Rozmowa o "ciszy, spełnianiu marzeń, ilości Traczyka w Traczyku"- wywiad z Jankiem Traczykiem

 Dzień dobry kochani.

Dziś mam dla Was wyjątkową dla mnie rozmowę. Tym razem to ja czuje spełnienie jako "artysta." Choć do bohatera mojego wywiadu jeszcze mi daleko. Tak, tak jestem mega zadowolona z tego jak to wyszło!!!!
Pozwólcie, że zrobię miejsce mojemu bohaterowi- Jankowi Traczykowi. Wspomnę jeszcze krótko, że Janek związany jest zawodowo z teatrem muzycznym Roma. Teatrem muzycznym w Łodzi. Nie dawno miała miejsce premiera debiutanckiego albumu Janka "Nadal jestem."


 

Janku czy po wydaniu autorskiej płyty czujesz się spełnionym człowiekiem, spełnionym artystą?

Przez chwilę się czułem, ale mnie cechuje niestety (na szczęście?) ta trudna przypadłość, że nigdy nie mam dosyć i jak coś mi się uda, to już za moment chcę iść dalej. Ale pracuję nad sobą w tej kwestii i na chwilę radości sobie pozwoliłem:).

 Co czułeś spełniając swoje największe artystyczne marzenie?
W głowie miałem takie "no wreszcie k****". Ale takie pozytywne (śmiech). Ekscytacja towarzyszyła mi bardzo często, ale też chwilami nocami nie spałem:).

 Nie wszyscy moi czytelnicy znają Twoją muzykę tak dobrze jak ja. Opowiedz coś o albumie „Nadal jestem?” Dlaczego warto posłuchać Twojej płyty?

Już teraz po jej wydaniu widzę, że ludzie utożsamiają się z tymi piosenkami. Znajdują tam siebie, jakieś swoje przeżycia. Zwykle to powoduje, że uzależniamy się od danego utworu - mamy wrażenie, że wyśpiewana historia dotyczy właśnie nas. Poza tym - prawda - to coś, co w moim odczuciu zawsze się broni i tego pilnuję w swoich utworach. Nie siliłem się na sztuczne nadmuchane emocje, w piosenkach staram się mówić prosto i emocjonalnie, opowiadać historię.

 Muszę przyznać, że aranże na płycie są dla mnie zaskoczeniem, co wpłynęło na muzyczną warstwę Twojego krążka? Nie bałeś się tych aranżacji?

Szukałem czegoś nowego, świeższego. Do tej pory moje aranżacje były, hmm, mało wyróżniające się nazwijmy to. Już od jakiegoś czasu miałem w głowie jakieś wizje, których nie umiałem sprecyzować. Oprócz mojego odwiecznego zamiłowania do naturalnych instrumentów, co też widać miejscami na płycie, interesowały mnie brzmienia elektroniczne, ale takie nie kojarzące się z plastikową dyskoteką, tylko coś szlachetniejszego. Stąd współpraca z producentem - Markiem Dziedzicem, do czego zachęcił mnie mój nowy manager - Miłosz Brzana. To był strzał w dziesiątkę! W moim odczuciu zachowałem  odpowiednią ilość Traczyka w Traczyku - a udało się tchnąć jakąś ciekawą nowoczesność w te piosenki. Ale nie powiem, że się nie bałem co może z tego wyjść, były momenty zwątpienia, ale ostatecznie z wszystkiego jestem bardzo zadowolony.

 Wiem z wywiadów, że płyta na przestrzeni powstawania ewoluowała. Powiedz proszę kiedy zatem poczułeś, że stworzyłeś historie, która jest o czymś. Kiedy powiedziałeś: " Tak to jest to robimy, to w takim kształcie?

Chyba już przy pierwszej piosence zacząłem poważnie o tym myśleć. Pracowaliśmy nad "Na miłość przyjdzie czas" i ostatecznie byłem zachwycony. Później stopniowo zmieniałem pozostałe piosenki, podążając w tym bardziej nowoczesnym kierunku, aż gdzieś, w którymś momencie doszło do mnie, że stare aranżacje są już nieaktualne i chcę wszystko co się da zrobić od nowa.


 Powiesz co było Twoją inspiracją, podczas tworzenia płyty?

Jak zawsze  w moim przypadku, historie  z życia wzięte. Ale pozwoliłem sobie też na kilka historii nie moich, ponieważ widziałem w nich wielką wartość - Bezpieczny ląd, Bursztynowy i Możesz krzyczeć.

 Mam nadzieje, że wybaczysz mi to pytanie muszę wykorzystać okazję. Chcę zapytać o utwór „ Usłysz.” Wiem, że pierwotnie miało go nie być na płycie. Powiesz dlaczego? ( Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj.).

