Aktorstwo, Śpiew, Tworzenie własnej płyty o tym i nie tylko. Opowiedział Nam Marek Kaliszuk.

 Dziś witam się z Wam w doskonałym nastroju. Jest to dla mnie wyjątkowy dzień i wyjątkowy post, wyjątkowa rozmowa.  Dziś oddaje w Wasze ręce jedno z moich blogowych marzeń.

Tym razem o aktorstwie, muzyce, powstającej płycie. Zgodził się mi i Wam opowiedzieć:
Marek Kaliszuk.

Jola: Jesteś absolwentem studium Wokalno –Aktorskiego w Gdyni im. Danuty Baduszkowej. Odkąd wiedziałeś, że muzyka i aktorstwo jest zawodem dla ciebie?

Fot. Kamil Ozimek

Marek:
Śpiewanie i emocje, które ono wywołuje zaczęły mnie intrygować, gdy miałem jakieś 14-15 lat. Aktorstwo pojawiło się później, zaraz po rozpoczęciu nauki w Studium. Wówczas wiedziałem, że chcę spędzić życie na scenie, ale nie wiedziałem, czy jest to zawód dla mnie. Nie myślałem o tym w takich kategoriach.

Jola: Występowałeś na deskach gdyńskiego teatru muzycznego, jak wspominasz pracę w tym teatrze?

Marek: Spędziłem tam kilkanaście lat i doświadczenie, które zdobyłem na scenie Muzycznego jest dla mnie bezcennym bagażem doświadczeń. Praca w takim teatrze staje się dla artysty solidnym fundamentem, na którym ja akurat wciąż buduję drogę swojego scenicznego rozwoju. Tam uczyłem się dyscypliny, sposobów na walkę z tremą, ze stresem, zdobyłem umiejętność pracy w zespole. Oprócz głównych ról grywałem też oczywiście te drugo i trzecioplanowe, lub współtworzyłem ansambl. Inscenizacje na tak wielkiej scenie z jednej strony wymagają karności, dyscypliny, elastyczności i pokory, a z drugiej zachowania oraz pielęgnowania własnej osobowości i indywidualności. To był piękny czas. Do pewnego momentu spełniałem się artystycznie, zagrałem wiele wymarzonych ról. 

Jola: Miałam okazję podziwiać Cię na deskach stołecznego teatru „Capitol” w spektaklu pt.
„O co biega?” Wcielasz się tam w rolę pastora. Jak Ci się gra tę postać? Dla mnie osobiście sztuka genialna Twoja rola świetna. Powiem, że celowo wybrałam się na ten tytuł. Właśnie ze względu na Ciebie w obsadzie.).

Marek: Bardzo mi miło! Jest to znakomicie napisana i wyreżyserowana farsa. Lubię ten tytuł i postać pastora, którego gram. To taki dobry, poczciwy człowiek, jednak na tle pozostałych i bardzo charakterystycznych postaci Lionel może pozostać nieco „przezroczystym” i mało ciekawym bohaterem tej sztuki. Na etapie prób musiałem się sporo napracować, żeby pastor miał charakter i siłę, dzięki którym nie przepadnie w całej komediowej intrydze. Udało mi się znaleźć trochę niuansów, dzięki którym jest niejednoznaczny i w całej swej powadze bywa zabawny. To poszukiwanie oraz świetna ekipa, z którą tworzymy „O co biega?” dają mi wiele satysfakcji.

Jola:. Ja osobiście uwielbiam musicale. Kocham połączenie muzyki i teatru. Jak to wygląda u Ciebie, wolisz grać w musicalach czy komediach?

Marek:Lubię grać tam, gdzie czeka na mnie jakieś wyzwanie, trudność, dobry tekst, ciekawa rola, czy świetna muzyka. Nie ma znaczenia, czy będzie to komedia, dramat, czy musical.

Jola:. Jak Twoim zdaniem wygląda sytuacja teatrów w naszym kraju. Ludzie chętnie chodzą do teatru? Dlaczego warto chodzić do teatru?

Marek:Myślę, że Ci którzy lubią - chodzą tam chętnie. Sądząc po frekwencji, którą pamiętam sprzed czasów pandemii teatry w Polsce mają wielką rzeszę wielbicieli. Przychodząc do teatru, czy do opery widzowie mają kontakt z żywym aktorem. Tylko tutaj dochodzi do metafizycznej wymiany energii i wspólnego przeżywania sztuki. Kino, czy spektakle online nie są w stanie w tak głęboki sposób poruszyć, wzbudzić emocji. Dlatego warto odwiedzać teatr. Niestety obecna sytuacja, w której muszą być one zamknięte powoduje obumieranie wielu placówek, zwłaszcza tych prywatnych. Ludziom teatru brakuje perspektywy, nadziei i motywacji, ponieważ nie widać światełka w tunelu.

