Dywan
Ten post wynika bezpośrednio z poprzedniego. Dlatego na wstępie zostawię Wam link.:
,,Porozmawiajmy o konfliktach."
,,Powiem to jasno i twardo. Nie uznaje metody ,,zamiatania konfliktów pod dywan." Nie ma czegoś takiego jak był konflikt ale zapomnimy o nim tak po prostu. ( Dlaczego to też wyjaśnię w kolejnym poście.)"
Wyjaśniam.
Nie uznaje czegoś takiego, to po prostu nie może się udać. Problem nie rozwiązany wypłynie. Ja nie będę w stanie ponownie zaufać takiej osobie. Dla mnie to będzie ponad moje siły. Kompromis bowiem jakikolwiek by miał nie być nie może być poświęceniem.
,,Zamiatanie problemów pod dywan" to dla mnie ucieczka. Oznaka nie dojrzałości emocjonalnej.
Osoba, która nie chce ze mną rozmawiać na temat, który nas poróżnił. Nie zasługuje moim zdaniem na drugą szansę. Bałabym się, że owa szansa, po raz kolejny zostanie zmarnowana. Ja zostanę skrzywdzona.
Dając drugą szanse osobie, która nie podejmuje dialogu na temat problemu. Czułabym się, że poświęcam samą siebie. Dla tej drugiej strony. Czułabym się nie w porządku wobec samej siebie.
Czułaby, że się cofam, robię krok do tyłu. Tylko po to by ta druga osoba poczuła się lepiej.
Ja tak zwyczajnie nie potrafię.
Mnie zawsze uczono, że rozwiązywanie problemów. Wymaga rozmowy, wymaga przyznania się do błędów. Obydwu stron nie tylko jednej.
Dlatego jeśli nie ma chęć obopólnej rozmowy. Jeśli druga strona nie chce rozmawiać. Dla mnie jest to równoznaczne z tym, że nie chce budować ze mną jakiejkolwiek nowej relacji. Jednocześnie z ,,hukiem" i nie odwracalnie zamyka tą starą.
Zapytacie co z kompromisem i drugą szansą?
Jak najbardziej tak ale...
Właśnie to ale, wyjaśnię w kolejnych postach.
Komentarze
Prześlij komentarz