Chwilę słabości
Dzień dobry kochani było miło to teraz wejdźmy na wyższy poziom trudności tematu. Pokaże Wam moje chwilę słabości. Tak tak też miewam takiej. Pierwszą taką świadomą chwilą słabości. Był moment po operacji stóp. Wbijanie welfronu , robi się to jeszcze na bloku operacyjnym. Działa jeszcze narkoza, wówczas to nic strasznego. Tak też było i u mnie. Niestety mam słabe żyły, po kilku dniach podawania środków dożylnie. Żyła mi pękła, pielęgniarki podjęły decyzję o wymianie welfronu. Zaczęło się" grzebanie" wielką igłą w żyłach- na żywca. Pierwsza próba bolała, niestety zakończyła się klęską. Myślałam sobie nic ból to ból wytrzymam. Druga próba znów nic- łzy ciekną mi z oczu. Dalej jestem twarda, nie płaczę po mimo łez na policzku, które pojawiły się mimowolnie. Trzecia próba i fiasko, nie wytrzymuje krzyczę z bólu. Moją rękę zdobi kolejny purpurowy gigantyczny siniak. Czwarta próba- zaczynam krzyczeć nim pielęgniarka mnie ruszy. Boje się bólu coraz bardziej. Nie wytrzymam, nie dam...