Spełniając marzenia wyszłam ze świata absurdalnego bo

Dzień dobry.

Często mówie Wam o marzeniach. Marzenia to właśnie one stały się sposobem na wyjście ze świata, w którym królowało absurdalne bo. Tak tak ja też żyłam w takim świecie. Opowiadałam Wam, że po śmierci mojej mamy. Życie było mi obce, napawało mnie strachem . Wszystkie czynności dnia codziennego wydawały mi się "górą nie do pokonania." Tłumaczyłam sobie, że nie zrobię tego czy tego bo przecież...
Irytowało mnie kiedy siostra mówiła, prosiła tłumaczyła, że muszę być samodzielna. Wówczas wszystkie jej argumenty wydawały mi się absurdem. Wydawało mi się że to ona chcę mi zrobić krzywdę ucząc mnie samodzielności. Postępowanie siostry odbierałam zupełnie odwrotnie, niżeli powinnam.

Dziś kiedy minęły lata, ja jestem dorosła. Rozumiem świat wiem że postępowanie siostry było słuszne. Dzięki jej uporowi zaczęłam spełniać marzenia. Marzenia ostatecznie pomogły mi wyjść z bezpiecznego świata "absurdalnego bo." 

Pierwszego marzenia, wręcz się. Nie mam tu na myśli strachu fizycznego o moje możliwości fizyczne. Był to bardziej strach psychiczny. Poczucie dyskomfortu brało się stąd, że po raz pierwszy nabrałam odwagi by zmienić swoją strefę komfortu z" absurdalnego bo" na "jeśli tylko chcę mogę wszystko". Bez tłumaczenia sobie samej że tego czy tego nie zrobię bo wózek bo choroba.

Decyzja ta nie była łatwa, cieszę się, że ją podjęłam. 
Cieszę się że gdy kiedy przyszła propozycja wyjazdu na "Metro." Nie dopuściłam do siebie strach. Wiem, że gdyby wówczas wygrał strach. Ja dalej tchwiłabym w świecie "absurdalnego bo"

Dziś kiedy przychodzi propozycja wyjazdu lub zrobienia jakiejkolwiek innej rzeczy nie zastanawiam się nad tym czy dam radę i ile wysiłku w to włożę. Wiem, że mam fantastyczne wsparcie, dzięki któremu dam radę. Nie mam na myśli wsparcia tylko fizycznego, chodzi mi również o sferę psychiczną. Otaczają mnie ludzie dzięki, którym zawsze i wszędzie mogę czuć się bezpiecznie, mogę być sobą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,, Inny nie będę i nawet nie chce" śpiewa Marek Kaliszuk