Czy ktoś wie O co biega??
Witam w piątek na fajny lekki weekend proponuje Wam recenzję komedii.
Ostatnio odwiedziłam stolicę, jak
stolica i wielki świat to i teatr. Tak,
znowu byłam w teatrze. Tyle że tym razem nie był to musical
wymagający od mnie zaangażowania. Była to komedia, która
pozwoliła mi wrzucić na luz, nie myśleć. Mogłam po prostu płakać
ze śmiechu. Było cudownie.
Przyznam
się Wam, że przez moją wielką miłość do musicali zapomniałam,
że teatr może być miejscem relaksu.
![]() |
Udało się również zrobić pamiątkowe foto (na zdjęciu Marek Kaliszuk po prawo Michał Rolnicki po lewej) |
Komedia „ O co biega?” Wystawiana na deskach stołecznego teatru „Capitol.” Jest farsą o światowym rozgłosie, autorstwa Philipa Kinga .
Dynamiczna
akcja rozgrywa się na plebanii, która jest domem miejscowego
pastora Toopa i jego pięknej młodej żony Penelopy. Byłej aktorki
i siostrzenicy biskupa. Młoda kobieta swoim nowoczesnym i wyzwolonym
stylem bycia wywołuje w wiosce mieszane uczucia. Szczególną
niechęci do ukochanej Lionela Toppa żywi głęboko wierząca Panna
Skillon. Skrycie podkochująca się w przystojnym pastorze.
Właściwa akcja sztuki rozpoczyna się kiedy to w domu Penelopy, podczas nieobecności jej męża. Zjawia się przyjaciel kobiety, z którym grywała w teatrze. Para planuje wspólny wieczór. Młoda żona pastora, aby nie siać zgorszenia i plotek w miasteczku. Składa znajomemu propozycje, by ten przebrał się na ten jeden wieczór w rzeczy jej męża. Światkiem owych zdarzeń na plebanii staje się wścibska Panna Skillon...
Powiem jeszcze tylko tyle, że nie jest to jedyna przebieranka. Mająca miejsce w tej sztuce. Koniec końców na scenie pojawia się kilku mężczyzn podających się za Lionela Toppa. Dynamicznie dziejąca się akcja sztuki sprawia, że widz się nie nudzi. Farsa jakiej widz jest światkiem pozwala na relaks. Uśmiech nie schodzi z twarzy do samego końca. Jedyna myśl jaka przebiegła mi przez głowę podczas sztuki: „co będzie dalej?”. Przedstawienie ma dwa duże plusy. Pierwszy z nich widz do samego końca nie wie co wydarzy się dalej. Drugi natomiast widz nie jest w stanie do końca przewidzieć zakończenia spektaklu.
Właściwa akcja sztuki rozpoczyna się kiedy to w domu Penelopy, podczas nieobecności jej męża. Zjawia się przyjaciel kobiety, z którym grywała w teatrze. Para planuje wspólny wieczór. Młoda żona pastora, aby nie siać zgorszenia i plotek w miasteczku. Składa znajomemu propozycje, by ten przebrał się na ten jeden wieczór w rzeczy jej męża. Światkiem owych zdarzeń na plebanii staje się wścibska Panna Skillon...
Powiem jeszcze tylko tyle, że nie jest to jedyna przebieranka. Mająca miejsce w tej sztuce. Koniec końców na scenie pojawia się kilku mężczyzn podających się za Lionela Toppa. Dynamicznie dziejąca się akcja sztuki sprawia, że widz się nie nudzi. Farsa jakiej widz jest światkiem pozwala na relaks. Uśmiech nie schodzi z twarzy do samego końca. Jedyna myśl jaka przebiegła mi przez głowę podczas sztuki: „co będzie dalej?”. Przedstawienie ma dwa duże plusy. Pierwszy z nich widz do samego końca nie wie co wydarzy się dalej. Drugi natomiast widz nie jest w stanie do końca przewidzieć zakończenia spektaklu.
Komentarze
Prześlij komentarz