Tak, początkowo nie lubiłem tej piosenki. Coś mnie w niej drażniło, ale z czasem (po pozytywnych reakcjach fanów m.in.;) ) się przekonałem. "Usłysz" w ostatnim momencie zastąpiło "Czuję Cię" - bałem się, że nie zdążymy z duetem i poczułem jakieś przeczucie, że "Usłysz" może fajnie wyjść. To był ostatni utwór nagrywany na płytę i było tzw. rzutem na taśmę.

 Miałam wrażenie, że wolisz śpiewać w języku angielskim. Tymczasem płyta jest w większości po polsku, dlaczego?

Po angielsku się łatwiej pisze, ale jakoś się wyrobiłem z pisaniem tekstów po polsku (śmiech), w dużej mierze dzięki pomocy Kamila Durskiego, który pomagał mi przy tekstach na mojej płycie.  Polski dociera dużo głębiej do nas, Polaków a mi zawsze zależało na dobrym przekazie, na poruszeniu słuchacza. Polskie piosenki też łatwiej wydać, nie oszukujmy się.

 
Jedno z Twoich muzycznych marzeń właśnie się spełniło. Masz kolejne, opowiesz coś o nich?

Mam, ale nie powiem:). Na razie;)... Powiem tylko, że kolejne marzenia już czekają, żeby je pokazać światu. Jest kolejka.

 Jesteś muzykiem z wykształcenia. Jak to jest, muzyka towarzyszy Ci codziennie? Czy są momenty kiedy masz dość, nie tworzysz, nie słuchasz? Robisz sobie muzyczne detoks?

Głos ćwiczę dość regularnie, raczej codziennie. Z twórczością bywa różnie. Bywały etapy, że całe miesiące nie tworzyłem nic nowego, a teraz, gdy nastała Era Piosenek na Zamówienie, zdarza mi się tworzyć każdego dnia. W ostatnim półroczu na pisałem już bodajże 45 piosenek i utworów! Ze słuchaniem muzyki i ogólnie z dźwiękami faktycznie czasami jest tak, że mam ochotę po prostu, żeby było cicho:). W aucie wolę nieraz słuchać audiobooka niż muzyki.

 Skupiasz wokoło siebie fantastyczną grupę osób. Powiedz czy kiedy tworzyła się ta grupa na Facebooku, spodziewałeś się, że zbierze się, aż tyle osób. Stworzą się tak fantastyczne relację?

Kompletnie się nie spodziewałem, ta grupa jest dla mnie fenomenem i czymś niezwykle wartościowym, co potem przekłada się na atmosferę na koncertach i spotkania po:). Przecież wiecie, że Was uwielbiam, co ja mam dużo gadać?:)

 Co dają Ci relację z Twoim Team'em?

Czuję, że są wokół mnie ludzie, którzy naprawdę cenią moją wrażliwość i chcą mnie słuchać takim, jakim jestem, czekają na kolejne odsłony Traczyka i dają mi pewien kredyt zaufania. Wspierają, doceniają, wiem, że gdy zrobię koncert, to będą, gdy napiszę coś nowego, będą słuchać. Można by pomyśleć, że to pokusa, żeby osiąść na laurach, ale dla mnie to motywacja, żeby tworzyć jeszcze więcej, jeszcze lepiej, zaskakiwać i odpłacać w taki muzyczny sposób w jaki umiem za tyle ciepła i pozytywnych uczuć.

 Tak na koniec, zapytam Cię jeszcze o „ Studio Accantus”. Powiedz co dała/ daje praca dla Studia?


Dużo godzin przed kamerą na pewno robi swoje, to raz. Poza tym, Bartek Kozielski ma jakiś taki dar, że wzbudza we mnie bezstresową motywację - mam ochotę więcej ćwiczyć i zaskakiwać go, że nauczyłem się czegoś nowego. Moja współpraca z Nim jest aktualnym i potwierdzonym przykładem tego, że pozytywne oddziaływanie na pracownika może nieść ze sobą bardzo pozytywne efekty.

Janku, 
Dziękuję za wywiad. Pozwoliłeś mi poczuć radochę z tego jak fajnie to wyszło. Dziękuje za muzykę, dziękuję za cudowną grę aktorską. Dziękuje za to, że jesteś moją motywacją do działania.Dziękuje za cudne relacje jakie tworzysz w około siebie. Jesteś genialnym Artystą i fenomenalnym człowiekiem.
Cieszę się, że mogę Cię wpierać.

Ps. Moich czytelników przepraszam za odrobinę prywaty. Mam nadzieje, że fajnie Wam się czytało tą rozmowę.









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk