,, Mistrz i Małgorzata" - moja historia
,, Mistrz i Małgorzata" niesamowicie cieszę się, że dane mi było oglądać ten tytuł. Cieszę się tym bardziej, że widziałam ten spektakl w moim teatralnym ,,domu." Czyli na scenie teatru ,,Buffo."
Tytuł nie łatwy, aczkolwiek piękny i mam wrażenie nadal bardzo aktualny. Tytuł, który bardzo mocno trafił do mojego serca. Mimo upływu czasu nadal wracają do mnie poszczególne sceny tego obrazu.
Widziałam coś absolutnie pięknego, perfekcyjnego. Scena żyła emocjami, wszyscy aktorzy wiedzieli po co na niej stoją. Każdy artysta oddał swojej postaci serce i duszę. Wszyscy byli cudownie zgrani. Tworzyli jeden organizm, byli spójni. Wszyscy razem i każdy z osobna byli cudownie autentyczni. Nie czułam, że jestem w teatrze, oglądam spektakl który zaraz dobiegnie końca.
Wiedziałam i czułam jedno jestem byłam i będę pewnie jeszcze długi czas częścią tej historii. Ja pozwolę jej żyć sięgając po książkę. Mam nadzieje, że będzie tak pięknie jak w teatrze.
***
Wiecie, że ja kiedyś czułam się jak Małgorzata. Miałam swojego Mistrza, którego kochałam całym sercem. Niestety ten Mistrz, nigdy nie kochał i niepokocha mnie. Niepozwalają mu na to jego demony, które władają jego duszą.
Długo wierzałam, że ta moja miłość pokona te jego demony. Długo z tym walczyłam, dawałam znać, że kocham. Jestem i będę wsparciem.
Dziś już nie walczę, przestałam zabiegać starać się o jego uwagę. Zwyczajnie nie mam już na to siły. Dotarło do mnie, że nie pokonam tych demonów. Nie dam rady ich ujarzymić, one ewidentnie traktowały mnie jak wroga. Nie pozwalały mi się zbliżyć do mojego Mistrza. Szaptały mu do ucha, że musi mnie odrzucać, by mnie chronić. Odrzucać po to by nie zrobić mi krzywdy.
Kiedy już zrozumiałam, że muszę żyć bez niego. Zaczełam szukać nowo, swojego miejsca. Kogoś lub czegoś co pozwoli mi zastąpić mistrza. Nigdy nie szukałam ukojenia w wierze i kościele. Podświadomie czułam, że to nie jest kierunek którego potrzebuje. Bóg wydawał mi się czymś nierealnym. Podobnie jak bohaterom spektaklu. Częstokroć zastanowiłam się jak to jest skoro Bóg jest, czemu wystawia mnie na ciągłe próby? Nie pozwoli mi tak po prostu kochać?
Nie wiedziałam co robić, nie znałam swojego celu. Moje życie zaczęło mnie przerastać.
Właśnie wtedy zdarzył się mój właśny prywatny mały cud. Odlazłam miejsce, które kocham. Odlazłam mój własny lepszy świat. Świat który ja kocham, on kocham mnie. Tym światem jest teatr, tam żyje, oddycham jestem sobą.
Nie chce myśleć co by było gdyby jakikolwiek demon zabrał by mi mój lepszy świat. Nie na to, nie poddam się bez walki. Jeśli trzeba będzie bez chwili wahania. Wezmę udział nawet w ,,Balu Pełni Księżyca." Organizowanym przez Szatana, bedę się bratać ze złem tego świata. Będę mu przewodniczyć, tylko dlatego by ratować mój lepszy świat.
Teatr jest dziś dla mnie ,,Mistrzem.
Komentarze
Prześlij komentarz