Jola:. Ty sam chodzisz do teatru jako widz, masz ulubioną sztukę?

Marek:Oczywiście! Chodzę, choć tych okazji bywa niewiele, kiedy sam gram przedstawienia. Widziałem wiele naprawdę dobrych spektakli, więc trudno jest wskazać jeden tytuł. 

Jola:. Grasz na deskach teatru, jak i w telewizji. Jak to jest wolisz pracę przed kamerami, czy jednak na scenie teatru?

Marek:Zawsze powtarzam, że obie te przestrzenie różnią się od siebie i stawiają inne zadania, ale jednocześnie są w równym stopniu ekscytujące. W teatrze nie możesz niczego powtórzyć, poprawić. Grasz od początku do końca. W filmie/serialu zawsze można zrobić dubla, ale tutaj nie grasz chronologicznie. W związku z tym trudniej jest utrzymać emocje granej postaci. Wszystko jest jakby w kawałkach, które w całość zostaną złożone dopiero podczas montażu. 

Jola:Przejdźmy do śpiewania. Wiem, że lubisz Hankę Ordonównę. Przybliżysz moim czytnikom tę postać, skąd ta fascynacja?
Fot: Kamil Ozimek

Marek: Nie, to nie jest tak, że jakoś szczególnie lubię Ordonównę. Po prostu kilka lat temu wcieliłem się w tę postać w “Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Śpiewana przez nią, a później przeze mnie “Miłość Ci wszystko wybaczy” dość mocno do mnie “przylgnęła” i często wykonuję ten utwór na koncertach. Ma w sobie niezwykły urok, a tekst jest ponadczasowy.

Jola: Jesteś solistą programu „Jaka to melodia?” Możesz powiedzieć jak wygląda praca na planie tej produkcji?

Marek: Bardzo sprawnie! Wszystko (stylizacje, wizualizacje, choreografia,) jest dokładnie zaplanowane i przemyślane na kilka dni przed nagraniem. Na przygotowanie utworów mam około dwóch tygodni. Potem wchodzę do studia i... śpiewam. Niestety odkąd zmagamy się z pandemią, nagrania odbywają się bez udziału publiczności. Śpiewając muszę więc sobie wyobrazić, że tam z drugiej strony przed telewizorami są widzowie, dla których występuję. 

Jola:Uwielbiam Twoje ballady, powiedz proszę czy Twoja autorska płyta to będą właśnie ballady?

Marek:Muszę Cię zmartwić, ale na tej płycie ballady będą stanowiły zdecydowaną mniejszość. Póki co stawiam na energetyczne, dynamiczne i pozytywne brzmienia.


Jola:
Moi czytelnicy, jak i ja sama bardzo czekam na Twoją płytę. Wykorzystam okazję i zapytam kiedy premiera?

Marek: Bardzo mi miło! Plan był taki, że płyta miała ukazać się w 2020 roku, ale koronawirus pokrzyżował wszystkie plany. Wobec tego chciałbym ją wydać w tym roku, ale czekam aż sytuacja się ustabilizuje I warunki będą bardziej sprzyjające. 

Jola:Jak wygląda proces tworzenia płyty? Powiesz coś na ten temat?

Marek:Każdy artysta ma swój styl i system nagrywania albumu. Ja pracuję and materiałem bez presji, bez deadlinów. Zapraszam do współpracy różnych twórców, producentów. Chcę, żeby moja debiutancka płyta była ciekawa i różnorodna. Prawie wszystkie teksty napisałem sam. Jestem również współautorem muzyki do większości utworów. Czasem najpierw wymyślam melodię, do której później powstaje cała aranżacja, a czasem zupełnie odwrotnie. Tutaj nie ma reguły.
Fot: Kami Ozimek

. Jola: Ja jako osoba czynnie pisząca, mam mieszany stosunek do zjawiska „weny twórczej” Czy Marek Kaliszuk wierzy w istnienie „weny twórczej?”

Marek: Tak! Kilka razy mnie odwiedziła podczas pracy na płytą i zawsze jest mile widziana.

Jola:. Najbliższe plany zawodowe, te muzyczne, te teatralne to?

Marek:Oczekiwanie na normalność! Kiedy już nadejdzie to powrócę na teatralne deski w Warszawie i w wielu miastach w Polsce. Poza tytułami, które już powstały I były grane w Teatrze Capitol (“Dajcie mi tenora”, “O co biega?”), czy w Basenie Artystycznym (“Tango z Placido Domingo Jr.”, “Maria de Buenos Aires”) zaczniemy grać sztukę pt. “Zakazany owoc” (Teatr Skene), która powstała ale zagraliśmy jedynie pokaz przedpremierowy. Przygotowuję również role w dwóch nowych przedstawieniach, o których jednak nie mogę jeszcze opowiadać. Ponadto mam nadzieję, że uda się doprowadzić do premiery płyty i że zagram przynajmniej kilka koncertów.










Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk