"Ta osoba" jest kobietą. Ma imię nazwisko. Nazywam się Jola. Szanuj mnie...

Dzień dobry.

Opowiadałam Wam już o szacunku. Nie wspominałam jednak jak to było u mnie. Muszę się przyznać do rzeczy, która dziś wydaje mi się słabością.
Ja nie zawsze szanowałam samą siebie. Nie czułam się jak pełnowartościowy człowiek.  Nie widziałam w sobie kobiety. Kobiecość wydawała mi się czymś w rodzaju abstrakcji. Duży kryzys miałam na etapie dojrzewania. Właśnie wtedy była burza hormonów. Sprawiła ona, że nie lubiłam swojego ciała. Nie czułam się dobrze jako dorastająca kobieta. Wiedziałam, że jakby się nie starała zawsze będę się różniła. Mam wózek i nie da się tego zmienić. Niby lubiłam sukienki, ale strasznie irytowało mnie to, że mając wózek. Sukienki są mało praktyczne. Był taki okres, że unikałam ich jak ognia. Czułam, że nawet jeśli ubiorę tą sukienkę nie poczuje się lepiej. Były momenty kiedy czułam się gorzej. Czułam, że strój nie podkreśla mojej kobiecości a pokazuje mankamenty. Stawiałam zatem na wygodę czyli spodnie. Spodnie sprawiły w pewnym momencie, że żałowałam tego, że urodziłam się dziewczynką a nie chłopcem.

Absurd, dziś już to wiem. Działo się tak bo nie szanowałam sama siebie. Czułam się gorsza, nie czułam się człowiekiem. Nie byłam wtedy już dzieckiem, nie czułam się jeszcze kobietą.  Sprawy nie ułatwiały ludzie spojrzenia na ulicy. Jakie to było irytujące. Czułam, że ludzie widzą tylko mój wózek. Miałam wrażenie, że tak będzie zawsze. Nie ważne kim w życiu będę, jak przeżyje swoje życie. Zawsze będę na wózku. Nie czułam się szanowana. Nie szanowałam samej siebie.

Dziś wyszłam z tego. Udało mi się. Nie mam pojęcia jak i kiedy dotarło do mnie, że jestem przed wszystkim człowiekiem. Normalnym człowiekiem. Nie jest to jednak równoznaczne z szacunkiem do samej siebie.

Szanować siebie uczę się do tej pory. Nie wiem czy kiedykolwiek zaprzestanę tej nauki. Dzięki czemu chcę się tego uczyć. Uczą mnie tego ludzie, którymi się otaczam. Ludzi Ci szanują mnie. Pokazując mi to dość wyraźnie. Dla tych osób często są to małe gesty. Mało znaczące słowa takie jak np. "fajnie że jesteś." Często wystarczy sam ciepły uśmiech na mój widok. Ciepły gest wykonany w moim kierunku.

Powiem szczerze nauka szacunku do samej siebie. Nie jest łatwa, czasem zdarzają się momenty kiedy myślę o samej sobie jak o " przedmiocie" o kimś gorszym. Ostatnio poczułam się tak kiedy kierowca busa powiedział: "proszę poczekać niech wysiądzie ta osoba." Ciężko jest mi opisać co wtedy czuje. Czuje dosłownie wszystko od żalu, po złość. Pojawiają się pytania czym sobie zasłużyłam na to, żeby traktować mnie bezosobowo? Nawet do psa mówi się po imieniu. Ja wciąż dla części społeczeństwa. Jestem " tą osobą", nie mam imienia, nazwiska, płci.
Dlaczego?
Tylko dlatego, że jestem na wózku.

Ja jestem kobietą, mam imię, nazwisko i chcę aby ludzie mnie szanowali. Zasługuje na to jak każdy "zdrowy" człowiek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk