wie o istnieniu bloga. Chętnie zagląda, czyta dzieli się ze mną swoimi wnioskami, odczuciami. Bardzo mnie to cieszy, bo widzę jak ludzie potrafią w moich opowiadaniach znaleźć swoje historię.
    Jak zaczęła się moja przygoda z blogiem. Muszę przyznać, że tego momentu nie zapomnę chyba do końca życia. Był to bardzo ważny dla mnie Tuż po obejrzeniu musicalu „ Metro” napisałam co czuje. Mimo wielu oporów wątpliwości, w zasadzie tylko dzięki Twoim namową wysłałam tekst Jankowi Traczykowi. Nie licząc na odpowiedź. Odpowiedź przyszła- pozytywna. Wówczas po raz pierwszy uwierzyłam, że to co piszę może się podobać. Kilka tygodni później założyłam bloga. Dziś mogę tylko podziękować Tobie Aga za upór. Jankowi za miłe słowo, które było dla mnie „motorem” do działania.

    Aga: W jaki sposób blog wpływa na Twoje życie? Czujesz zmianę w Joli sprzed bloga,  a Joli teraz, jako blogerki?

    Jola:Blog wpłynął na mnie pozytywnie, zarówno pod względem pisania jak i tym życiowym. Na pewno nie jestem już tą Jolą sprzed bloga. Jestem odważniejsza, życiowa jak i pisarsko. Moje pióro jest coraz lepsze. Zaczęłam postrzegać siebie jako Artystę. Wcześniej kompletnie tak o sobie nie myślałam. Raczej myślałam, że piszę tylko dla siebie. Bałam się pokazać często nie łatwe tematy światu. Poniekąd bałam się oceny, myślałam sama o sobie jako o gorszym człowiek. Bałam się, że ludzie nie będą na mnie patrzeć jako na osobę pisząc. Zobaczą we mnie natomiast chorą osobę piszącą. Oczywiście bałam się też krytyki.

    Aga: Jak Twoja choroba wpływa na Twoje działania zarówno wirtualnie jak i w rzeczywistym świecie, podczas spotkań z ludźmi, czy też podziwiania sztuk teatralnych? Czy czujesz jakiś dyskomfort? Stresujesz się tym, że np.ktoś stoi , a Ty siedzisz na wózku?

    Jola: Na bloga moja niepełnosprawność nie wpływa. Oczywiście ten temat tam istnieje, ponieważ ja stawiam na szczerość. Nie będę udawać, że wózka nie ma, jeśli jest i zawsze będzie. Swoją postawą chcę pokazać, że z wózkiem da się normalnie funkcjonować. Kompletnie nie przeszkadza mi to, że ktoś rozmawiając ze mną stoi (przecież po to ma nogi😉) więc jeśli mu wygodnie nie stoi. Aczkolwiek z dobrego serca radzę usiąść, bądź kucnąć. Ja jestem po prostu gadułą jak zaczęłam mówić prędko nie skończę (śmiech.)
    Jeśli chodzi od odbiór sztuki. Ten raczej warunkuje się moją wrażliwością. Niepełnosprawność nie ma tu nic do rzeczy. Mówi się, że ludzie niepełnosprawni są bardziej wrażliwi. Życie i znajomość m.in. z Tobą pokazały mi że tak nie jest to do końca prawda.

    Aga: Czy był moment przełomowy w Twoim życiu z chorobą? Poczułaś, że to nie jest ciężar, który ze sobą nosisz? Czy zawsze czułaś się inna niż wszyscy?

    Jola: Powiem tak przez większość życia obracałam się w środowisku osób niepełnosprawnych. Dlatego nie czułam się inna, nie czułam ciężaru choroby. Problem pojawił się z momentem kiedy musiałam wyjść z tego środowiska. W Specjalnym Ośrodku dla niepełnosprawnych ruchowo w Busku- Zdroju. Mogłam przebywać tylko do dwudziestego czwartego roku życia. Wychodząc z ośrodka zobaczyłam to, że jestem inna. Bałam się, że będę siedzieć w domu. Kompletnie nie wiedziałam jak się odnaleźć. Bałam się odrzucenia, stygmatyzacji, litości. Momentem przełomowym okazała się dla mnie pierwsza wyprawa do Warszawy.

    Aga: Z Twojego bloga wnioskuję, że ludzie i sztuka szeroko pojęta są dla.Ciebie tym paliwem na życie. Powiedz, proszę jak zaczęła się Twoja przygoda z tym artystycznym światem?



    Jola: Bardzo trafny wniosek, sztuka faktycznie jest dla mnie ważna. Tak jest moim paliwem na życie. Przygoda ta zaczęła się niewinnie od chęci spełnienia marzenia. Obejrzenia musicalu „ Metro”. Właśnie to był ten moment przełomowy. Zobaczyłam na scenie młodych ludzi mających marzenia- zobaczyłam własne odbicie. Poczułam, że jestem normalna, poczułam że mam marzenie. Poczułam wielką siłe, wiedziałam że nie pozwolę na to by moim życiem rządziła choroba. Tak było cztery lata temu.Wówczas też poznałam Janka.

    Pamiętam jak zażartował do mnie, że "połyka w całości" (śmiech.) Chyba miał racje, nie on na pewno miał rację😃. Zostałam "połknięta," ale wiesz podoba mi się ten stan😉  Dziś sztuka teatr, koncerty to nie
    przygoda- to pasja to życie.

    Aga: Jesteś osobą chorą. Masz bloga,.który jest twoim hobby. 
    Co powiesz osobie, która jest chora i szuka siebie w świecie, który raczej prosty nie jest? Co taka osoba powinna zrobić, jak zadziałać, żeby poczuć,  że świat z nią współpracuje?

    Jola: Powiedziałabym takiej osobie, że musi zaakceptować samą siebie. Jeśli my sami zaakceptujemy np. swoją niepełnosprawność będzie żyło się łatwiej. Przestaniemy widzieć różnice, zaczniemy dostrzegać podobieństwa. Powiedziałabym również, by znalazła pasje coś co będzie ją napędzać do życia. Wiesz Aga może to zabrzmi psychologicznie, ale świat nie jest zły. By świat zaczął współpracować z nami. My musimy dać coś świat, musi nam się chcieć. Musimy wyjść naprzeciw życiu. Samo nic się nie zadzieje. Nie można się też bać świata, życia. Czasem, by życie z nami współpracowało muśmy odważnie wyjść ze strefy komfortu. Jedno wiem na pewno nie możemy stać i czekać, aż coś stanie się samo.

    Aga: Z tego co wywnioskowałam kochasz teatr. Co daje Ci to miejsce? Masz swój ulubiony?

    Jola:Kolejny trafny wniosek,😉 tak kocham teatr. Co mi daje teatr? Hmm, jak powiedziała Maja
    ( Maja Gadzińska przyp.red) „ Teatr to bardzo zazdrosna sztuka...” Zgadzam się z tym. Jednak kiedy pozostaje się „wiernym .” Teatr odwzajemnia się miłością bezinteresowną, poczuciem bezpieczeństwa, możliwością zapomnienia o troskach. Ja właśnie wszystko to dostaje od teatru.
    Mój ulubiony teatr to teatr „Studio Buffo.” Mogę powiedzieć, że na przestrzeni lat. „Studio Buffo” stało się moim domem.

    Aga : Wywiad Twoich marzeń to..? A może już taki był? Jeśli tak, to dlaczego właśnie ten?

    Jola: Wiesz powiem tak, ja każdy wywiad traktuje jak małe marzenie. Każdy rozmówca jest dla mnie równie ważny.😊
    Jednak tak jest wywiad, o którym marzę. Myślę, że dla większości moich czytelników jak i Ty nie będziecie zaskoczeni jak powiem, że chciałabym zrobić wywiad z Panem Januszem Józefowiczem i Panem Januszem Stokłosą. Mam w sobie ciekawość małego dziecka. Chciałabym się dowiedzieć jak powstało miejsce, które kocham. Jak tworzył się musical, który zmienił moje życie.

    Aga: Choroba to jednak codzienna walka. Co lub kto daje Ci.siłę , do tej walki?

    Wiesz Aga powiem tak, nie odbieram choroby jako walkę. Czasem jest mi po prostu trochę trudniej.
    Mogłam nie mówić, nie chodzić leżeć w pampersach. Być całkowicie zależna od osób trzecich. Ja słyszę, mówię kontaktuje jestem w miarę samodzielna. Więc i tak mam szczęście. Przyzwyczaiłam się wózek nie tragedia. Nie uważam się też za osobę szczególnie silną. Mówi się, że Bóg daje nam taki krzyż jaki jesteśmy w stanie unieść. Ja w to wierzę- stąd biorę siłe. Akumulatory ładuje w teatrze i na koncertach. Cieszą mnie też przyjaciele. Kiedy ich potrzebuje po prostu są.


    Aga:Wózek- oznaka choroby, ale też uczucie wstydu, trudności w podróżowaniu itp.
    Jakie jest Twoje stanowisko w tym temacie? Pomaga, czy przeszkadza?

    Jola: Wózek oznaka choroby- powiedzmy. Jednak bardziej wolę wózek sposób poruszania się. Absolutnie nie wstydzę się wózka. Kiedyś może tak. Dziś nie bo akceptuje samą siebie. Trudności są i będą przyzwyczaiłam się. Czy wózek pomaga hmm? Często zależy to od sytuacji, jeśli chodzi o teatry częściej pomaga i to tak prozaicznie pomaga. Ja po prostu zawsze mam miejsce siedzące (śmiech.) Podróże też są trudniejsze, ale nie niemożliwe. Trzeba po prostu wszystko dokładniej zaplanować. Spontan nie może być do końca spontaniczny. Trzeba wiedzieć, że podróżując ze mną trzeba sobie zaplanować więcej czasu. Trzeba sprawdzić czy cel podróży jest dostosowany do moich potrzeb. Trzeba potrafić też prosić o pomoc. Trzeba być odważnym i niekiedy silnym.😉

    Aga: Od zawsze lubiłaś pisać? W szkole dobrze Ci szło z polskiego? Czy ta umiejętność przyszła z czasem?

    Jola:Zdecydowanie tak, lubiłam pisać. Lubiłam też polski, szło mi nie najgorzej. Wypracowania
    pisałam na 4-5 stron. Potrafiłam sobie wyobrazić to co napisałam (czasem tylko przeszkadzała mi moja dysleksja ,śmiech.) Podstawówka poszła gładko, trudności zaczęły się w gimnazjum do dziś zastanawiam się czy ja faktycznie nie trafiłam w temat? Czy Pani polonistka czepiła się dla zasady? Paradoksem było to, że ta sama polonistka namówiła mnie do pisania pamiętnika (śmiech.) Potem poszłam do „Ośrodka Szkolno- Wychowawczego” dla niepełnosprawnych ruchowo w Busku- Zdroju. Tam trafiłam do redakcji gazetki szkolnej „Z Górki.” Gdzie poczułam radochę z pisania. Tak w zasadzie jest do dziś.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk